Aibi

95 10 10
                                    

Kurde ja już sama nie mogę się doczekać kiedy Zhongli wyrucha Lupical. 

Jestem specyficznym pisarzem, co nie?

No kto wam stwierdzi taką inteligentną rzecz? Tylko ja :>

###

Podniosłam się i rozejrzał po pokoju. Niepokojąco dziwnie były ubrania Zhongliego na mojej półce. Powoli obróciłam głowę w stronę drugiej połowy łóżka. 

POV ARON:

Obudził mnie głośny krzyk przerażenia Lupical. Wybiegłem z łóżka i biegiem pokierowałem się w stronę jej pokoju. Otworzyłem drzwi od jej pokoju i prawie sam wrzasnąłem. Jedyne co mnie powstrzymało od krzyku było obrzydzenie i zaskoczenie. Na łóżku Lupical siedział pół nagi Dottore, a sama Lupical siedziała na szafie. Ta sytuacja była tak bezsensowna że jedynym sensownym wytłumaczeniem było uchlanie się pajaca. Westchnąłem opierając się o framugę 

-Ja ci to wytłumaczę!-Dottore zaczął się denerwować 

-Znam cię na tyle dobrze że wiem co się stało-Przewróciłem oczami 

-Cieszę się-Mężczyzna wstał z łóżka

-Lupical, zgwałcił cię?-To mnie najbardziej interesowało 

-Nie jestem aż taki zwyrolem- Lupical spojrzała na niego wymownie 

-Chyba nic mi nie zrobił-Zeskoczyła z szafy.

Przeprosiłem Lupical za całe zajście i zabrałem ze sobą doktora. Powrót do pokoju był w miarę spokojny. Dottore był chyba z siebie dumny bo szedł zadowolony. Zastanawiało mnie jak można mieć aż tak wysokie ego. Wkurzyło mnie to, bardzo, ale to bardzo. Złapałem go za włosy i z ciągnąłem go do swojego poziomu

-Jeszcze raz tak zrobisz to przypadkiem wszystkie twoje zapisy trafią do wody lub ognia...-Puściłem go i ruszyłem przodem 

-Ale się boje, mały chłopiec jest zły-Prześmiewczo dziecięcy głos mężczyzny irytował mnie za każdym razem 

-A pan doktorek jest pewny że chce się bawić z małym chłopcem?-Odwróciłem się w jego kierunku 

-Pan Doktor jest pewny, bo wie że wygra. Jak zwykle-Uśmiechał się złośliwie 

-Tym razem chłopiec jest dwa kroki przed tobą-Zatrzasnąłem drzwi przed jego nosem. 

Podbiegłem do jego półki z papierami. Złapałem za większość . Mężczyzna otworzył drzwi i spojrzał na mnie. Jego wzrok był mieszanką zaskoczenia ze zdziwieniem. Wziąłem torbę przewieszoną przez ramę łóżka i wepchnąłem tam wszystkie papiery. Wpatrywaliśmy się w siebie. Uśmiechnąłem się do niego i przywaliłem torbą. Przemknąłem obok faceta i ruszyłem biegiem po korytarzu. Skręciłem kilkukrotnie w jakiś mniejszy korytarz i odczekałem chwilę. Usłyszałem jak wściekły Dottore przeklina moją rodzinę i psa. Szkoda że ja psa nie miałem. Jeśli mnie śledził od dziecka powinien wiedzieć. Wróciłem do pokoju. Zamknąłem drzwi na zamek. Przebrałem się w moje ciuchy na co dzień. Zakładałem kapelusz gdy drzwi wyleciały z hukiem. Dottore wszedł do pokoju wściekły tak bardzo że mój zasób słów tego nie umie opisać. Spojrzałem na okno, na całe szczęście było otwarte. Mężczyzna ruszył w moim kierunku. Posłałem mu mój kapelusz i wskoczyłem na okno. Gdy zdjął go z tworzy mógł najwyżej zobaczyć jak zeskakuje z parapetu. (Was też zastanawia czy oni już mieli parapety?) 

***

-Według mapy która była w torbie to jest Aibi-Znów zacząłem mówić do siebie na głos.

Miałem na twarzy maskę w stylu kota. Ludzie w tym mieście nosili maski. Autentycznie dostałem maskę od razu po przekroczeniu mostu. Ludzie byli uprzejmi i pomagali mi w znalezieniu drogi na różne ulice. Wyspa miała pełno mostów i wielki zamek na jednym z nich. Było dość tłoczno, ale przyjemnie. Poczułem pewien ciężar na nodze. Spojrzałem w dół. Jakieś dziecko bez maski tuliło się do mnie

Wymazana {Oc x Zhongli}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz