Zamiana

116 10 1
                                    

-Wiesz...po prostu oni są męczący-W końcu przyznałam się 

-Wiesz, mogę cię zastąpić-Gem była bardziej radosna niż zwykle 

-Ale mam dziś trening z Aronem-Burknęłam od niechcenia 

-Dam radę, tylko 8h. Wieczorem oddam mi kontrolę. W sumie mogłabyś poszperać w wspomnieniach gdy ja będę się z nimi użerać-Uśmiechnęła się 

-To na pewno nie kłopot?-Przekonała mnie tymi wspomnieniami 

-Oczywiście, to wręcz sama przyjemność!-Podskoczyła z radości

-To jak chcesz się zamienić?-Pytanie klucz 

-Po prostu podaj mi dłoń-Wystawiła swoją i pokazała mi bym ją ścisnęła 

-To do zobaczenia za 8h-Chwyciłam jej dłoń.

Zniknęła, zostałam sama w pustce. Rozglądałam się za małym źródełkiem światła. Nic niestety nie było widać. Sama grobowa czerń. Ruszyłam wolnym krokiem w byle jakim kierunku. Zaczęłam nucić sobie różne piosenki. Ciekawe jak Gem wytrzymuje w kompletnej pustce tyle czasu?

POV GEM: 

Zerwałam się z łóżka. W końcu mogę zobaczyć świat na własne oczy. Tak, mój sen się spełnia. Wybiegłam uradowana na zewnątrz. Blask słońca lekko mnie oślepił. Rozejrzałam się, wszyscy akurat opuszczali namioty 

-Dzień dobry, jak się spało?-Zagaiłam do nich 

-Dziękuję dobrze, co ty taka dziś wesoła?-Zhongli zmierzył mnie ciekawym spojrzeniem 

-Taki dzień-Zaśmiałam się

-Lupical, pospiesz się. Od wczoraj czekam na ten trening-Chłopiec...jak on miał...Aron. Stał ubrany w jakieś szmaty 

-Dobrze daj mi chwilkę-No tak, ten mały bachor może popsuć moje plany.

Speszona wróciłam do namiotu i przebrałam się w ciuchy. Jakim prawem Lupical nosi takie dziwne ciuchy. Kto widział by do sukni nosić zbroję? No dobrze mogło być gorzej. Popatrzyłam na miecz dwuręczny. Jest o wiele gorzej, jak można tym czymś walczyć... Muszę komuś zawinąć miecz. Może ktoś z nich ma coś w miarę. Wyjrzałam z namiotu, wszyscy rozmawiali o czymś natrętnie. Dobra mam jakieś szanse na zabranie tego. Przemknęłam się do namiotu Keayi i zabrałam jego miecz. Dobra to teraz jakby nigdy nic pójść do nich a potem przetrwać zabawę z bachorem. Wdech i wydech Gem. Mogło być gorzej.

Pov Lupical:

Usłyszałam krzyk jakiejś kobiety. Biegłam ile sił w nogach by pomóc jej. Krzyki po chwili ustały. Zamiast nich pojawił się rechot małej dziewczynki. Stanęłam lekko zwątpiwszy w dobre intencje istoty. Może to miejsce nie jest wcale przyjazne? Może właśnie balansuje na krawędzi życia i śmierci? 

-Gem, przyszłaś-Małą istotka przytuliła się do mnie 

-Eeee, nie jestem Gem...-Istotka podniosła swój łepek. Wyglądała bardzo staroświecko i w dodatku miała na sobie głowę królika

-Faktycznie, wyglądasz znajomo-Podleciał do mojej twarzy 

-Jestem Lupical-Uśmiechnęłam się krzywo 

-To ty!!! Nie myślałam że kiedyś tu zajrzysz-Pisnęła zachwycona-Chcesz zobaczyć swoje wspomnienia!!-Jej ekscytacja była wręcz zbędna 

-To nic wielkiego..-Zaczęłam 

-Nic wielkiego?! Moją pracą jest pilnowanie tego!!! Nie obrażaj mnie!!!-Zachowywała się całkiem jak małe dziecko

-Przepraszam...-Jak mogłam tak bezwstydnie obrazić?! Głupa ty!!!

Wymazana {Oc x Zhongli}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz