56

1.2K 70 20
                                    

- Wyglądasz przepięknie. - Kamila zmierzyła wzrokiem swoją kobietę, gdy ta wsiadła do jej samochodu.

- Daj spokój. - Nachyliła się, żeby dać całusa na przywitanie. - Cześć.

- Cześć. Gotowa?

- Na co? - Wystraszyła się.

- Jak to na co? Na wieczór bez dzieci!

- Boże...- Zaśmiała się. - Mam wrażenie, że nie mogłaś się doczekać, kiedy się ich pozbędziesz...

- Bo nie mogłam się doczekać, aby w pełni zadowolić moją kochaną kobietę. To źle?

- Absolutnie! - Wręcz krzyknęła Basia.

- No... - Kamila położyła rękę na udzie kobiety. - Tak myślałam.
Kilka minut później zaparkowała swój samochód w podziemnym parkingu i ruszyła ze swoją dziewczyną na górę. - Głodna?

- Bardzo...nie miałam czasu dzisiaj zjeść.

Kamila odebrała kurtkę od Basi. - Będziesz ze mną chwilę w kuchni, czy chcesz odpocząć w salonie?

- Idę z tobą. Co jemy?

- Makaron. Nic szczególnego.

- Aha...

- Co?

- Spodziewałam się jakiegoś steka. Makaron w sumie też może być.

- Wybacz...ostatnio...no nie pomyślałam. Przepraszam. - Zmieszała się Kamila. 

- Ale nic się nie stało. - Basia wstała z krzesła i pociągnęła Kamilę do siebie. - Co jest?

- Nic. - Spojrzała w oczy swojej dziewczyny, uśmiechnęła się i pocałowała ją. Przecież nie powie, że steki jej zbrzydły... - Jestem trochę zmęczona. Chciałam z tobą spędzić czas i poszłam na łatwiznę. Jesteś zła?

- Żartujesz? - Przytuliła ją mocniej. - Cieszyłabym się nawet z pizzy mrożonej, byleby mieć chwile prywatności z tobą.

- Wolę z pizzerii... - Wymruczała we włosy Basi.

- Dobra, idź rób. Ja poproszę o lampkę wina i będę cię obserwować. - Wróciła na krzesło.

- Mnie?

Basia oparła głowę na rękach - Tak rzadko gotujesz...a tak seksownie wtedy wyglądasz...lubię oglądać twój tyłek. - Rozmarzyła się. - Już wiem jak będzie wyglądać nasza kuchnia...

Kamila wrzuciła makaron do gotowania i podlała mule winem.
- Jak!? 

- Musisz przygotować się, że będziesz musiała częściej gotować. I wyspa będzie pusta. Będziesz gotować tyłem do ludzi, do mnie.

Kamila wybuchła śmiechem. - Co? Ja nie umiem gotować!

- Daj spokój. Umiesz. Uwielbiam twoje jedzenie.

- Ale to, co ja tutaj robię. - Wskazała ręką na swoją kuchnię. - To eksperymenty. - Odwróciła się do Basi. - Ja eksperymentuje na tobie kochanie.

Basia napiła się wina. - Super. Możesz dalej eksperymentować. - Rozglądneła się po całej kuchni, na dłużej zawiesiła wzrok na zlewie. - Ale ja tego nie będę sprzątała.

- Spokojnie kochanie, Pani Krysia jutro przyjdzie jak pojedziemy po chłopaków.
Gdy Basia delektowała się winem, Kamila skończyła robić kolację.
- Zapraszam do stołu kochanie.

- Mmm, ładnie pachnie...

- Ciekawe jak smakuje...smacznego.

- Smacznego...Wiesz, nie wiedziałam, że informacja o moim związku rozejdzie się po szkole tak szybko.

- To znaczy?

- Wczoraj kolejna dziewczyna była u mnie na rozmowie. Muszę iść do dyrektora i poprosić o jakieś zajęcia albo konsultacje z psychologiem, chociaż ta nasza w szkole jest beznadziejna...pewnie dlatego nikt nie chce do niej chodzić.

Kamila odłożyła sztućce i napiła się wina. - Kolejne? Może weź jeszcze drugi etat w innej szkole?

Basia spojrzała na Kamilę, nie rozumiała o co jej chodzi. - Ty mnie chyba nie słuchasz.

- Właśnie słucham...ja rozumiem, że chcesz pomóc dzieciom bo reszta ma je w dupie,rodzice myślą, że to bunt i różne takie ale ty masz swoją rodzinę, wypadałoby jej poświęcić troszkę więcej czasu.

- Żartujesz teraz ze mnie?

- Dlaczego?

- Lubisz swoją pracę?

- Lubię.

- Czy ja wypominam ci, że za dużo pracujesz, że na długo wyjeżdżasz bo nie ma cię cały tydzień? I nie myl wypominania z żaleniem się, że spędzamy mało czasu razem.

Kamila chwilę przypatrywała się zdenerwowanej Basi, i wróciła do jedzenia. - Okej... przepraszam.

- Ty mnie nie przepraszaj, ja chcę abyś zrozumiała, że ja też potrzebuję się spełniać w pracy a teraz mam taką możliwość. Wiem, że jak będzie taka potrzeba i będziesz na miejscu to zajmiesz się chłopcami, co daje mi większe możliwości. Chyba o to chodzi w związku?

- Nie wiem...chyba tak...

- Nie wiesz? - Zapytała zaskoczona.

- Uczę się...nie pamiętasz?

- Mam wrażenie, że idzie ci to zbyt opornie...

- Czyli, że co? Nie staram się, czy jak? Bo już nic nie rozumiem. Czego ty ode mnie oczekujesz?

- Mam wrażenie, że ta rozmowa zmierza w złym kierunku. - Basia odłożyła sztućce. - Było pyszne. Dziękuję za kolację. - Wstała i odniosła do kuchni swój talerz.

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz