Ślub. Dzisiaj ślub.
- Jesteś gotowa?- Spytał Damiano, poprawiając moją suknie
Thomas i Ethan pojechali do hotelu, żeby było bardziej oficjalnie.
- A ty?- Chłopak się zaśmiał
- Ja będę tylko stał obok ciebie i łapał jak zemdlejesz- Zaśmiałam się
- O ile nie umrę na zawał
- Tego bym nie chciał- Powiedział i pocałował mnie w policzek
- Stresuje się- Przyznałam
- Wiem- Patrzył na moje odbicie
- I dzisiaj... powiem tacie w oczy o dziecku- Powiedziałam na jednym oddechu
- Wiem... ale nie martw się, on będzie przeszczęśliwy- Chłopak patrzył na mnie czule, uśmiechając się
- On?- Zaśmiałam się- Tylko on?
Chłopak pokiwał głową, żeby mnie zirytować
- Oczywiście ze nie
- Przez ciebie będę się bać- Zaśmiałam się
Ktoś otworzył drzwi. Ana wbiegła do środka i obrzuciła mnie znaczącym spojrzeniem.
- Musisz już iść... zaraz dojdziemy, rzeźba tu trochę ogarnąć- Powiedziała
- Jak to możliwe ze to wy zawsze kończynie razem, spotykacie się ze mną akurat w tą dwójkę- Westchnęłam ironicznie- Zaczynam wątpić ze chodzi o mnie
Zaśmialiśmy się , po czym Damiano odprowadził mnie do drzwi.
- Powodzenia- Szepnął
Nie wiem dlaczego. I tak zaraz zejdzie i wsiądzie ze mną do tego samego auta. Ten chłopak po prostu uwielbi dramat.
Zeszłam na dół. Co ciałem ktoś mnie zaczepiał. Chciałam wyjść zapalić, ale przeraził mnie widok paparazzi. Oby oni mnie nie widzieli.
Thomas pov:
Dzisiaj nasz wielki dzień. Czuje ze mógłbym tylko grać i śpiewać. Strasznie się stresuje, tym bardziej ze mam dla Victorii niespodziankę. Trochę to banalne, ale wierze ze oba lubi takie głupie rzeczy.
- Damiano właśnie napisał, ze wyjeżdżają musimy już zejść- Ethan uśmiechnął się do mnie ciepło
Cały ślub odbywał się w starej budowli. Greckie malowidła na ścianach były przepiękne, a my sami weźmiemy ślub na wielkiej sali. Potem wesele na plaży, a ja będę nazywał Victorie żoną.
- Strasznie oficjalnie to brzmi- Powiedziałem
- Co?- Spytał zdezorientowany Ethan
- Żona, matka moich dzieci- Zaśmialiśmy się
- Może trochę
Zeszliśmy na dół. Uścisnęliśmy dłonie przy ważnym gościom. Potem kilku znanym gościom, paru osobom z naszych rodzin, aż w końcu doszukamy do moich rodziców. Siedzieli naburmuszeni, ich miny sprawiały wrażenie jakby wogóle nie chcieli tu być. Widzę ze Ethan zaciska pieści.
- Przepraszam Thomas, ale ci ludzie mnie wkurzają- Zaśmiałem się
- Wiem, mnie tez- Dodałem poważnie
Przybrałem fałszywy uśmiech, przedstawienie czas zacząć.
- Mamo, Tato miło was widzieć, dziękuje ze przyszliście- Powiedziałem równie sztucznym tonem jak mój uśmiech
- Powinieneś- Matka wypaliła
- Słucham?- Nie jestem pewien co usłyszałem
- Cóż, pewnie zauważyłeś ze nie było dla nas łatwe żeby tu przyjść- Ethan wręcz gotował się z tylu
- Co przepraszam?- Powtórzyłem pytanie
- Nie chce oglądać tej lali, i twojego umiłowanych kolegów
- Jak ich nazwałaś?- Zapytałem wkurzony
- Tak jak słyszałeś
Ethan przeszedł przede mnie, a ja nawet nie chciałem go powstrzymywać.
- Posłuchaj mnie kobieto, mam w dupie za kogo albo za co się uważasz. Nie masz prawa robić tego co w tej chwili. Tak jak powiedziałaś „Nie było wam łatwo tu przyjść", doceńcie to ze wasz syn na tyle się fatygował. Nie dam wam zniszczyć ślubu Victorii i Thomasa, choćbym kurwa miał was stąd wyrzucić- Powiedział na jednym wdechy, a ja próbowałem się nie zaśmiać
Nigdy nie widziałem mojej matki tak wkurzonej, a Ethan rzadko kiedy, ale jak już ma takie odstępami od swojej osoby i zaczyna być „zły" to bardzo mnie bawi.
- Victoria zaraz będzie- Powiedział spokojnie
Resztę czasu staliśmy, czekając. Na sale wchodziło co raz więcej znanych twarzy, nawet takich ze nie zdobyłbym się gdyby wbił tu Elton John. W końcu ksiądz nas ostrzegł, a po chwili zagrała melodyjka. Nie zwykła, bo Victoria będzie szła do jakiejś przerobionej ballady. Damiano ją wybierał, a ja teraz chciałem się skupiać na niej, wiec nie wiem do dokładnie jakiej.
Victoria pov:
Stałam przed zamkniętymi drzwiami z tatą. Właśnie dowiedział się o dziecku, i był w nivo wzięty. Pod jedną rękę trzymałam jego, a pod drugą Damiano. Drzwi się otworzyły. Gdy zobaczyłam Thomasa cały stres ze mnie zszedł. Uśmiechał się do mnie ciepło, a ja walczyłam z tym żeby się nie roześmiać. Sala nagle wydała się długa, a ja nie umawiałam się powstrzymać. Zachichotałam cicho, goście roześmiali się zaraz po mnie. Było tylu ludzi. Nawet nie wiem kto dokładnie, nie patrzyłam nawet czy są kamery- tylko na niego. Od całej tej rozkoszy zrobiło mi się wręcz niedobrze. Weszłam na podium. Damiano stanął obok mnie, a tata zszedł i usiadł w pierwszej ławce. Szepnął jeszcze jakieś żartobliwe słówka Thomasowi, a po chwili zaczęła się msza. Gdy ksiądz zaczął coś gadać, nawet nie słuchałam co. Biadać pod uwagę sytuację to chyba powinnam. Patrzyłam się w oczy Thomasowi, wyglądał dzisiaj ładniej niż zwykle.
- Victorio?- Kapłan spytał już chyba któryś raz
- Hmm?- Kapłan próbował się nie zaśmiać
- Powtórz moje słowa
- Dobrze- Szepnęłam
Resztę formułki, już wszyscy znają. Powtarzanie, aż do tych słów.
- Możesz pocałować pannę młodą
Thomas złapał mój podbródek delikatnie, pocałował mnie tak czule i namiętnie. Całował mnie wyjątkowo wiele razy, ale dzisiaj... dzisiaj po raz pierwszy od napięciu czułam się naprawdę szczęśliwa.
- I co nie padłaś na zawał- Damiano podszedł do nas
- Ani nie zemdlałam- Dodo Thomas
Wszyscy się Zaśmialiśmy, czułam się jak w jakimś tanim filmie dla nastolatków. Mimo wszystko było pięknie.
Jechaliśmy całym zespołem na plaże. Na samym środku, była wystawiona drewniana platforma- scena. Dla nas.
Ślub był trochę nietypowy. Goście byli lekko zdziwienie ze tylko mu graliśmy. A ja... ja byłam już mocno zmęczona....
- Cześć... Nie jestem pewna, czy to już nie ostatni rozdział tej książki. Najprawdopodobniej tak... wszystko zależy już od was. Zapraszam do mojej nowej książki, która jest już na moim koncie. Trochę przykro mi żegnać się z tą, dlatego nie wszytko jest pewne... Jak na razie, kocham was i liczę ze będziecie ze mną dalej- Amelia
CZYTASZ
Druga strona sławy- Vic X Thomas
FanfictionKażdy widzi nas od zewnątrz, nasz uśmiech, ułożone włosy czy ładny dom, jednak tylko niektórzy umieją wejrzeć w ciebie. Czasami niechcący, albo i podświadomie, wpuszczasz niektórych za daleko. I nie tylko oni widzą cię inaczej ale i ty ich. Victoria...