Obudziłam się w własnym łóżku- Sama. Chłopcy wczoraj poszli opić- Beze mnie- Nowe dziecko. Leżałam patrząc się w sufit. Zaśmiałam się na samą myśl wczorajszych wydarzeń. Było uroczo... dziecku opowiem o reakcji Thomasa, dorosłej osobie o myślach Damiano.
Wstałam z łóżka. Najprawdopodobniej jestem w drugim tygodniu. Brzucha jeszcze nie widać, a cisza jest zagrożona. Zeszłam na dół zaspana, zaczęłam robić sobie śniadanie. Damiano uprzedzał że zahaczą jeszcze o Leo. Byłam pewna ze są u niego, a on sam wie. Nie jestem pewna czy mnie to cieszy. Powiedziałam tylko im, bo po.. ostatniej ciąży, wiedziałam ze nie wszytko może pójść tak gładko. Włączyłam radio, piosenka „Sweet Emotiom- Aerosmith" była bufona przeze mnie razem z radiem. Siedziałam nie mogąc przestać się uśmiechać, czekając na chłopaków.
O około 13.00, chłopcy wreszcie się zjawili. Thomas i Damiano, wskoczyli na kanapę po obydwu moich stronach i położyli ręce na brzuchu.
- Idioci, to dziecko jest wielkości ziarenka soczewicy- Ethan usiadł na fotelu, czule się do mnie uśmiechając
- Psujesz zabawę- Thomas westchnął, i pocałował mnie delikatnie
- Jak ją nazwiecie?- Usłyszałam głośne westchnienie Ethana, na dość głupie pytanie Damiano
- Skąd wiesz ze to będzie ona?- Thomas przyglądał się chłopakowi
- Nie wiem.. ale będzie mieć na imię Janet- Chłopak się zaśmiał
- Dlaczego?- Spytałam
- Trochę po twojej mamie żeby dać jej cześć- Westchnęłam rozczulon- A trochę po Janet Jackson, żeby była równie utalentowana
Zaśmialiśmy się
- Przytłacza mnie ta dawka słodyczy- Thomas westchnął i wstał śmiejąc się
- Zepsuje wam humor, tym ze jest 60% szans na poronienie- Westchnęłam
- Okej, wiec będzie Jane- Thomas zaśmiał się oczyszczając lekko atmosferę
- A tak właściwie- Ethan zaczął- Nie mamy kotu do Wiednia za 6 godzin?
- Kurwa, gdzie Ana gdy jej potrzebujemy- Damiano krzyknął biegnąc najpewniej się spakować, po schodach
- Po co nam wogóle managerka?- Westchnęłam biorąc Thomasa za rękę, żeby tez pójść się spakować
- Pisała wam wszystkim wczoraj, kretyni- Ethan powiedział cicho na odchodne
Zamknęłam drzwi wzdychając, gdy weszliśmy do pokoju.
- Wreszcie sami- Wyszeptałam
Thomas podniósł mnie w psie do góry, a ja owinęłam mu nogi wokół bioder. Pocałował mnie czule, po czym odstawił na ziemie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę- Powiedział śmiejąc się ze szczęścia
Thomas pov:
Lecieliśmy właśnie samolotem. Victoria zasnęła mi na kolanach, na starcie. Widziałem jak bardzo była zestresowana. Faktycznie, szanse ba poronienie są dość duże, a wiem ze ona tego nie zniesie. Je dłonie są zniszczone od obgryzania skórek. Jeździłem kciukiem po jej nadgarstku, po czyn szepnąłem do niej cicho.- Chciałbym być przy tobie kiedy się dowiedziałaś- Zaśmiałem się cicho- Następny tez zrobisz ze mną?
- Już planujesz następne?- Dziewczyna powiedziała zaspanym głosem
- Planowałem jedno dziecko, ale wszytko spieprzyłaś- Zaśmialiśmy się- Vic?
- Tak?- Zapytała przeciągłe bawiąc się moimi pierścionkami
- Kocham cię, wiesz?- Zapytałem, a właściwie oznajmiłam
- Czasem- Westchnęła
- Co?- Spytałem zestresowany
- Żartuje- Przyciągnęła moją twarz, aby pocałować mnie w usta- Też cię kocham
- Mówiłaś Lily?
- Jeszcze nie... nie chce jej robić niepotrzebnej nadzieji- Westchnęła
- Vic?- Spojrzałem na nią
- Tak?-Zaśmiała się
- Nie ma szans na Janet- Znów się zaśmialiśmy się
- Podoba mi się Beatrice- Szepnęła
- Będzie Beatrice- Powiedziałem twierdząco
- A jeśli chłopczyk?- Zapytała cicho
- Francesco- Znów powiedziałem znacząco
- Podoba mi się...- Znów położyła głowę na moich kolanach, powoli zasypiając
- Hej, dziś taki... rozmarzony rozdział, obiecuje nie zawsze będzie tak magicznie😂🖤(Psst... polecam włączyć sobie Jescze w zielone gramy- Darii Zawiałów (wiem że to cover) nie przepadam za popem, ale ta piosenka... opisuje trochę ten rozdział)
CZYTASZ
Druga strona sławy- Vic X Thomas
FanficKażdy widzi nas od zewnątrz, nasz uśmiech, ułożone włosy czy ładny dom, jednak tylko niektórzy umieją wejrzeć w ciebie. Czasami niechcący, albo i podświadomie, wpuszczasz niektórych za daleko. I nie tylko oni widzą cię inaczej ale i ty ich. Victoria...