181

1K 77 0
                                    

- Na prawdę to kupiłaś? - Zapytała niedowierzając w pomysłowość swojej narzeczonej.

Elżbieta wychyliła się, aby spojrzeć na stojąca z torbami w korytarzu Kamilę.
- Co kupiła?

- Mówiłam, że kupię...

- Kamerkę....

- I to do tętna też. - Postawiła torby na wyspie kuchennej.

- Ty zwariowałaś. Wychowałam dwójkę dzieci bez ciągłego sprawdzania, czy oddychają...

- Ale ja chcę to mieć. - Oznajmiła stanowczym głosem. - Mogę?

- Fale mózgowe też będziesz jej sprawdzać.

- Jeśli zajdzie taka potrzeba to tak.

- Swoje lepiej sprawdź.... - Basia wstała od stołu i podeszła do łóżeczka, gdy jej córka zaczęła płakać.
- Jeśli tak bardzo zależy ci na jej zdrowiu, to ją przewiń, a ja nakarmię. Zgoda?

Kamila zmrużyła ze złości oczy i podeszła do łóżeczka. - Straszna ta twoja mama jest... - Wzięła Alicję na ręce i zabrała na górę. - Kiedyś ci opowiem jaka była dla mnie niedobra...

- Przewija ją? - Zapytała zaskoczona i szczęśliwa tym widokiem Elżbieta.

- Tak. Odkąd wróciłam ze szpitala, to się nią tak zajmuje. Nie obeszło się bez nauki trzymania, przewijania, i ubierania, ale wszystko szybko załapała i teraz się już nie boi. Uznała, że do niej należy kąpanie, więc ja tylko im towarzyszę. Sama ją ubiera na wieczór, tylko musi mieć przygotowane ubranie, bo wciąż nie rozróżnia pajacyka od śpioszków, a jak dokładam półśpioszki, to już w ogóle jest dramat bo przecież do tego trzeba body.

- Chodzi na spacery, czy się boi? Wojciech się bał na początku...

- Szczerze powiedziawszy, ja byłam dwa razy. Kamila sama każe mi ją ubierać i wychodzi a ja mogę iść się przespać, za to ona śpi w nocy i wcześnie wstaje, żeby przygotować śniadanie chłopcom i mi.
Nie uwierzysz, ale zaczęła piec chleb.

- Żartujesz? - Zaśmiała się, przy okazji prawie krztusząc kawą.

- Nie. Nie wiem co z nią jest, ale mi się podoba. - Napiła się herbaty i uśmiechnęła na wspomnienie tego, jak bardzo Kamila jej pomaga.
- Z chłopakami pomagali mi tylko rodzice i siostra, teraz rodzice muszą się prosić o dzieci.

- Nigdy bym nie pomyślała, że ona tak się zmieni. Najpierw byłam w ogromnym szoku, że jest w związku, w dodatku z kobietą, która ma już dzieci a teraz kolejne. Niesamowite....

- I wy siedzicie tutaj pół dnia, i mnie obgadujecie? - Zapytała schodząc z dzieckiem po schodach.

Basia usiadła wygodnie na kanapie i wyciągnęła ręce po Alicję. - Akurat ty jesteś najmniej ciekawym tematem, jaki obgadałyśmy.

- Zabawne...macie jakiś plan na ogród? Mam trawę skosić? Czy co?

- Trawę to ty kochanie miałaś skosić trzy dni temu...

- Oj zejdź ze mnie...nie miałam czasu. Mówiłam, że kogoś wynajmę.

- Skosisz trawę... - Wtrąciła Elżbieta podchodząc do drzwi tarasowych i spoglądając na troszkę zaniedbany ogród. - Resztą zajmiemy się my. Ja mam dla was zarezerwowany cały tydzień. Wojciech przyjedzie po mnie w piątek, bo na weekend jedziemy odpocząć w góry.

Kamila podeszła bliżej starszej kobiety. - Jak się czuje Pan Wojciech?

- Przecież był u ciebie w biurze.

- Był...ale Pani się pytam.

- Dobrze. Musi częściej odpoczywać. Wstrzymał rozwój firmy na zachód, sama wiesz. Troszkę go to dobiło, ale po prostu nie ma mu kto pomoc.

- Bo nie ufa ludziom. Ja wszystkiego sama nie zrobię. Mówiłam mu, żeby zatrudnił kogoś, kto mu pomoże.

- Wiesz, jaki on jest. Wszystko chciałby robić sam, albo z tobą.

- No właśnie... To tak nie działa i musi to w końcu po tylu latach zrozumieć. Ja mam już inne priorytety...

- I dobrze. On też by miał, gdybyśmy mieli dzieci i wnuki.

- Nie odzywał się?

- Nie. - Elżbieta odwróciła się i wróciła usiąść  do stołu.

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz