87

1.1K 65 8
                                    

- Kiedy wylatujecie? - Zapytała Kamila Sabinę. Siedziały wraz z Anną i domykały najważniejsze tematy przed ich wylotem do Anglii.

- We wtorek. - Sabina zamknęła teczkę i oparła się wygodnie o krzesło. - Nasz prezes jest na tyle chojny, że kupił duże mieszkanie dla ludzi, którzy będą przyjeżdżać nam pomóc.

- Kiedy ty do nas przylecisz? - Wtrąciła Anna.

Kamila uśmiechnęła się na jej pytanie. Wciąż dziwiło ją, że podoba się kobiecie. - Nie wybieram się do was.

- W ogóle? - zapytała zaskoczona.

Kamila zmarszczyła brwi i spojrzała na Sabinę, po czym wróciła wzrokiem do Anny. - W ogóle. Chyba, że moja partnerka zechce zwiedzić zimną i deszczową krainę. - Zaśmiała się.

- Nie przesadzaj. - Skomentowała Sabina. - Aż tak źle tam nie jest, choć wolałabym, aby prezes wybrał sobie cieplejszy zakątek.

- Myślę, że przy wyborze kierował się wartością funta a nie pogodą.

- Pewnie tak... No cóż... Na nas już pora chyba. - Sabina spojrzała na Anne i wstała z krzesła. - Jesteśmy w kontakcie.

Kamila podeszła do przyjaciółki i mocno ją przytuliła. - Wiesz, że będę tęsknić. Strasznie...

- Ja też. Ucałuj swoją miłość ode mnie.

- Dalej nie wiem, o czym z nią rozmawiałaś...

- I dobrze... - Poklepała Kamilę po plecach. - Trzymaj się kochanie. - Pocałowała ją mocno w policzek i wyszła ocierając delikatnie policzek, po którym spłynęła samotna łza.

- Cześć... - Kamila podała rękę Annie, na co ta uśmiechnęła się delikatnie i wyszła za Sabiną.

Kamila ledwo usiadła na swoim fotelu a do jej gabinetu zapukała Gosia.
- Hej szwagierko, mogę?

- Co jest?

- Zatrudniłam chłopaka do pomocy, jak kazałaś.

- Noo, i?

- Dlaczego na umowie widnieje twój podpis i zamiast właściciel jest napisane z pełnomocnictwa?

- Bo jestem pełnomocnikiem właściciela.

Gosia nie rozumiejąc, co do niej mówi Kamila, usiadła na przeciwko i tępo w nią patrzyła. - Więc, kto jest współwłaścicielem, oprócz mnie i dlaczego ja nie wiem, że sprzedałaś swoje udziały!? - Krzyknęła zdenerwowana.

- Drugim współwłaścicielem jest Basia i nic nie mówiłam, bo znając ciebie to jej wygadasz, a jej nie powiedziałam, bo będzie krzyczeć.

- Co?

- No co?

- Ale ty podrobiłaś jej podpis...

- Nie. Podsunełam jej dokumenty wraz z tymi od samochodu.

- Ale jaja...czyli ty, tutaj to siedzisz bezprawnie. - Zaśmiała się wskazując fotel.

- Gośka...

- No żartuję...Pani Dyrektor... Hah, mam firmę z siostrą...kto by pomyślał...

- Powiesz jej, to cię uduszę! - Krzyknęła do wychodzącej z biura kobiety i chwyciła do ręki telefon, który zasygnalizował nadejście nowej wiadomości.

Od Dagmara:
Przyjedź do klubu.

Do Dagmara:
Coś pilnego?

Od Dagmara:
Po prostu przyjedź.

Kamila zaskoczona wiadomością od kobiety zebrała swoje rzeczy, i wyszła z biura. Krzyknęła tylko do Gosi, że musi coś załatwić na mieście i już nie wraca.
Wejście do klubu jak zwykle było pilnowane przez dwóch osiłków.
Kamila przywitała się z panami i ruszyła do środka. Wnętrze nie zmieniło się od ostatniego razu jak tutaj była, a minęło kilka miesięcy.
Dagmara stała za bufetem i energicznie rozmawiała z kimś o dostawie alkoholu. Przy stoliku, przy którym zawsze przesiadywała spostrzegła Grażynę, ruszyła więc do niej chcąc się przywitać.
- Dzień dobry Pani Grażyno. - Kamila usiadła na przeciwko.

- Wszelki duch... - Klasnęła w dłonie.
- Wieki cię nie widziałam.

- To prawda. - Uśmiechnęła się. - Jak moje dziewczyny.

- Tęsknią...pytały o ciebie, ale Dagmara słowem się nie odezwała. Co u ciebie? Gdzie ty się podziewasz?

- W porządku. Dużo pracuje, i poświęcam czas rodzinie.

- Rodzinie!? Kama, ty masz kogoś na stałe?

- Tak. Od kilku miesięcy jestem w związku i nie planuję tego zmieniać.

- O Boże...nie do pomyślenia.... Dożyłam tego...

- Pani Grażynko. Jest Pani jeszcze młoda...

- No, jasne... Dziękuję za pozdrowienia. Tomasz przekazał. Rozumiem, że się znacie.

- Tak. Okazało się, że świat jest mały...

- Przeszkadzam? - Dagmara podeszła z poważną miną. Ewidentnie było widać, że jest zła. - Skończyłaś? - Zapytała Grażynę.

- Tak... - Kobieta spoważniała. - Tu masz rachunek za ginekologa od Samanty i Łucji. Za tydzień będą zdrowe. Ten gościu ma już zakaz wstępu.

- Dobrze, dziękuję. Możesz iść. - Wypuściła kobietę i usiadła na jej miejscu.

- Proszę ucałować moje dziewczyny! - Krzyknęła jeszcze Kamila.
- Co chciałaś? - Zwróciła się do Dagmary.

- Porozmawiać. Dawno się nie widziałyśmy.

- O czym?

- O nas...

____________________

Na dziś koniec. Do jutra 😉

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz