Pół roku później
Dzisiaj mieliśmy zagrać ostatni koncert trasy „Zitti E Buoni".
- Stresujesz się?- Damiano wszedł do mojej garderoby
- Nie... jest mi trochę przykro- Damiano, zabrał moją kredkę do oczu, i zaczął mnie malować- Nie chce żeby to się kończyło
- Ja tez nie....- Damiano uśmiechnął się smętnie- Ja tez nie...
- Poza tym mamy zjeść kolacje z rodzicami Thomasa, i moim tatą- Zaszkliły mi się oczy- Powiemy im o zaręczynach
- Vic... wiem ze chciałaś żeby Veronica i twoja mama przy tym były- Chłopak przerwał malowanie mnie, i otar mi łzę
- Bardzo...- Damiano mnie przytulił, będzie mi go brakowało po przeprowadzce, o której on jeszcze nie wiem- Damian..- Ktoś wszedł do pokoju
-Zaczynamy!! Biegiem na scenę- Menadżerką wyrwała nas z rozmowy
- Nie martw się, będzie dobrze- Chłopak objął mnie ramieniem
- Cześć, kochanie- Thomas przywitał mnie delikatnym pocałunkiem w usta- Coś się stało?
- Niee, nic.... Gotowy?
- Bardzooo- Thomas założył gitarę na ramię- Na pewno..?
- Tak! Wchodzimy?- Odpowiedziała ponaglających tonem.
Nie to ze nie ufałam Thomasowi, kochałam go całym sercem. Jednak nie mogłam podzielić się z nim smutnymi myślami na temat zaręczyn. Poza tym czułam ze Damiano potrzebuje mieć ze mną jakiś sekret. Od zaręczyn trochę się od siebie oddalibyśmy, a ja chciałabym to naprawić.
Graliśmy Coraline. Mało kto wie, ze piosenka jest o mnie. Napisałam ją gdy byłam młodsza, po śmierci mamy. Później razem z Thomasem wprowadziliśmy zmiany w tekście. A razem z Damiano ułożyliśmy piosenkę.
- Thomas... jest mi słabo- Powiedziałam, bo zakręciło mi się w głowie. Chłopak jednak nie usłyszał.
- Ethan?...- Czułam ze nikt mnie nie widzi.
Po piosence Coraline zostali tylko Lividi sui Gomitti. Dotrwałam do końca lecz ledwo trzymałam się na nogach.
- Vic? Vic!- Thomas ocucić mnie swoim głosem.- Idziemy na imprezę, jedziesz?
- Niee. Pojadę do domu i pomoże się spać
- Jesteś pewna? Jak chcesz mogę cię odwieźć- Ledwo go słyszałam
- Nie, nie dziękuje. Pojadę sama
- Napewno nie zostać z tobą? Słabo wyglądasz- Thomas coś mamrotał
Czułam ze upadam, ze ktoś mnie łapię. Jedyne o czym myślałam to, to ze ktoś zobaczy moje cięcia.
Thomas pov:
Byłem z Victorią w pokoju. Nasza sceniczna pielęgniarka stwierdziła ze nie trzeba jechać do szpitala. Wiec zabrałem ją do pokoju. Ethan i Damiano pojechali na imprezę. Mówili żebym pojechał z nimi, ze nic jej nie będzie, ale ja wolałem zostać.
-Vic?- Leżeliśmy patrząc się na siebie od 15 minut- Możesz mi powiedzieć co cię tak zestresowało?
- Nic- Przerwałem jej
- Przestań.- Nie rozumiałem żeni mi nie ufa
-Ja po prostu... Byłam w garderobie z Damiano i... i opowiedziałam mu o... o tym ze tęsknie za mamą i Ver. Chciałam mu powiedzieć o przeprowadzce, ale nie wiedziałam jak. Wtedy zawołali nas na koncert. A ja... ja- Bawiłem się jej włosami- Usłyszałam Coraline, i przypomniał mi się ból, po stracie mamy.- Przytuliłem ją
- Przytłacza cię to wszystko? Tak?- Spojrzałem na nią ze smutkiem. Pokiwała głową
- Nie czuje się tak codziennie- Zmartwiła się ze źle ją odbiorę
- Mój kruszynka- Westchnąłem
- Chce wziąć ślub- Zaczęła płakać- Ale co z Ver...
- Nie chodzi o Damiano?- Spytałem bo czułem ze kręci
- Nie, nie nie nie- Spojrzałem na nią zrozumiale - Nie zrozum mnie źle, kocham cię. I potrzebuje, ale potrzebuje tez jego....
- Rozumiem cię- Uśmiechnęła się- Ładnie wyglądasz gdy się uśmiechasz
- Naprawdę?- Spojrzała na mnie z miłością- A ja kocham każdą cząsteczkę ciebie. Każdy twój ruch i słowo.
- A jeszcze niedawno bałem się ze moje uczucie do ciebie zniszczy naszą więź- Zaśmiałem się nerwowo
- Jak widać- Pokazała gestem ręki nasz pokój- Nie mogło być lepiej- Pocałowałem ją w usta
- Vic kocham ciebie, w całej okazałości. Każdy twój ruch i każde twoje słowo- Zacytowałem dziewczynę ze śmiechem- Gdzieś to słyszałam- Pocałowała mnie ze śmiechem
- Następnym razem mów gdy coś jest nie tak- Powiedziałem
- Mówiłam, na scenie, ze mi słabo- Z ust Vic zniknął uśmiech
- Chce abyś mówiła mi o wszystkich zmartwieniach, a przy najmniej tych zagrażającym naszemu życiu
- Naszemu?- Vic się zaśmiała, ja jednak zachowałem kamienną twarz.
- Vic, czułem ze umieram, gdy zemdlałam, gdy wylądowałeś w szpitalu- Vic znów zaszkliły się oczy- Gdybys się... gdybys umarła. Ja zabiłbym się zaraz po tobie.
- Thommy...- Przerwałem jej
- Jesteś moim wszystkim, jesteś moją drugą połową. Nie chce widzieć cie nieszczęśliwej- Skończyłem
- Thomas...- Zaczerwieniła się- Chciałabym powiedzieć ci mowę równie piękną, jak twoja przed chwilą...- Zaśmiała się- Serio powinieneś orzekać to na papier, a ja wtedy codziennie słuchałabym twoich słów- Przerwałem jej
- W ustach Damiano-Oboje się zaśmialiśmy
- I głupio mi z tym ze umiem wymyślić tylko kocham cie- Zaczęła płakać.
- Dla mnie jest to tak samo ważne- Przytuliłem ją.
Następne 2 godziny śledziliśmy w łóżku rozmawiając o ślubie, uczuciach o wszystkim i wszystkich. Raz płacząc a raz się śmiejąc. A ja czulem ze nigdy nie będę szczęśliwszy.
~Hej, płakałam pisząc ten rozdział. W zamyśle tu miał być koniec, ale za bardzo przywiązałam się do postaci. Uwielbiam dla was pisać. I nie chce jeszcze tego kończyć. Mam nadzieje ze dziś nie prześledziłam😂❤️~
CZYTASZ
Druga strona sławy- Vic X Thomas
FanfictionKażdy widzi nas od zewnątrz, nasz uśmiech, ułożone włosy czy ładny dom, jednak tylko niektórzy umieją wejrzeć w ciebie. Czasami niechcący, albo i podświadomie, wpuszczasz niektórych za daleko. I nie tylko oni widzą cię inaczej ale i ty ich. Victoria...