Chyba Ich Znam

288 17 15
                                    

Wcześnie rano wyszłam z mieszkania. Napisałam kartkę żeby się nie martwili. Na ulicach miasta panował wielki ruch. Co chwilę wpadałam na kogoś przypadkiem. Ludzie chyba zauważyli że coś ze mną nie tak. Jakoś facet podszedł do mnie.

- Wszystko w porządku? - złapał mnie za rękę.
 Popatrzyłam na niego, maił piękne brązowe włosy i był ubrany w garnitur. Patrzyłam się w jego złote oczy.

- Tak, wszystko ok - wyrwałam rękę z jego uścisku.
Nie będzie mi żaden typ ręki dotykał. Nikt nie wie gdzie trzymał rękawiczki. Ruszyłam dalej, biblioteka powinna być za rogiem. Wtedy znów na kogoś wpadłam, upadłam z głuchym łoskotem. Wstałam z podłogi i pomogłam wstać chłopakowi.

- Przepraszam, jestem dziś trochę skołowana - Chłopak zaśmiał się na moje słowa.

- Ważne, że z panią jest dobrze - Spojrzałam na niego, był ubrany jak dziecko.
 Jaskrawo niebieskie ubranie pasowało mu do warkoczyków. A jego niebieskie oczy świeciły radością. Jeszcze raz przeprosiłam i weszłam do biblioteki. Panowała cisza i spokój, zagłębiłam się w regały.

Otworzyłam pierwszą z ksiąg i czytałam. Były one ciekawe i opowiadały o rozwoju kultury. Zrozumiałam że zacofałam się bardzo. Po chwili posiadła się do mnie kobieta.

- Raiden Shogun, miło mi - podniosłam wzrok z nad książki, powinnam się przedstawić tylko był mały problem.
Nie znam swojego nazwiska. Wytężyłam swój mózg. Pojawiło się wspomnienie, ukazywało one rozmowę z kimś. Mówił do mnie Sanisuru. Miałam wrażenie że coś mnie z nim łączyło.

- Sanisuru Lupical, mi również miło - kobieta na sygnał mojego imienia wzdrygnęła się, ale nic nie odpowiedziała.
Obie wróciłyśmy do czytania ksiąg.

3 godzina minęła a ja nadal nie mogę znaleźć nic o sobie. Poczułam zrezygnowanie posmutniałam.

- Coś nie tak? - Popatrzyłam na mnie pytająco.

- Tak, po prostu nie mogę znaleźć nic o dodatkowym Archon'ie - odparłam zmieszana.
 Kobiecie zaświeciły się oczy i uśmiechnęła się do mnie.

- Nie znajdziesz informacji o nim tutaj jak i w żadnej z bibliotek - zamknęła książkę i wstała. Wyjęłam z kieszeni pogiętą kartkę.

- Jeśli kto kol wiek cię zapyta skąd to masz to znajdę cię i zabije - zabrałam kartkę i również wstałam.
- Jeśli będziesz potrzebowała pomocy to znajdziesz mnie w tym miejscu - pożegnałam ją i poszłam.

Na wystawie widniała piękna harfa. Wpadłam do sklepu z instrumentami. I zobaczyłam tego chłopaka na którego wpadłam. Patrzyliśmy sobie w oczy.

- Ja poproszę tą harfę - Pokazałam na wystawę.

- Ej, ja ją chciałem!! - Chłopak wrzasnęła zły.

- Proszę się uspokoić, to nie miejsce na wrzaski - Sprzedawca ofukał nas obu.

- Mam pomysł jak możemy to rozwiązać - Chłopak uśmiechnął się szydersko.
- Musisz ze mnie wygrać w pojedynku na muzykę - Uśmiechnęłam się również.

- Dobra, jestem Sanisuru Lupical -  Wystawiłam rękę by mógł ją uścisnąć.
Chłopak nerwowo popatrzył na mnie.

- Venti - Uścisnął moją dłoń.
Oboje wyszliśmy z sklepu i ruszyliśmy w stronę placu głównego. Przez cały czas wydawało mi się że skądś ich znam. Wszystkich trzech, Raiden, Venti'ego i tego z złotymi oczami. Świadomość mówiła mi że znamy się.

Venti wyciągnął harfę i podał mi drugą.

- Gotowa? - Zapytał rozbawiony.

- Zaczynaj - Odważnie rzuciłam jego stronę.
Szarpnął palcami za struny harfy. Wtedy uświadomiłam sobie że nie grałam od 200 lat. Grał wręcz pięknie. Ludzie w około patrzyli na nas z zainteresowaniem. Stałam zestresowana bo coraz więcej ludzi obserwowało mnie. Co jeśli wiedzą? Zadałam sobie to pytanie. Popatrzyłam na swoją harfę i zobaczyłam symbol nuty. Venti miał symbol Anemo. Obserwowałam go uwarznie. W czasie gry używał wizji Anemo co jeszcze dodawało mu efektu. Zestresowałam się bardzo bo ja wizji nie miałam. Venti skończył grać, widownia zaczęła klaskać a chłopak pokazał ręką bym zaczęła ja. Stałam przerażona trzymałam harfę w rękach. Przełknęłam ślinę i złapałam za struny. Szarpnęłam za nie i wydał się pisk. Venti zaśmiał się.

- Możesz się od razu poddać - Parsknął złośliwie.
 Zamknęłam oczy i szarpnęłam za kolejną, wydał się melodyjny dźwięk. Szarpałam powoli za struny, muzyka wydająca się z harfy brzmiała znajomo. Po chwili przyspieszyłam szarpanie. Muzyka przyspieszyła a do moich żył wpłynęła energia. Za bardzo mnie poniosło, skrzydła nagle wysunęły się z pod mojej sukni. Patrzyłam na Venti'ego przerażona ale ten pokazywał mi żebym dalej grała. Muzyka rozbrzmiewała w najlepsze tłumy gapiły nie na mnie a wokół mnie pojawiły się małe nutki. Zaczęłam rozglądać się po tłumię. Zobaczyłam Razora który przeciskał się przez tłum w moim kierunku. Wtedy mnie olśniło, 16 lat temu trzech ludzi mówiło o Malory. Wczoraj słyszałam jak matka Arona  mówiła o zaginionym synu Malory. Co jeśli właśnie mnie ogląda? Jak Razor zacznie mnie wołać to może Malory pozna go i odbierze mi go. Patrzyłam w tłum ludzi szukając kobiety o podobnym kolorze włosów do mojego syna. Ujrzałam ją, rozmawiała z tym złoto okim mężczyzną. Razor podbiegł do mnie

- Lupical tu? - Niestety zwrócił uwagę kobiety i mężczyzny.
 Przestałam grać nutki zniknęły a ja złapałam Razora za ubranie.

- To mój syn!!! - Wrzasnęła Malory pokazując go palcem.
 Każdy wiercił mi dziurę w głowię. Venti naciągnął łuk w moim kierunku.

- Puść go! - Krzyknął w moim kierunku.
Razor chyba zrozumiał co się stało, wyciągnął broń i stanął do walki. Złapałam go za pelerynę i przyciągnęłam do siebie.

- Uciekaj... - Szepnęłam mu do ucha i puściłam wolno.
 Pobiegł w kierunku bramy. Złapałam za claymore i stanęłam do walki. Venti strzelił w moim kierunku, odbiłam strzałę. Ruszyłam biegiem w stronę chłopaka i zaatakowałam go. Chybiłam, claymore wbił się w ziemię. Głupia jestem, teraz strzeli we mnie. Puściłam broń i zaczęłam ręcznie atakować chłopaka. Unikał moich ataków bez większego wysiłku. W końcu trafiłam go w głowę upadł a ja wyciągnęłam miecz z ziemi. Poczułam w nodze wielki ból. Zobaczyłam Raiden jak podcina mi nogi. Upadłam na kolana, ból przypomniał mi kim jest ta trójka.

Starałam się unikać jej ataków. Venti strzelał w moje skrzydła. Ból był niewyobrażalny. Wyszłam z lasu i dałam namierzyć się Archon'om. Nie zdawałam sobie sprawy jaki błąd popełniłam nie zabijając tego typa. Jestem taka głupia że dałam się nabrać na zmianę ludzi. W jednej chwili poczułam ból w ręce. Mój miecz i moja dłoń leżały metr od mnie. Racjonalnie nie umiałam określić typu bólu. Po prostu bolało jak cholerna. Łzy natychmiast rozlały się po moich policzkach. Venti strzelił mi w plecy. Wyplułam z siebie krew. Usłyszałam znany mi męski głos. Tata Arona krzyczał  coś ale mój mózg nie umiał tego zrozumieć. Złapałam za miecz drugą ręką i podrzuciłam go do góry. W jednej chwili utworzyłam swoją zbroję. Była cała czarna i jakby ktoś mnie w nie zobaczył myślałby że jestem mężczyzną. 15 lat tworzyłam i udoskonalałam jej zdolności. Teraz był czas bym zobaczyła jej rezultaty. Złapałam za claymore i ruszyłam do ataku. Złapałam Venti'ego za nogę i cisnęłam nim o ziemię. Wydał z siebie cichy jęk. Raiden uderzyła mieczem w moją zbroje. Jej miecz się złamał, przeklęła pod nosem. Złapałam ją za włosy i rzuciłam nią w mór. Ból znowu o sobie przypomniał i zgięłam się w pół. Popatrzyłam na zbliżającego się Zhongli'e go. Wiedziałam że nie mam z nim szans więc rzuciłam się do ucieczki. 

Dobiegłam do domu. Razor patrzył na mnie przerażony. Mówił coś do mnie ale zdołałam jedynie zdjąć zbroje zanim obraz rozmył mi się doszczętnie.  

##

hejj

mam nadzieje że rozdział się podobał, 4 godzinę(a ja 4 godzinę poprawiam twoje błędy -,-. Korekta) go piszę XDDD

jak ktoś z was ma pomysł na jakieś ciekawe postacie lub fabułę możecie pisać, chętnie popatrzę :>

Wymazana {Oc x Zhongli}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz