𝐒𝐄𝐕𝐄𝐍𝐓𝐘 - 𝐓𝐖𝐎

890 57 5
                                    

Draco pov

Siedziałem w recepcji szpitala św. Munga. Eliza znajduje się w centrum ratunkowym i nie można jej odwiedzać. Siedzę z głową w dłoniach pogrążony w myślach. Cieszę się, że jest teraz bezpieczna, ale nie chcę spuszczać jej z oczu. Moja noga podskakuje w niekontrolowany sposób, gdy zaczynam się niepokoić.

Pansy i Theo zostali w Hogwarcie z Blaise'em. Nie winię ich. On potrzebuje teraz wszystkich. Nie mogę zacząć myśleć, jak on się czuje. Współczuję mu! Naprawdę, ale cieszę się, że Eliza żyje.

Kiedy aportowaliśmy się z powrotem do Hogwartu, spotkało nas mnóstwo zamieszania. Harry musiał coś powiedzieć komuś, kto powiedział coś komuś innemu, ponieważ szybko rozeszła się wiadomość o tym, gdzie jesteśmy. Był tam ojciec Elizy. Wrzeszczał na Dumbledore'a, który krzyczał na nas. Ale kiedy zobaczyli martwe ciało Daphne, wszyscy ucichli.

 
Trzy godziny wcześniej...

Poczułem, jak moje stopy znów lądują na ziemi, gdy trzymałem Elizę w ramionach. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem, był Dumbledore idący w naszym kierunku. Pani Promfey podeszła do nas wskazując na łóżko i szybko położyłem na nim Elizę.

"Mówiłem wam, żebyście nie szli!" wrzasnął Dumbledore.

"Ja—"

"Mogliście zostać zabici, głupie dzieci!" krzyczał dalej, ale nikt z nas nawet nie mrugnął na jego słowa.

"Jeszcze nie skończyłem z tobą rozmawiać, staruszku," usłyszałem aż nazbyt znajomy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem ojca Elizy idącego za Dumbledore'm.

"Czy to moja córka…" Tata Elizy, Richard, minął Dumbledore'a i podszedł do łóżka, na którym leżała.

"Znalazłeś ją? Przyprowadziłeś ją z powrotem?" Richard zaczął mnie wypytywać.

"Tak" powiedziałem.

"Więc pieprzeni uczniowie mogą wykonać lepszą robotę niż ty, staruszku" Richard zwrócił się do Dumbledore'a.

"Nie bije jej serce," zawołała Promfey, gdy próbowała pomóc Daphne.

"Ona nie żyje," odpowiedział Blaise bez emocji.

Dumbledore podszedł do martwej dziewczyny i stanął z zamkniętymi oczami. Przepełnia go poczucie winy.

"Skontaktuję się z jej rodzicami," powiedział i odszedł, zostawiając nas.

Pani Promfey zabrała Elizę i Daphne do skrzydła medycznego. Nasza czwórka podąża za nimi, podobnie jak Richard. Kiedy tam dotarliśmy, pani Promfey sprawdziła Elizę, ale stwierdziła, że ​​jest w tak złym stanie, że trzeba ją natychmiast przewieźć do Św. Munga. Próbowałem iść z Elizą i Richardem, ale zostałem zatrzymany przez Promfey, mówiąc, że tylko rodzina może iść. Podjąłemwalkę, ale Richard położył rękę na moim ramieniu i skinął mi głową z małym uśmiechem na ustach. Byłem zmieszany. Czy mi dziękował? Znowu tak pogrążyłem się w myślach, że kiedy cała trójka się aparowała, było już za późno, żebym do nich dołączył.

Kilka chwil później weszła Astoria, krzycząc i łzy napłynęły jej do oczu, gdy zobaczyła martwą siostrę. Krzyknęła, upadając na podłogę.

Bez słowa wyszedłem ze skrzydła szpitalnego i aportowałem się do Św. Munga.

 
Trzy godziny później...

I tak oto siedzę w recepcji i czekam na pozwolenie wczesnym rankiem, żebym mógł zobaczyć Elizę. Kiedy zegar wybił 4 nad ranem, wstałem, mijając śpiącą recepcjonistkę, przechodząc przez korytarze. Znałem drogę, odkąd robiłem to wcześniej, kiedy była tutaj Eliza. Kiedy dotarłem do izby przyjęć i zacząłem patrzeć przez szybę w drzwiach po każdym pokoju.

Kiedy ją zobaczyłem, moje serce zamarło. Miała przy sobie kilka przewodów i rurek. Jak bardzo chciałem wejść do pokoju. Ale nie mogłem. Nie, gdy jej ojciec śpi tuż obok niej.

Więc po obejrzeniu Elizy śpiącej przez chwilę wróciłem do recepcji, gdzie w końcu zasnąłem. Następne dwa dni spędziłem, również tutaj. Patrzyłem, jak ludzie wchodzili i wychodzili ze szpitala. Matka Elizy przyszła następnego ranka. Przebiegła obok mnie, nawet mnie nie widząc. Patrzyłem, jak gorączkowo rozmawia z recepcjonistką, a potem biegnie korytarzem pogotowia.

Theo przyszedł i sprawdził, jak się mam, i powiedział, że semestr skończył się wcześniej i wszyscy pojechali do domu na lato tydzień wcześniej. Próbował zmusić mnie do powrotu do domu, ale jego próba się nie powiodła i wkrótce potem wyszedł.

Następnego ranka zostałem zaskoczony, gdy zobaczyłem Elizę przechodzącą przez recepcję z jej rodzicami po obu stronach. Natychmiast wstałem. Powiedziała coś rodzicom i przeszli obok mnie.

"Nie wiem, jak mam ci podziękować za uratowanie mojej córki," powiedziała jej matka, przechodząc obok mnie, trzymając mnie za ramię.

Jej rodzice poszli następnie poczekać na zewnątrz.

Odwróciłem się do Elizy i natychmiast do niej podszedłem. Otulając ją mocno ramionami.

"Wszystko w porządku? Jesteś cała?" Zapytałem ją szybko.

"Draco, teraz wszystko w porządku," odpowiedziała, a potem stanęła na palcach i pocałowała mnie w usta. Pocałowałem ją tak samo namiętnie.

"Ale muszę teraz zniszczyć kryształ!" wypaliła, przerywając pocałunek.

"Nie, Elizo, możemy zaczekać—"

"Nie, nie możemy!" westchnęła, "nie rozumiesz. Noah traktuje to poważnie. Chce, żebyśmy wszyscy zginęli—"

Jej oczy wyraziły smutek, "a on już zabił jednego z nas"

"Hej. Nie myśl o tym!" Zapewniłem ją, gdy moje dłonie objęły jej twarz.

Znów owinęła swoje ramiona wokół mnie i mocno przytuliła.

"Do zobaczenia na letnim balu," szepnęła, gdy ja prawie o tym zapomniałem.

Coroczny letni bal, na który chodzą wszystkie rodziny czystej krwi i świętują początek lata.

"Proszę napisz do mnie," poprosiłem ją.

"Oczywiście, że tak"

"Dobrze. Możesz już teraz mnie puścić," zaśmiała się Eliza.

"Jeszcze tylko kilka sekund," powiedziałem, trzymając ją blisko mojego ciała.

Ale w końcu nasz uścisk dobiegł końca i obserwowałem, jak wychodzi ze szpitala i spotyka się z rodzicami.

I patrzyłem, jak odchodzili.

[𝐓] 𝐍𝐨𝐭 𝐒𝐨 𝐈𝐧𝐧𝐨𝐜𝐞𝐧𝐭 - 𝐃.𝐌 𝟏𝟖+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz