Masochistka

118 11 4
                                    

-Zostaw mnie, zimno....-Nie chciałam się dać obudzić

-Jak nie wstaniesz to zawołamy La Signorę-Childe był już lekko zirytowany. Wszyscy chcieli bym wstała, a on był ostatnią nadzieją. Nikomu nie udało się wyciągnąć mnie z łóżka 

-A róbcie co chcecie-Na prawdę chcę tylko spać 

-Ja idę po herbatę-Zhongli rzucił i wyszedł z namiotu 

-No wyłaź!-Childe krzyknął i złapał za mój koc 

-Nie! Zostaw mnie!-Niech tylko spróbuje mi zabrać nakrycie.

O dziwo otulił mnie bardziej kocem. Pogłaskał po czole i wpatrywał się we mnie. Długo wpatrywał się we mnie

-Z łaski swojej, przestań się na mnie gapić-Przekręciłam się na drugi bok. Childe złapał mnie za koc. Wisiałam jak w kokonie 

-Czas cię obudzić-Otworzyłam szeroko oczy. 

Ajax rzucił mną w stronę wyjścia. Wyleciałam z namiotu jak pocisk. Rozbiłam się na czymś białym i zimnym. Wygrzebałam się z koca i ruszyłam nakopać rudemu. Zdałam sobie sprawę że cała ziemia była pokryta czymś białym. Zobaczyłam idącego w moim kierunku złotookiego. Wydarłam się panicznie

-Spokojnie, to śnieg-Napił się herbaty-On cię nie zabije-Childe wyszedł z namiotu i parsknął śmiechem

-Szkoda że nie widzisz swojej miny-Zabrałam koc i wściekła weszłam do namiotu.

Przebrałam się i spakowałam swój dobytek. Zabrałam się za składanie namiotu. Rzuciłam w niego Irysem. Aron popatrzył na mnie sfrustrowany

-To nie fair-Tupnął nogą 

-Chcesz?-Rzuciłam mu ostrożnie kulę

-Dziękuję-Schował swój namiot i oboje ruszyliśmy na śniadanie.

Było mi cholernie zimno, starałam się nie dawać o tym nikomu znać. W oczach Arona widziałam chęć zamordowania Barbary. Powiedziała mu wczoraj że nie powinien jeść mięsa bo stanie się mordercą. Dodajmy że ona sama wcinała steka. Aron zadowalał się jakaś biedną sałatką. 

***

Po 4h kłócenia się z Barbarą o to czy dziecko powinno jeść mięso czy nie, ruszyliśmy. Podczas tego miłego spaceru dowiedziałam się że to dziwne że śnieg spadł. Ten świat jest posrany. Powinien padać co jakiś okres czasu jak u mnie. Robiło się coraz zimniej, więc coraz trudniej udawało mi się wyglądać na zadowoloną. Nie zdawałam sobie sprawy z jednej rzeczy

-Em, jest taka głupia sprawa-Zatrzymałam się i popatrzyłam na śnieg 

-Jaka?-Barbara podeszła do mnie bliżej 

-Bo ja przesypiam zimy-Zacisnęłam pięści i zacisnęłam zęby

-Jaki w tym problem? Teraz nie musisz spać-Dziewczyna podeszła jeszcze o krok do przodu 

-Ja automatycznie zasnę i nie będzie dało się mnie obudzić do ciepłych dni-Jeszcze niżej się schyliłam-Wiem że człowiek tak nie robi, ale żyłam z zwierzętami i jestem po części jak oni-Zamknęłam oczy

-Dlaczego nie powiedziałaś nam wcześniej?-Zhongli brzmiał na zmartwionego 

-Myślałam że nie będzie taka potrzeba...-Chciałam się rozpłakać 

-Kiedy zaśniesz?-Childe podszedł bliżej

-Nie mam pojęcia, będzie mi zimno to zasnę-Jaka ja głupia jestem

-No nic, chodźmy dalej-Wszyscy ruszyli w dalszą drogę.

Czułam się lekko nieswojo bo jako jedyna nie miałam pojęcia gdzie idziemy. Zawsze gdy pytałam czy to teraz czy to wcześniej dostawałam piękną odpowiedź: ''Jak dojdziemy to się dowiesz''. Robiło się coraz zimniej, oczy zamykały mi się automatycznie. Ziewnęłam i urwał mi się obraz. 

Wymazana {Oc x Zhongli}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz