P̸̼̪̦͒̐͆r̵̢͎̓͝͝o̴̡̠͉͐͊̔s̸̢̞͙͊͒̕z̵̡̦̟͑̈́͝ę̵̝͔̐͋͛͜ p̴͚̪͕̈́͘͝o̴̼͍̞͋̕m̴̫͕̦̚͠ó̸͖̝̝̈́̈́͛ż̴͍͇̫͌͒̕c̵͉̫̫͒͛i̵̝̠͎͛̕͠e̸͓͍̞͛͊͒ m̸̟͉̫͒͌i̵̪͔̼̒͑͆,̸̦͍̟̈́͛ m̴̫͎̝̓̈́͛o̸͇͖͙͒͒͐j̵̞͇̞̾͋è̸̡̻̟͐͊ m̸̝̟͒͒̐y̴̡̡͎̿̐̾ś̴͎̝͆͐͑l̴̺̪͕͋͒͘i̵̺͚͓̿͒ s̸̡͎̼͊͛͌à̸͓̠̟̓͐m̵̠̪̿͊ò̴͓̼̾͒͜b̴̘͍̦̿̓̔ó̵̟̻̺͊̓͒j̴̢̫̓͋̈́͜c̵̡͙͎͐̿̈́z̸̼͎̞̈́̕͠e̸̡̻͚͋̐͠ s̵̡͎̪̾̓̒ą̴̢̟̙͊̓ ź̸͖͖̟͒b̵͓͇̓̐̿͜y̸͙̞͍͒̓̈́t̸͖͓͙͐͌ m̵͕͍͍͋̚o̸̡̟̼̓̈́̾c̵̡̙̦͐̾͋n̸͍̦͎̽̀̐e̸͇͕͑̾̾.̴̡̟̟̒̐͝ A̸̡̼͔̿̀͝ j̸̡͕̼̈́̔a̴̡͕̐̀͜͝ c̴͕͙̞͒͊͝h̵͕̦̻͑̀͘y̸̡̼̫̔̒̿b̵̦͚͋̚͜͝a̴̢͓̞̾̓̈́ c̴͇͖͛͛̐h̸͕͍̓̕͜͝c̸͕̼͌͜͠é̵̘̺̟̀͠ j̴̞̫͕̓̒e̵͎͇͍̽̓s̴̪͇̟̿͑͘z̸͍͕͍̽͝͝c̸̙͕͍͋̈́͑ź̸̡͔͙͒̐e̵͕̻̪̿̓͝ p̸͕͚̺͆͆͝o̴̞͍̒́͠d̵̼̙͓̐̈́͝y̸̫̦̪̓͐̾c̴̼̼͚͌͆̓ḧ̵̡͉̘́̚a̵͚͍͎͐̒͠ć̴̟͉͕͐̚.̵̟͚͕̓̔͐.̵͙͔̼͌̈́̀.̸͎͇̘̿͛͝ j̴͚̻͓͋̀̒e̸͙͙̪͋̈́͊d̵̝͇͖̐͝n̸̢͎̕͝a̵̦͔̞̽̔̕k̵͚̼̒̔͠ n̸̫̐̀̚͜i̴͍̼͇͑͊̕e̸̞̘͚̽͒͠
###
POV LUPICAL:
Siedziałam na trawie wsłuchując się w kroki zwierząt dookoła. Nie było jakoś specjalnie ciepło, ani zimno. Otworzyłam oczy i spojrzałam zrezygnowanym wzrokiem na swoją protezę. Miałam się z kimś tu spotkać. Poproszono mnie bym powiedziała Ryoshiemu że idę się przejść. Ostatnio robił się bardzo markotny i prawie się nie odzywa. Nie moja sprawa mimo wszystko. W końcu poczułam czyiś wzrok na sobie. Wstałam z ziemi i z uśmiechem na ustach odwróciłam się do niego
-Ty to jednak mnie zawsze zaskakujesz-Irys jakiś czas temu wparował na celestę w sukni i razem z Ustsu wymyślili bym z nim porozmawiała na osobności
-Wiesz, grunt to bycie sprytnym- Mężczyzna założył ręce na piersi
-To o czym chciałeś porozmawiać?-Oparłam swoje ręce na biodrach
-Chciałem ci uświadomić że...-Zamilkł na chwilę i przełknął ślinę-Musisz odejść-Ściszył swój głos
-Chcesz mnie zabić? Dlaczego?-Zrobiło mi się mimowolnie przykro
-Nie chce, ale inaczej się go nie pozbędziemy i nie będzie spokoju-Uśmiechnął się
-Wystarczy że się sam usuniesz i przestaniesz mu przeszkadzać-Wiedziałam już do czego dąży ta rozmowa
-Możesz przestać się opierać i po prostu dać się zabić?!-Wyciągnął swój miecz i mierzyg go we mnie
-Wybacz, ale mam jeszcze kilka spraw do odhaczenia-Złapałam za swój claymore
-Wiesz że nie masz ze mną szans-Z jego oczach można było dostrzec skok energii
-Tak? To oddawaj mi moją wizje-Pokazałam bronią na wizje wplecioną w pas
-To ją sobie weź-Widać było że wie że mogę mu ją bez problemu odebrać.
Okruch zaczął patrzeć na moje ręce i wyglądał na jeszcze bardziej wystraszonego. Uśmiechnęłam się radośnie
-Ładny prawda?-Ruszyłam palcem z pierścionkiem
-...-Oczywiście powiedziałam swojemu narzeczonemu że ktoś chce bym się z nim spotkała nikomu nic nie mówiąc
-To co? Oddasz mi ją po dobroci czy siłą mam ci ją odebrać?-Po tych słowach Irys prawie odciął mi głowę, ale w ostatniej chwili zrobiłam krok do tyłu.
No tak, zapomniałam że jest okropnie szybki i sprytny. Następny jego atak odbiłam swoją bronią. Nie wygram z nim w walce. Muszę mieć chwilę spokoju by odebrać mu wizję. Wysunęłam skrzydła i spróbowałam go zaatakować z góry, niestety odbił mój atak. W ten dało się usłyszeć huk i Irys upuścił swą broń i złapał się za rękę. Wykorzystałam to i rozcięłam mu brzuch po czym odskoczyłam by przystąpić do odbierania mu wizji. Z pobliskiej ścieżki wyszła przeciętnego rozmiaru kobieta o białych włosach i biało niebieskim kimonie trzymająca w ręku jakiś metalowy przedmiot. Kobieta skutecznie pochłaniała całą uwagę Irysa który patrzył na nią z zaskoczeniem. Białowłosa szła sobie bez żadnego zakłopotania przez środek pola. Wyglądała jakby miała jakąś arcyważną sprawę do załatwienia. Wyciągnęłam rękę by móc przechwycić wisior który zaczął się rzucać by oderwać się do użytkownika. Wizja oderwała się od pasa Okrucha i wleciała mi w rękę. Mężczyzna zrozumiał co się stało i ruszył biegiem w moim kierunku. Upuściłam wizję na ziemię i przebiłam ją claymorem. Czarnoskóry stanął w miejscu i złapał się za głowę. Zaczął wrzeszczeć okropnie, widok był odpychający więc uznałam że to czas by wrócić do domu. Rozstawiłam skrzydła i uniosłam się w górę. To była tylko strata czasu. Czasu który mogłam poświęcić na cokolwiek innego co by mi przyjemność sprawiło.
***
POV GEM:
Teresa siedziała uśmiechnięta przy stole i czekała. Tylko na co?
-Powinnam chyba powiedzieć jej że Archon jest niedysponowany- Spojrzałam na Zhongliego
-Powinnaś-Mruknął cicho
-Teresa, bo ona ci nie pozwoli...-Podeszłam do kobiety która zwróciła na mnie uwagę
-Wiem, minęłam ją i jedno ścierwo-Wstało od stołu
-Co?-Byłam lekko zbita z tropu
-Nic, jako że opiekun tego miejsca jest nie dysponowany to jako iż ty jesteś władcą powinnaś ty zdecydować-Kobieta obracała kuleczkę w palcach-Wiedzieliście że Irys jest uczulony na Silk Flowers? Dostaje w tedy agonicznych ataków bólu-Zhongli spojrzał na Teresa pytająco
-Naprawdę? -Białowłosa potaknęła cicho
-No to odnosząc się do tego co powiedziałaś, to zgadzam się-Uśmiechnęłam się.
***
Siedziałam sobie na schodach przed zamkiem patrząc na przechodniów i dzieci. Nie przepadałam za tymi małymi problemami. Tylko potrafią robić na złość i śmierdzą gównem. Wszystkie te małe gnojki tańczyły, brat Teresy, William grał im na skrzypcach, a one cieszyły się niemiłosiernie. Był bardzo utalentowanym muzykiem. Nie miał wizji jak i Teresa. Nie potrzebowali, sami byli źródłem energii jak Okruch. Tylko on wspomagał się jeszcze wizją. Kto by pomyślał, że geny zostawiły starszą siostrę i młodszego brata Irysa białymi, a z niego zrobiły czarnoskórego. (Tak się da) Rodzeństwo za sobą nie przepada, ale Terese i Williama łączy chęć zabicia swojego brata za skazanie ich na nieśmiertelność, bo Irys nie umiał się ogarnąć. Życie to pasmo niespodzianek.
Ja mam podobnie, tylko mnie próbuje raczej zabić narzeczony mojej siostry. Ironią trochę jest to, że ja miałam być tą złą. Wyszło raczej na odwrót... Po prostu chce mieć już spokoju. Niech Aron już ucieknie jak z resztą wszyscy... Niech to wszystko się w końcu skończy. Morax też chce już wrócić do domu... Kurwa!
William podszedł do mnie i usiadł na schodach. Skrzypce znionęły, a ten spojrzał w niebo
-Wyglądasz jakby cię coś potrąciło. Dlaczego masz tyle siniaków-Pacnął mnie w rękę
-Spadłam ze schodów... -Poniekąd to prawda
-Oh, musiało boleć-Uśmiechnął się miło
-Nadal boli-Warknęłam
-Dobra nie bij-Zaśmiał się
Zapadła między nami cisza. Jakiś bachor wywalił się na ryj i wybił zęba. Prychnęłam mimowolnie. William za to nie ukrywał swojego rozbawienia i śmiał się z dzieciaka. Blondyn był ciekawą osobą... Ja go charakter trochę przypominał Irysa z kiedyś, teraz... Teresa, niby cicha i opanowana. Trudno ją wyprowadzić z równowagi. Jeśli już się wkurzy to jest problematyczne. Cała trójka ma kilka form. Walczyli kiedyś... Dokładnie podczas wojny... Problem pojawia się, że pozbawienie Irysa nieśmiertelności odbyło by się niszcząc jego wizję... Która została niewiadomo gdzie. Wizje które nosi to są w pewnym sensie repliki oryginałów. Równie dobrze jego wizja może być używana przez kogoś jak i w piachu od kilku tysięcy lat.
Ah te Ironię tego zasranego losu...
###
Skończyłam... Zajebcie mnie błagam. Boże ola ja to pisałam. Shshshshsh głodna jestemPS: Nie polecam biol-chemu

CZYTASZ
Wymazana {Oc x Zhongli}
FanfictionNa świecie jest 9 Archon'ów, 7 podstawowych, 1 nieznany i ostatni zapomniany. Legendy powiadały że ostatni z nich był oszustem. Pozostałe 7 Archon'ów usunęło go z ksiąg i z pamięci. Parę tysięcy lat później małe dziecko zaginęło w jednym lesie. Nigd...