32

1.3K 79 9
                                    

Kamila wstała wcześnie rano. Po śniadaniu u Basi chciała pojechać na budowę, żeby zobaczyć jak idą postępy w pracach.
O ósmej zapukała do drzwi, które oczywiście otworzył Filip.

- Kama! Nareszcie!  Myślałem, że będziesz wcześniej...

Kucnęła przy chłopcu. - Kochanie, jest dopiero ósma rano...

Filip zaglądał za kobietę. - Co przywiozłaś?

- Prezent. Gdzie twój brat i mama?

- Mama w kuchni robi śniadanie a Mateusz układa klocki.

- Leć do brata, ja zaraz do was przyjdę. - Wstała i poszła do kuchni.

Jak tylko przekroczyła próg, od razu zobaczyła najwspanialszy uśmiech na świecie. - Cześć.

- Cześć. - Postawiła na stole ulubioną kawę swojej dziewczyny i podeszła do Basi, przytuliła ją i pocałowała. - Trochę się stęskniłam.

Kobieta zdziwiła się. - Trochę?

- Trochę bardzo. Jak tam chłopcy?

- Wczoraj powiedziałam im, że przyjeżdżasz więc Filip wstał o szóstej rano.

Zaśmiała się. - A Mateusz?

- Nic nie mówił, ale zaglądał tu kilka razy. Chyba było mu głupio zapytać kiedy przyjedziesz.

- Hmm. Zobaczymy. Muszę zejść do auta bo przez kawę nie miałam jak zabrać torby.

- Po co mi zawsze kawę przynosisz?

- Nie smakuje ci?

- Jest przepyszna, ale...

- No to po temacie. - Przerwała jej. Dała buziaka i poszła do samochodu.

- Gdzie Kamila? - Do kuchni wszedł Mateusz.

- Poszła do samochodu po rzeczy, a co?

- Aaa, nic. Myślałem, że pojechała a nie przyszła się przywitać nawet...

Już chciała zagadać do młodego, ale ten obrócił się na pięcie i wyszedł z kuchni.
Kilka minut później trzasnęły drzwi od mieszkania. Basia wyszła, żeby zobaczyć co ta kupiła dzieciom, ale uprzedziły ją dwa przepychające się brzdące.

- Łoł, panowie...to nie mandarynki za czasów komuny...

- Co? - Zapytał Filip.

- Nic kochanie. - Basia zaśmiała się i zmierzwiła ręką jego gęstą blond czuprynę.

- LEGO! - Krzyczał młodszy. Zabrał zestaw i pobiegł do salonu.

Kamila przykucnęła przy Mateuszu, który poprawiał długość ramiączek w plecaku.
- To dla mnie? - Zapytał nieśmiało.

- Mama mówiła, że chciałeś taki, ale nie mogła znaleźć.

Mateusz spojrzał najpierw na mamę a później na Kamilę i ją przytulił.
- Dziękuję. 

- Nie ma za co. Mam nadzieję, że bedzie ci dobrze służył w szkole.

Ten uśmiechnął się delikatnie.
- Pewnie.

- Słuchaj... Ja nie chcę, żebyś złościł się na mamę za to...

- Nie złoszczę. Po prostu mi...smutno. Wszyscy mają tatę...a ja nie.

Kamila przełknęła ślinę. Nie umiała rozmawiać na takie tematy, w dodatku z dziećmi. Oczywiście na jej nieszczęście Basia doszła do wniosku, że zostawi ich samych, żeby sobie porozmawiali, akurat na tematy, na które Kamila nie ma pojęcia co powiedzieć.
Po krótkiej chwili w końcu wydusiła z siebie kilka słów. - Nie wszyscy mają rodziców. Ja na przykład już nie mam.

- Nie?

- Nie. Umarli. Nie ważne. Chodzi mi o to, ze czasami lepiej już mieć dwie mamy jak... Jedną, lub ojca który pije i bije... - Plątała się we własnych słowach.

- Tato pił...

- No właśnie... Czy ty pamiętasz, żeby twoja mama uśmiechała się tyle co teraz?

Mateusz spojrzał na mamę i brata jak siedzieli roześmiani na podłodze i próbowali coś ułożyć z klocków.
- Nie. Chyba nigdy.

- A ja zrobię wszystko, aby twoja mama zawsze wyglądała tak jak w tej chwili.

Chłopak spojrzał poważnym wzrokiem na Kamilę. - Obiecujesz?

- Oczywiście. - Położyła rękę na sercu.

Mateusz wtulił się w nią i mocno objął za szyję. - Dziękuję. Jesteś najlepsza. Zostajesz na noc?

Zaskoczona pytaniem Kamila nie wiedziała co odpowiedzieć. - Yyy...- Spojrzała na Basię, ale ta tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się. - W sumie, możemy zacząć układać to... - Wyciągnęła zza pleców model ciężarówki z LEGO Technic.

- Wow, wow, wow. - Mateusz skakał po pokoju jak poparzony. - Teraz musisz tu spać! - Chłopcy pobiegli do swojego pokoju.

- No moja droga, gratulacje. - Basia podeszła i pocałowała Kamilę. - Właśnie go kupiłaś.

- Nie chciałam tego tak rozegrać...ale cóż...udało się.

- Żebyś później nie żałowała... - Basia poszła do kuchni.

- Dlaczego?

- To są dzieci. Za chwilę będą wymagać prezentów a jak nic nie przywieziesz to się obrażą.

Kamila zamyśliła się na chwilę. - O tym nie pomyślałam.

- Wiem. Musisz to teraz dobrze rozwiązać. - Podeszła i usiadła jej na kolanach. - Jedź do pracy i szybko wracaj. Muszę cię podszkolić w rozmowie z moimi rodzicami.

- Mhmm - Pocałowała Basię. - Super...

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz