Tu miało być pytanie retoryczne, ale zapomniałam jego treści
###
POV OKRUCH:
Zazwyczaj osoba skazana na nieśmiertelność uczy się nie przywiązywać do ludzi, którzy i tak umrą. Ty nie... Zabito mnie w formie ofiary. Nie dano mi wybrać kary za nieposłuszeństwo. Przez miliony lat patrzyłem jak przyjaciele i moi podopieczni umierają. Chodź starałem się umrzeć i gdy widziałem już koniec, bóstwo zjawiało się i nie pozwalało no wieczny sen. Moim marzeniem jest być jak każdy, ale nawet gdy mogłem umrzeć jak każdy byłem odpychany. Czy kolor skóry i pochodzenie aż tak odtrącają ludzi? Miałem siostrę... zmarła chwile po urodzeniu... Rodzice przebierali mnie w sukienki i kazali nosić gorset, jest mi bliżej do kobiety niż do mężczyzny. Szok po utracie dziecka tak zniszczył moją rodzinę że zwracali się do mnie jak do niej. Było to tak nachalne że zapomniałem swojego imienia i wymyśliłem sobie zastępcze. Rodziców zabija żałoba, zostałem sam na wiele lat. Rok po śmierci dostałem wizje Anemo którą zacząłem się bawić. Stłukłem ją przypadkiem, chwile później dowiedziałem się że stworzyłem nową wizje. Na początku uznano mnie za cudo, kilka dni później znów tkwiłem w codziennym koszmarze. Długo po tym urodziło się dziecko posiadające potencjał na mojego zastępcę. Gem, przygotowywała się wiele lat do przejęcia mocy. Kilka godzin przed podjęciem decyzji i oddaniem Gnosis Ryoshi zaczął kręcić się niedaleko mnie. Nigdy nie uznawałem jego autorytetu, a on czekał aż stanę się jak zwykły człowiek. Podjąłem idiotyczną decyzje i oddałem moc Lupical, jej starszej siostrze. Niebyłą na to gotowa... nigdy. Młodsza siostra wpadła w furię i za wszelką cenę chciała mi udowodnić że jest lepsza. W końcu zaczęła mordować i koniec końców doszła do fatui. Ten czas zajęła mi wojna w Kenriah. Za obronę zwykłych istnień postawiono mnie przed sądem najwyższym i wymierzono najgorszą karę. Więc do dziś żyję i nie mogę umrzeć chodź nie raz próbowałem.
Ryoshi wpatrywał się we mnie z kpiącym uśmiechem. Trzymał moje płuco w ręku, każda minuta w jego towarzystwie sprawiała mi okropny ból. Jego komentarze na temat ludzi którymi się otoczyłem doprowadzały mnie do obłędu. Normalna osoba w końcu przyzwyczaiła by się do bólu, ale u mnie postępuje regeneracja nerwów. Znając dość dobrze upodobania tego sadysty umiałem wywnioskować że to nie chodzi o mój tak myślenia, jak u Lupical. On zwyczajnie się nad mną pastwi i chce ze mnie zrobić żywego trupa. Chwile jeszcze mówił coś do mnie i wyszedł z pomieszczenia. Położyłem się twarzą w podłodze i zamknąłem oczy. Nie czułem nic poza rwącym bólem w klatce piersiowej.
POV RYOSHI:
Wszedłem do pokoju Lupical. Rozejrzałem się po nim i usiadłem na jej łóżku. Wyjąłem książkę i zacząłem czytać. Historia była wyjątkowo dobrze napisana, to dość niespotykane. Minuty upływał okropnie wolno, po 15 minutach zacząłem kręcić się po pomieszczeniu. Usłyszałem kroki w holu które szły w kierunku pokoju w którym się znajdowałem. Osoba stanęła pod nimi
-Lupical, mogę wejść?-Podszedłem do drzwi i oparłem się o nie.
Zhongli stał chwilę w ciszy i ponowił pytanie. Stał tak cicho, jego cień stał wyprostowany
-Przepraszam... jeśli bym wtedy drgnął zabił by mnie. Zachowałem się jak kompletny tchórz, wybacz mi...-Oparł się o drzwi.
Jego głos załamał się. Czuł smutek i skruchę. Stan w jakim był ten głupi pies sprawiał mi tyle przyjemności. Prychnąłem cicho
-Wszystko dobrze?-Zhongli nacisnął na klamkę.
Wpadłem na bardzo zabawny pomysł. Odsunąłem się od drzwi i otworzyłem je z uśmiechem
-Cześć-Zanim zdążył jakkolwiek zareagować przebiłem go cieniem i wciągnąłem do środka
-Puść mnie...-Wycedził przez zaciśnięte zęby
-Jak chcesz psie-Rzuciłem go na ścianę i zamknąłem drzwi- Wiesz, bawisz mnie tym swoim przepraszaniem. Boli cię to bo jest dla ciebie ważna, ale niestety ona i tak uważa cię za zwykłego nic nie wartościowego śmiecia. Ale wiesz co kundlu i tak cię na ślub zaproszę-Do pokoju wbiegła kobieta w czerwonych włosach
-Zhongli!-Przewróciłem oczami i złamałem przestrzeń.(Teleportacja jakby co XD)
***
Ostatni zamek na tych przeklętych wyspach został mi do przeszukania. Jeśli jej w tym gównie nie znajdę to wyślemy Kierana i Fatui. Ciekawe czy arystokracki łowca nagród znajdzie ją szybciej niż fatui. Muszę kiedyś to sprawdzić. Jedno z drzwi w zamku było otwarte i świeciło się z niego ciepłe światło. Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem szybszym krokiem. Im bliżej byłem pokoju tym bardziej czułem zapach krwi i ciał. Zacząłem zaciągać się tymi wspaniałymi zapachami. Wszedłem do pokoju i zmartwiłem się. Lupical siedziała na ziemi z twarzą w kolanach. 7 strażników leżało i jeszcze sączyła się z nich krew. Podszedłem do kobiety i klęknąłem
-Co się stało?-Położyłem jej rękę na włosach.
Spojrzała na mnie swoimi czerwonymi najpewniej od płaczu oczami i rozpłakała się. Rzuciła się na mnie i zaczęła coś mruczeć w języku histerycznego płaczu. Trzymałem ją i głaskałem lekko po głowie. W końcu przestała aż tak beczeć i położyła głowę na moim ramieniu
-Przepraszam...-Miała zmęczony i pusty głos
-Za co?-Zrobiła co miała, nie widziałem żadnego zaniedbania w kwestii misji jaką jej dałem
-Ja jestem w ciąży-Uśmiechnąłem się i przytuliłem ją
-To nic złego. Mi to pasuje-Poczułem jej zdziwiony wzrok
-Naprawdę?-Podniosła głowę i patrzyła na mnie z niedowierzaniem
-Lupical, kocham cię i chce mieć z tobą dzieci-Przytuliłem ją mocno
-Cieszę się-Miała spokojny głos
-Chodź, zrobię ci coś do jedzenia-Podniosłem się z posadzki i pomogłem wstać Lupical.
***
POV TRISAN:
Wszyscy chodzili jak zwierzęta wokół rannego Zhongliego. Było to dość frustrujące, zważając że żyje i nic mu aż tak nie jest. Usiadłem na swoim łóżku nasłuchując marszobiegu Gem. W pokoju ze mną siedział tak samo zirytowany Harry. To ten jeden przypadek gdy ja i on nie chcemy się zamordować
-Ej tępaku, zabij go i tyle. Po co chcesz narażać życie dla jakiegoś głupiego kota?-To coś znowu wyrażało swoje zajebane zdanie
-Zgadzasz się?-Harry skończył tłumaczyć
-Tak, to dobry pomysł-Uśmiechnąłem się lekko
-Nie ignoruj mnie smarku!-Demon znów wkurzył się
-Dzięki że chcesz mi pomóc. To nietypowo miłe z twojej strony-Wstał i pokierował się do drzwi
-Górniaku! Obiecuje że połamię ci płuca!-Zaczął wrzeszczeć jak opętany
-Taa, każdy ma jakieś lepsze dni-Naprawdę starałem się nie zwracać uwagi na to coś.
Harry wyszedł z pokoju i zamknął drzwi. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Pasożyt znów śpiewał o śmierci i masowym mordowaniu. Nudna była ta codzienna rutyna jego pioseneczek
-Ej dzieciaku, zjedz go do końca bo zajmę się twoimi mięśniami-Westchnąłem i przewróciłem się na bok
-Rób co chcesz, zginiemy we dwoje-Zasłoniłem się kocem.
Zanim kroki ucichły Gem jeszcze 3 razy przebiegła przez korytarz bluzgając cicho. Boże obie są takie same, nie widzą że jest potworem i mordercą tysiąca istnień bo ktoś poczuł się zagrożony.
###
Motto jednej postaci: He's a lonely likely gay, why not
PS: Rozwiewam wątpliwości, tak tu nie chodzi o Lupical :>
CZYTASZ
Wymazana {Oc x Zhongli}
FanfictionNa świecie jest 9 Archon'ów, 7 podstawowych, 1 nieznany i ostatni zapomniany. Legendy powiadały że ostatni z nich był oszustem. Pozostałe 7 Archon'ów usunęło go z ksiąg i z pamięci. Parę tysięcy lat później małe dziecko zaginęło w jednym lesie. Nigd...