Migrena

48 4 1
                                    

Znów się obudziłam, tym razem na lotnisku. Thomas potrącał mnie lekko, pokazując całe lotnisko wypełnione ludźmi. Musieliśmy dawno wypadająca, jeżeli już tu stoją... Rozejrzałam się po samolocie- wszyscy byli.  Nie rozumiałam czemu nie wysiadamy.

- Czemu nie wysiadamy?- Zapytałam Thomasa

- Nie jestem pewien...- Szepnął do mnie

Damiano z tyłu mi odpowiedział.

- Miała miejsce jakaś bójka, ale nie wiem jaki to ma związek z nami- Powiedział

- Musimy czekać aż ktoś da nam pozwolenie wyjść- Ethan dodał

Wychodząc z samolotu, czułam się niczym Micheal Jackson. Tłumy wiwatowały, a ja nie byłam pewna czemu.

- Oni chyba nie wiedzą...?- Zapytałam szybko o cicho, wciąż uśmiechając się i machając do ludzi

- Nie, podejrzewam ze specjalnie nie dali nam wyjść żeby podkręcić atmosferę- Szepnął w ten sposób Damiano, obejmując mnie ręką

- Czuje się jak pieprzona lalka- Powiedziałam już głośniej wychodząc z tłumu

- Co ty nie powiesz- Ethan odpowiedział sarkastycznie

1 godzinę później

Weszliśmy do hotelu. Nikt się nie odzywał. A ja czułam się.... Dość niezręcznie. Poza tym głowa mnie strasznie bolała, a wolałam nie brać teraz żadnych tabletek.

- Vic?- Damiano mówił coś do mnie od kilku minut

-Hmm?

- Pytam czy jesteś gotowa, wychodzimy- Stał nade mną uważnie mnie obserwując

- Tak... dajcie mi chwile- Podniosłam się z podłogi

Zakorkowało mi się w głowie.

- Wszystko w porządku?- Thomas zapytał, ale widziałam ze nie jest za bardzo mną zainteresowany, pisał z kimś na telefonie

- nie- Powiedziałam tak cicho, ze tylko ja usłyszałam- Tak, za szybko wstałam

Dzisiaj dotarło do mnie, jak bardzo organizacja nami manipuluje. Podejrzewam ze to ze zdenerwowania rozbolała mnie głowa. Nie czułam się tez dobrze, sama w sobie. Czułam się tak słaba i nie miałam na nic silu, dopadło mnie ogromne przygnębienie. Weszłam do łazienki. Moje oczy były podkrążone od zmęczenia, a twarz poczerwieniała od hormonów. Nie podobałam się sobie. Nie malowałam się, i tak to zrobią. Jestem cholerną laleczką

Dotarliśmy w ciszy na miejsce koncertu- Najpierw wywiad potem koncert. Tak najczęściej wyglądała nasza rutyna. Głowa nie przestawała mnie bolec, a ja zaczynałam się martwić o dziecko. Siedziałam jednak cicho żeby nie martwić chłopców. A jeśli ktoś pytał, zganiałam to na poranną sytuacje.

- Hej..- Thomas objął mnie ramieniem- Nie wyglądasz za dobrze

- Dzięki- Zaśmiałam się

- Jesteś pewna ze chcesz wystąpić?- Szczerze mówiąc to kurwa nie

- Tak, to- Wskazałam palcem na mój brzuch- Nie oznacza ze masz mnie robić kaleką

- Dobrze- Pocałował mnie niepewnie w czoło i odszedł, wymieniając spojrzenia z Damiano

Koncert przebiegł gładko. Nikt z nas nie miał energii, ale zachowaliśmy chociaż taki pozór. Na wywiadzie Chłopcy tak znaczącą się na mnie gapili, że dziwie się że dziennikarka o to nie spytała. Po dojeździe do domu, poszłam na górę się przebrać. Ktoś rzucił propozycje klubu, ale ta myśl szybko się rozwiała. Opadłam na łóżko zmęczona. Zdjęłam buty i weszłam na nie otwierając torebkę. Mój telefon nie przestawał dzwonić.

- Lily!- Krzyknęłam to telefonu ostatkami sił

- Hej Vic, emanujesz radosną energią- Zaśmiała się

- Gdzie Andy? Już śpi?- Uśmiechnęłam się szukając chłopca po ekranie

- Nie- Zaśmiała się- Dziadkowie chcieli się nim nacieszyć, a ja mną tydzień wolnego- Pisnęła do telefonu

Thomas wszedł do pokoju. Pokazując mi znak ręką żebym nie przerywała. Pomachałam mu lekko.

- Vic, posłuchaj mam nowinę- Powiedział do mnie

- Czekam!- Odpowiedziałam z ekscytacją

- Kupiłam nowe mieszkanie...- Zaczęła- W Rzymie..- Uśmiechnęłam się bo mój „narzeczony" usiadł obok mnie przyglądając się Dziewczynie, nie miał jeszcze szans jej zobaczyć- Niedaleko was!

- Mój Boże Lily to świetnie- Zaczęłam skakać po łożku, czując nagły przypływ energii

- Vic, Vic!- Thomas krzyczał do mnie śmiejąc si- To- Powiedział znacząco

Usiadłam skarcona, całując chłopak delikatnie

- Inaczej was sobie wyobrażałam- Lily powiedział nadal na łączach

- To znaczy?- Chłopak spytał

- Opowiem wam kiedyś, albo i nie- Zaśmiałyśm się- Vic kocham cię, omówimy panieński kiedy indziej bo wreszcie mam szanse odpocząć

Zaśmiałam się

- Jasne, paa- Rozłączyłam się

- Urocza jest- Thomas skomentował

- Thomas!- Powiedziałam patrząc mu w oczy

- Victoria!- Odpowiedział rozśmieszony

- Ja nie mogę mieć Panieńskiego- Szepnęłam, właściwie zszokowana

- Ja swojego nie odpuszczę- Zaśmiał się- Czyli mam obu chłopaków dla siebie!

Uderzyłam go poduszką

- Możesz zamiast tego zdobić „Baby Shower"- Zaśmialiśmy się

- Nie ma szans ze stanę się nową Kendal Jenner- Zaśmialiśmy się

- Mam nadzieje- Pocałował mnie delikatnie

-Nie pamietam kiedy byłam tak szczęśliwa i podekscytowana jak ostatnio- Powiedziałam przebierając się

- Ja tez- Oglądał mnie, bo on był już przebrany- Co się dzisiaj działo?

- Kiedy?

- Przed koncertem- Westchnął- Byłaś jakaś taka... niejednoznaczna

- Głowa mnie trochę bolała, to wszystko- Powiedziałam kładąc się obok chłopaka, nie wspominając o ogólnym samopoczuciu

- To dobrze- Pocałował mnie delikatnie, a ja przytuliłam się do niego

Chciałam tak zostać już zawsze, czułam chociaż przez jedną chwilkę ze jest cały mój.

- Nie zdziwiłbym się jakby teraz sparowali tu Ethan i Damiano- Thomas się zaśmiał, ale ja już zasypiałam wdychając zapach jego perfum

Hej! Teraz jest i myśle ze będzie jeszcze kilka lżejszych rozdziałów, bo nie chce psuć tej magiczności nowego dziecka, ale obiecuje ze książka nie straci przy tym na swoim charakterze🖤


Druga strona sławy- Vic X ThomasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz