Załamanie pogody

59 8 0
                                    

Lubię Tokyo Ghul, ale mangę. Nie ten shit zwany anime (zdaje sobie sprawę że obraziłam kilka istnień)

###

Mogę płynnie stwierdzić że pogoda dziś nie dopisuje w żadnym rejonie. W Sunobei śnieżyca, Aibi zamieś piaskowa, Arashi i Maguma są pogrążone w burzy, Furaito tornado, a Uzushio cyklon. W dodatku w Shuto leje i nie da się wyjść. Niby mogłam zająć się czytaniem lub wypełnianiem jakichś papierów, lecz wszystkie książki przeczytałam 2 razy, a papiery zabrał Okruch. Może powinnam zejść na dół i spróbować zrobić coś pożytecznego. Otworzyłam drzwi i minęłam Dottore krzyczącego na Megumi i odwrotnie. Nic się tu nie zmienia, zaczęłam schodzić po schodach 

-Lupical, poczekaj na Paimon-Odwróciłam się w stronę kobiety 

-Ty też nie masz co robić?-Wróżka pokiwała mi i zaczęłyśmy schodzić do kuchni.

Minęłam jeszcze Diluca, który szczerze mówiąc wyglądał tragicznie. Jego oczy przypominały kopalnie węgla, a wyraz twarzy mówił że chce paść tam gdzie stoi. W sumie mam wytłumaczenie czemu pół 8 piętra jest rozwalone. Wystarczy wkurzony Trisan i kilka osób chcących go uspokoić. Biedny Diluc jeszcze nie zdaje sobie sprawy że Trisana jest bardzo prosto i szybko wkurzyć, a jeszcze szybciej to coś w nim. Takie jest życie, okrutne i niepotrzebne. Niestety egzystujemy w tym bólu wszyscy i nie możemy nic z tym zrobić. 

Weszłam do kuchni i zaczęłam szukać jakiegoś alkoholu dla Trisana. Poleciłam Paimon by poszukała czegoś do jedzenia. Znalazłam coś co mogło być kiedyś piwem, teraz nie do końca była pewna czy to nie mołotow. Otworzyłam to i wsypałam 5 łyżek cukru, trochę mięty i jeszcze więcej zmielonej kawy. Przykryłam ścierką i zaczęłam trząść napojem zanim ten obrzydliwy zapach cukru i kawy nie dostał się do moich nozdrzy. Paimon popatrzyła na mnie zdziwiona

-Co ty robisz?-Podleciała i skrzywiła się od zapachu picia

-Dokładnie nie wiem, ale Trisan uwielbia takie coś. Szczerze Paimon, mnie to obrzydza-Postawiłam to coś na blacie i odsunęłam się

-Co teraz?-Dziewczyna podleciała do mnie

-Czekamy aż smród opadnie-Usiadłam na krześle.

Siedziałyśmy przez chwilę w ciszy, aż nie natchnęło mnie

-Dlaczego Okruch zwraca się do ciebie z największym uszanowaniem?-W sumie była jedyną osobą której nie traktował jak dziecko

-Długo by opowiadać, po za tym nie ma czego-W oczach Paimon zobaczyła lekki strach

-Powiedz-Strach w oczch kobiety nasilał się

-Jeśli Irys będzie chciał ci powiedzieć co się stało w kaen-Urwała i zatkała sobie usta

-Kaenriah? Byliście tam?-Paimon wyleciała jak najszybciej mogła z pokoju.

Znów zostałam sama ze swoim znudzeniem. Wstałam i zabrałam jedzenie dla Goblina. Szłam powoli zastanawiając się jak spytać Trisana o jego dawny dom. To był jeden z tematów na które nikt mi nie chciał odpowiedzieć. Nawet Zhongli twierdził że ma kontrakt i nie może nic powiedzieć. Irys nie lubił mówić, ale wiem że to kiedyś było miejsce w którym z niczego dało się zrobić życie. Brzmiało pięknie, podobno nie potrzebowali bogów bo każdy samodzielnie robił wizję. Stawiano ich na równi z Archonami. Nie ma już tego miejsca więc pewnie Archoni je zniszczyli... A co jeśli ja przyłożyłam do tego rękę i dlatego nikt mi o tym nie mówi?

-Mogę wejść-W odpowiedzi dostałam niewyraźni mruk Trisana.

Weszłam do środka i spojrzałam na truchło chłopaka. Od wczorajszego incydentu nawet nie drgnął. Ten pasożyt wysysa z niego wielkie pokłady energii. Zawsze zasmucało mnie jak się z nim męczy. Położyłam mu na stoliku napój i jakieś mięso które zwykle jada. Wszyscy zastanawiamy się co to jest, ale nikt nie pyta. Trisan usiadł na łóżku i wziął zabójczą mieszankę

-Dzięki, to jest faktycznie dobre-Napił się tego i odstawił na bok

-Cieszę się niezmiernie-Zabrało mi się na odruch wymiotny

-Nawet nie wiesz jak mnie wszystko boli-Stwierdził i opadł na łóżko

-Nie da się tego pozbyć?-Pokręcił głową

-Zabij mnie, to pozbędziesz się go-No niby tak.

Siedziałam lekko zakłopotana patrząc jak chłopak wsuwa coś w podobie ludzkiej ręki. Co jeśli jest Kanibalem? To by było naprawdę ciekawe. W sposobie jedzenia tego mięsa było coś arystokrackiego. Niby jadł je normalnie, ale jego rzucie było dość niecodzienne. Po co ja się nad tym zastanawiam?! Mam lepsze rzeczy do roboty! Wstałam z krańca łóżka i podeszłam do drzwi. Spojrzałam na Trisana i zdecydowanym krokiem wyszłam z pokoju. Jeśli kiedykolwiek będę musiała napić się tego czegoś. Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek odkryje co ja stworzyłam otruje miliardy ludzi. Bądź stanie się to wielkim hitem droższym od kawy lub wody. Nigdy nic nie wiadomo. Zaczęłam wchodzić po schodach i jeż na 3 piętrze było słychać jak deszcz stuka o dach. Było to na swój sposób przerażające i ciekawe. Deszcz, zabawna sprawa. Może chce wyjść przejść się i mieć wywalona w możliwość przeziębienia się? Tak, z wielką chęcią. Zaczęłam zbiegać ze schodów i biegłam głównym holem. Złapałam za klamkę i wybiegłam na deszcz. Od razu wszystko co miałam przemokło. Stałam i patrzyłam w niebo czując jak każda kropla odbija się od mojego ciała. Westchnęłam ciężko i uśmiechnęłam się. 

Może powinam znaleźć kogoś kto zostanie Archonem po mnie? Męczę się za długo na tym okrutnym i bezwstydnym świecie. Należy mi się odpoczynek!

###

Wybaczcie że musicie tak długo oczekiwać na następne rozdziały, ale ostatnio wiedźma mieszkająca ze mną w domu odpaliła się.

PS: Jebać Dazaia.

PPS: Mam słabość do niskiego rudzielca (Chuuya), to źle?

Wymazana {Oc x Zhongli}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz