Uśmiech

149 14 19
                                    

Już pewnie bym spałam, niestety musieli się dowiedzieć o Irysach. Patrzyli na mnie wściekli i wyglądali jakby chcieli mi przywalić. Jedynie Diluc siedział jakby to była norma.

- Powtórz, co to jest do jasnej cholery?! - Keaya był bliski przywalenia mi.

- Już ci mówiłam... - Byłam bliska płaczu i zakrywałam twarz rękoma.

- Przez to gówno Venti i Raiden tkwią w łapach La Signory - Wydarł się i wyrwał się z objęć Lisy i Jean.

- Ja nie chcia.. - Keaya przywalił mi w brzuch złożyłam się w pół.
Łzy napłynęły mi do oczu.
- Wiem, zasługuje na to ale... - Keaya przywalił mi w twarz.
Jednocześnie popłynęła mi krew z nosa jak i łzy z oczu. Niebiesko włosy zbierał się do kolejnego ciosu, zamknęłam oczy instynktownie. Nie poczułam uderzenia.

- Jeszcze raz ją uderzysz to pozbawię cię oka - Głos Zhongli'ego zabrzmiał lodowato.

- Przez nią dwa Archon'y są w niebezpieczeństwie!! - Niebiesko włosy brzmiał jakby miał mnie zabić.
Usłyszałam głuche uderzenie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam złoto okiego patrzącego w stronę Keaya'i.

- Zwierzę - Warknął zły.

- To jak te Irysy działają? - Nieśmiały głos Lisy odezwał się cicho.

- Po zetknięciu się z wizją przy dużej prędkość pęka pierwsza osłona i wydziela się swego rodzaju fala dźwiękowa, jest niesłyszalna dla człowieka - Wzięłam głęboki oddech.
- Fala pochłania wizję i osobnik pozostaje bez wizji, lekko niebieskawe pochłaniają człowieka w całości - Zaczęłam próbować zatrzymać krew lecącą z nosa.

- Już? - Albedo zapytał z nie ukrytym zaskoczeniem w głosie.

- Jeśli kula się rozbije to wszystko co się w niej znajduje ulega zniszczeniu, a jeśli będzie miała styczność z wodą fala zmaleje i kula uwolni zawartość - Dodałam pospiesznie.
Zapanowała cisza. Nikt nic nie powiedział. Staliśmy w milczeniu i patrzyliśmy na siebie dość zaskoczeni tą ciszą.

Po chwili wszyscy zaczęli wychodzić z baru, ja miałam plan położyć się obok dziecka i zapaść w długi sen. Zaczęłam wchodzić po drewnianych schodach. Kilka minut później leżałam obok chłopca i prawie spałam. Mój mózg chciał odpocząć na co wyraziłam zgodę. Zapadłam w głęboki i spokojny sen.

***
Patrzyłam w oczy jakiejś dziewczynie. Ona płakała, wyglądała na przerażoną i zarazem zmęczoną.

- Błagam cię przestań być taka... - Głos załamywał się dziewczynie.

- Widzisz co ze mną zrobili?! Muszą zapłacić za to!! - Wydarłam się wściekła.

- Jeśli to zrobisz oni nie zrozumieją tego i potraktują cię jak potwora - Złapała mnie za barki.

- Mam to całkowicie gdzieś - Mój głos zlodowaciał.

- Proszę cię - Wyrwałam się z uścisku dziewczyny i ruszyłam biegiem w stronę jakichś ludzi.
Mój śmiech nie przypominał nic po za obłąkańczym rechotem. Mordowałam każdego kogo widziałam, nie patrzyłam czy to kobiety, dzieci lub mężczyźni. Mordowałam na oślep.

- Lupical przestań proszę - Kobiecy głos rozległ się stanowczo za blisko.
Popatrzyłam w dół ta sama kobieta co wcześniej stała na przeciw mnie. Uśmiechała się żałośnie choć miała moją broń wbitą w brzuch - Kocham cię siostrzyczko... - Jej już ochrypły i ledwo słyszalny głos odezwał się bardzo przyjaźnie. Wyciągnęłam broń i rzuciłam nią daleko od siebie złapałam, dziewczynę i usiadłam na ziemi. Płakałam przez długi czas.

- Nie, nie ja nie chciałam Gem proszę zostań... - Mój głos był bardzo piskliwy i załamany.
- Błagam cię nie zostawiaj mnie - Usłyszałam kroki za mną.

- Kiedy ona błagała cię ty jej nie posłuchałaś... - Męski głos brzmiał na zawiedziony.
- Nie ładnie tak wymagać od innych czegoś czego się samemu nie robi, co nie? - Popatrzyłam w stronę głosu.
W jego oczach było widać rozczarowanie.

- Pomóż jej, proszę... - Mój piskliwy głos przybrał błagalny ton.

- Jesteś głupia Sanisuru, ja przybyłem by ukazać ci jaka zła jesteś - Podszedł bliżej i uklęknął(będzie się oświadczać xD ~Korekta).

- Błagam niech mi pani wybaczy - Zamknęłam oczy i modliłam się do istoty wyższej.

- Pani ci wybaczy jak pozbędziesz się wszystkich twoich grzechów - Jego głos przybrał barwę troski.

- Powiedz mi co mam zrobić - Wbiłam w niego swój wzrok.

- Usuń coś co sprawia że jesteś tu teraz, a ja zajmę się resztą - Głos mężczyzna odparł bardzo spokojnie.

- Pamięć? Mam usunąć pamięć? - Nadzieja zabrzmiała mi w głosie - Tak, to przez nią mi smutno, jak zapomnę to wymarzę złe wspomnienia-Uśmiechnęłam się do siebie-Umiał byś mi w tym pomóc?-Zapytałam go w dość błagalny sposób.

- Ależ naturalnie - Uśmiechnął się i przyłożył mi coś co przypominało mojego Irysa.
- Jakieś ostatnie słowa przed następnym życiem? - Odparł radośnie.

- Powiedz mu że go kocham i robię to po to by nie obarczał się winą za mnie - Uśmiechnęłam się dobro dusznie.

- Powiem ci coś przed końcem - Mężczyzna zmienił uśmiech na coś co przypominało uśmiech szaleńca - Ja to zaplanowałem, a ty byłaś jak pionek na planszy...(„." O to kropka końcowa, bo jej nie było~Korekta)

***

Zerwałam się jak szalona z łóżka. Co to za posrany sen?! Wykrzyczałam w myśli. Może to nie sen, tylko wspomnienie? To pytanie zalało mnie od środka. To możliwe, muszę się dowiedzieć. Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam w stronę pokoju jedynej osoby która mogła coś o tym wiedzieć. Otworzyłam drzwi z hukiem.

- Zhongli, czy ja miałam siostrę?! - Wykrzyczałam w stronę zaspanego mężczyzny.

Siedziałam przy stole. Patrzyłam się na złote oczy mężczyzny. On patrzył na mnie smutno.

- Miałaś, nie była Archon'em-Zaczął powoli-Byłaś wspaniała dla niej, niestety pod czas rzezi w tym mieście zabiłaś ją-Spuścił wzrok i zamilkł

-Był tam jakiś facet?-Zapytałam smutnym głosem

-Tak, gdy pojawiliśmy się żeby przemówić ci do rozumu ty leżałaś a obok ciebie klękał facet. Gdy nas zobaczył złapał za teleport i znikną razem z tobą-Wziął głęboki oddech-Następnie we wszystkich księgach pojawiła się wzmianka o tym że wymarzono ci pi pamięć, zniszczyliśmy wszelkie ślady po tym zdarzeniu-Przyłożył rękę do twarzy i odszedł do stołu-Ten typ uśmiechał się przez cały czas, był psychopatą i myślałem że zrobił coś niedobrego z tobą-Po tych słowach wrócił do pokoju. Zostałam sama, jak zwykle. Jest mi pisane być samą już na wieki.

Dobiła 5.30 zegar zadzwonił, a ja wstałam w końcu od stołu. Trzeba się jeszcze z godzinę przespać bo nie wyrobię gdy będę musiała coś zrobić. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Arona siedzącego na łóżku

-Idź spać, jest bardzo wcześnie-Uśmiechnęłam się w jego kierunku i usiadłam na skraju łóżka

-Miałem koszmar, ten otwór który skrzywdził mamę zabił i ciebie, chciał bym został jego synem. Niechciałem tego, ten się zezłościł i mnie zabił-Chłopak przytulił się do mnie

-Spokojnie, do póki ja jestem przy tobie ten potwór nie zbliży się do ciebie choćby o milimetr-Przytuliłam chłopca i pogłaskałam po głowie-Zaśpiewam ci coś dobrze?-Zapytałam dziecko, chciałam poprawić mu choć częściowo nastrój. Pokiwał głową i wtulił się dwa razy mocniej. Zaczęłam nucić mu kołysankę którą zwykle śpiewałam Razorowi gdy był mały. W okuł nas zaczęły unosić się małe nutki. Stanowiły one swego rodzaju ochronę przed złem tego cholernego świata. Chwile później oboje zasnęliśmy wtuleni w siebie.

##

Hej,

jeśli ten rozdział wydaje się smutnawy to przepraszam(NAWET TU KROPKI NIE POSTAWI?!~Korekta).

jestem chwile po obejrzeniu smutnego filmu więc mógł on wpłynąć na jakość mojego pisania, no nic to. Pozostało mi życzyć wam miłego dnia/nocy.

PS: Dziękuję że macie ochotę to czytać, jest mi ciepło na sercu gdy widzę że jest jakiś odbiór mojego dzieła. Kocham was <3 <3 <3

Wymazana {Oc x Zhongli}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz