Kamila siedziała w biurze nad dokumentami od Prezesa. Czuła się fatalnie. Nie dość, że spała na kanapie, to jeszcze nie widziała Basi od niedzielnego popołudnia, odkąd zatrzasnęła się w sypialni. Kamila spędziła popołudnie i wieczór z chłopcami. Najpierw układała puzzle z Filipem, a później przyszedł Mateusz i grali w gry planszowe. Chłopcy chcieli zawołać mamę, ale Kamila wytłumaczyła, że mama się źle czuje i potrzebuje odpoczynku.
Nie chciała wyjeżdżać już tak daleko, więc ulokowała się w swoim biurze, obok Gosi, która oczywiście nie uraczyła jej swoją obecnością.
Kamila była pewna, że Basia już zdążyła się pożalić na ich kłótnie, dlatego Małgorzata nie wchodzi jej w drogę.
Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi. - Proszę... - Odpowiedziała od niechcenia. Nie spodziewała się klientów ani gości.- Cześć... Mogę? - Zza drzwi wychylił się Tomek.
- Cześć. Jasne, siadaj. - Wskazała na krzesło przy stole. - Chcesz coś do picia?
- A dostanę dobrą kawę?
- To zależy, kto ją zrobi... - Mruknęła.
- Zaraz coś zorganizuje. - Wyszła i poprosiła sekretarkę Gosi o dwie kawy. Po powrocie usiadła na przeciwko Tomka. - Coś się stało?- Byłem u Dagmary. Podpisaliśmy umowę według której oddałem jej wszystkie pieniądze.
- A oddałeś?
- Nie. Nie chciała. Poprosiła mnie o pomoc...rozumiesz? PO PRO SI ŁA. Ona nie prosi.
- Wiem...dziwne. A co od ciebie chce?
- Chce, żebym znalazł dowody na finansowanie kampanii z...
- O Matko, czy ona zdurniała!? - Uniosła się. - Ty masz rodzinę, Tomek to przesada.
- To nic trudnego. Chwilę u niej posiedziałem i znalazłem co nieco. Wiesz...jak wiem już, jak nazywa się ten gościu, to jest prościej.
- To się źle skończy...
- Jestem ostrożny. - Odparł pewny siebie.
- To nic. Jesteś za...cienki do tego. - Spojrzała na zaskoczonego mężczyznę. - No co? Tomek, spójrz prawdzie w oczy. - Nachyliła się nad nim. - Staraj się pracować u niej w klubie, ok? Zawsze to jakiś ślad prowadzący do niej, a nie do ciebie. Albo z miejsca, gdzie nie ma kamer. Nie wiem...zobacz kilka szpiegowskich filmów czy coś. - Zaśmiała się.
- Kurwa...to nie jest śmieszne.
- Ja ciebie w to nie wpakowałam.
- Wiem. Zmieniając temat, co się stało między wami?
- Czyli jednak dzwoniła do swojej siostrzyczki? - Zaśmiała się. - Ja chyba też zacznę wydzwaniać po ludziach i opowiadać o naszych problemach... I gdzie kurwa jest ta kawa.... - Wstała i wyszła do sekretarki.
- Co z moją kawą?- Pani Gosia powiedziała, że jestem jej sekretarką i ma Pani zrobić sobie sama.
Kamila zaskoczona odpowiedzią dziewczyny wróciła do swojego biura.
- Przykro mi, nie dostaniesz kawy. - Powiedziała do Tomka. - Twoja żona...już mnie nie lubi. - Zaśmiała się.- Co zrobiłaś Basi?
- Nic. Nie chcę mieć swojego dziecka. - Wzruszyła ramionami.
- To nie takie nic. Wiesz ile ludzi...
- Nie wiem ile ludzi chce mieć swoje dzieci, a nie może. - Przerwała mu
- Może powinnaś się zainteresować. Mój brat jest bezpłodny. Dowiedział się o tym w pierwszym małżeństwie i babka go zostawiła. Teraz ma drugą żonę, która przed ślubem już to zaakceptowała. Nie masz pojęcia ile dałby, żeby mieć swoje dzieci. Po pierwszym małżeństwie zaczął pić, nie umiał sobie z tym poradzić.
- Mam wrażenie, że wy te życiowe przykłady trzepiecie z rękawa. - Spojrzała znacząco na Tomka. - Ty masz w ogóle brata?
- Nie. Myślałem, że jakoś lepiej zareagujesz na moją opowieść.
Parskneła śmiechem. - Ja chyba mam dużo pracy Tomek. - Wstała z krzesła i poszła usiąść na swój fotel za biurkiem.
Mężczyzna wstał i podszedł do Kamili. - Wszystko, co do tej pory zrobiłaś dla mojej żony i dla Basi nie świadczyło o tym, że jesteś egoistką. Cóż... Czas zmienić o tobie zdanie.
- Pieprz się Panie idealny.
- Ja przynajmniej zrobię wszystko, aby moja żona była najszczęśliwszą kobietą na świecie. - Odwrócił się i wyszedł z biura.
CZYTASZ
Stara Miłość Nie Rdzewieje
RomanceKamila jest świetnie zarabiającą Panią Dyrektor w prężnie rozwijającej się firmie kosmetycznej. Uwielbia pieprzyć kobiety, co robi w wolnych chwilach sama lub ze swoją sex-przyjaciółką Dagmarą. Pewnego dnia, przez czysty przypadek dowiaduje się, że...