16

1.5K 93 8
                                    

- Ciocia! - Krzyknął Filip na widok Gosi.

- Hej młody, gdzie brat?

- W pokoju.

- A wy sami jesteście? - Zapytała rozglądając się po małym mieszkaniu, jakie wynajmowała Basia. Chwyciła za torbę, którą ze sobą przyniosła i zaczęła pakować rzeczy siostry.

- Tak, Zbyszek poszedł do sklepu...

- I zostawił was samych!? Boże... Co za...

- No, dawno poszedł.

- Chodź. - Kobieta chwyciła go za rękę i poszła do pokoju chłopców. - Słuchajcie. Spakujcie się na kilka dni, zabieram was do siebie. Może z wujkiem gdzieś na ryby pojedziecie albo na basen, dobrze?

- No dobra. - Odezwał się Mateusz. - A co ze Zbyszkiem? On w ogóle wróci?

- Nie lubię go.

Gosia kucnęła przy Filipie. - Ja też, nie martw się. Wybijemy go mamie z głowy, co?

Mateusz zaczął się śmiać. - Dobry pomysł. A mama gdzie będzie?

- A mama troszkę odpocznie sobie.

- Sama, tutaj?

- Nie kochanie. Mama pojedzie na kilka dni na wakacje.

- Fajnie ma...

- Hej, ale ty też byłeś już na wakacjach a mama tam nie odpoczywała z tego, co pamiętam.

- A z kim? - zapytał Filip pakując ubrania do plecaka.

Gosia przez chwilę wahała się czy powiedzieć prawdę, ale w końcu postanowiła zaryzykować. Mateusz po wakacjach idzie do pierwszej klasy, Filip już w przedszkolu więc liczyła, że zrozumieją, choć nie miała zamiaru mówić im całej prawdy. - Z Kamilą.

- Coo? - Mateusz rzucił plecak na podłogę. - A my? Przecież fajnie się razem bawiliśmy? Myślałem że nas lubi.

- Oh Mateuszku, lubi was i to bardzo. Mówiła mi, że chętnie z wami znowu spędzi trochę czasu ale teraz chciała pobyć z waszą mamą.

- Myślałem, że się nie lubią.

- Lubią się i to bardzo, po prostu muszą sobie kilka spraw wyjaśnić.

- No dobra. Ja już. - Powiedział Filip.

- Ja też. Idziemy?

- Idziemy. - Gosia wzięła plecak Filipa i torbę Basi i skierowała się z chłopakami do wyjścia, gdy do mieszkania wszedł Zbyszek.

- A wy gdzie? Mama kazała was pilnować.

Gosia widząc go już trochę wstawionego, z reklamówką piwa nie wytrzymała. - Ty chcesz się nimi opiekować w takim stanie?

- O co ci chodzi!? - uniósł się. - Jakim stanie?

- Zejdź mi z oczu bo nie wytrzymam! Nie wiem gdzie moja siostra ma oczy!

Gosia zabrała dzieci i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. Wsiadła do samochodu i pojechała do Kamili żeby dać jej torbę z rzeczami siostry.

- ubrania, bielizna i jakieś buty na zmianę, ale kosmetyki to już twoja sprawa. - Powiedziała podając bagaż.

- Wszystko już mam w samochodzie. - Kamila podeszła do samochodu i przywitała się z chłopakami. - Hej wam.

- A my? - zapytał smutny Mateusz.

- A wy następnym razem, ok? Jak wrócimy to zabiorę was na lody i do kina, może być?

- Może, a na co?

- Na co chcecie.

- Oookeej.

- Dziękuję. - Zwróciła się do Gosi.

- Jeszcze nie masz za co. Basia za tydzień zaczyna odnawianie sali w szkole i przygotowania do nowego roku, więc masz tylko tydzień.

- Wystarczy.

- Gdzie jedziecie?

- Lecimy do Grecji.

- Kurwa... Chyba muszę się z mężem pokłócić, może mnie też przeprosi...

- To ty zarabiasz więcej od niego, więc nie wiem.

- No tak... Jadę. Miłego wypoczynku. Tomek przywiezie Basię pod wskazany adres więc...

- Już mu wysłałam. Dzięki pa.

Gosia wsiadła i odjechała z chłopakami do domu. Kamila zapakowała torbę do samochodu i skierowała się w stronę lotniska, gdzie czekał na nią prywatny samolot, który jest własnością Pana Wojciecha i jego trzech bogatych przyjaciół.
Zostawiła samochód na prywatnym parkingu, zabrała torby i ruszyła na płytę lotniska.
Wygodnie rozsiadła się w skórzanym fotelu i popijając dla rozluźnienia dobre whisky czekała na informacje od Tomka. Po czterdziestu minutach zaczęła się już solidnie denerwować. Za pół godziny powinni odlecieć.
W końcu dostała wiadomość, że są na lotnisku ale Basia robi mu awanturę.
Czytając wiadomość Kamila zaczęła się śmiać sama do siebie. Wstała i ruszyła na płytę lotniska, gdzie awanturowała się jej miłość.
- Dzień dobry. - Powiedziała stanowczym głosem.

- Ty!? Co tu się dzieje?

- Zabieram cię na urlop...

- Co? Zwariowałaś? Ja mam dzieci!

- Twoje dzieci są z Gosią bo twój... partner delikatnie mówiąc, nie nadaje się na pozostawanie z nimi.

- Nie mam rzeczy...

- Masz. W samolocie. - Kamila wystawiła rękę i uśmiechnęła się cieplo. - Choć. Twoim dzieciom nic nie będzie. Rozmawiałam z nimi. W zamian za puszczenie cię muszę ich zabrać na lody.

- Jezu, co ja robię? - Basia złapała się za głowę.

- W końcu coś dla siebie. - Wtrącił Tomek. - Miłej zabawy. - Rzucił na odchodne i poszedł.

Basia złapała Kamilę za rękę.
- Zwariowałaś.

- Wiem.

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz