170

1K 74 3
                                    

Filip podbiegł do Kamili i wspiął się na jej kolana. - Nasza siostra też będzie taka mała, jak Tobiasz?

- Tak. Dlaczego pytasz?

- Boję się go dotknąć. Ja na pewno taki nie byłem.

- Kochanie, byłeś taki sam i tak samo robiłeś w pieluchę...

- Nie! Ja nie robiłem w pieluchę. Fuuuj!

- Robiłeś w pieluchę! - Mateusz zaczął naśmiewać się z młodszego brata.

- Nieee!!

- Hej! Spokój. - Kamila machnęła ręką na Mateusza i powiedziała do niego poważnym tonem. - W tej chwili tu podejdź. - Gdy przyszedł, postawiła Filipa obok brata. - Ostatni raz śmiejesz się z brata. Nie możesz tak robić. Jako starszy brat powinieneś go bronić, a nie naśmiewać się z niego. Poza tym, ty też robiłeś w pieluchę i z tego co mama mówiła, to o wiele dłużej jak Filip.

- Eee, nieeee, ale dobra. Nie będę się już naśmiewał z tego tu. - Wskazał ręką na brata. - Ale, kupisz mi nowe buty.

- Twoje się zepsuły? - Zapytała, czując, że młody już coś kombinuje.

- Nie. Wyszedł nowy model adidasów z Nike'a

- Czyli nie jest to coś niezbędnego?

- Dla mnie jest.

- Masz w czym chodzić, i ćwiczyć na wuefie?

- Mam

- W takim razie nie uważam, że jest to coś niezbędnego. Na takie rzeczy masz kieszonkowe.

- Nie starczy mi. - Oburzył się.

- Babcia ci dołoży. - Odezwała się nagle Bożena, która do tej pory uważnie przyglądała się całej rozmowie.

- Nie. - Stanowczym głosem zaprzeczyła Kamila. - Jeśli chcesz zarobić na buty, proszę w sobotę umyć mi samochód.

- Przecież możesz pojechać na myjnię.

- Przecież możesz chodzić w starych butach.

- To jest szantaż. Jesteś nie w porządku.  - Oburzył się kolejny raz Mateusz.

- Kochanie, daję ci możliwość zarobienia pieniędzy. - Kamila ciągle obstawała przy swoim. Wiedziała, że nie może przyzwyczaić chłopców do luksusu bo ich zepsuje.

- To dlaczego nie dostałem nic za odśnieżanie? - Zapytał zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Dlatego, że pomoc w domowych pracach to twój obowiązek. Samochód jest mój, bo ja go użytkuję. Tak, jak ty swój pokój. Ja daję ci możliwość zarobienia dodatkowych pieniędzy.

- Przemyślę to. - Odwrócił się i odszedł do swoich zabawek.

- Dobrze ich wychowujesz... - zaczęła Bożena. - Ale uważam, że czasami przesadzasz. Przecież stać was na te buty.

- Tu nie chodzi o buty, tylko o ich zachcianki. Zapewniamy im niezbędne rzeczy, resztę muszą sobie sami kupić. Dostają nie małe kieszonkowe.

- Boże... - Małgorzata opadła na kanapę. - Już zapomniałam, jak dzieci potrafią dać w kość.

- Dlatego wolę pracować....

- No, na pewno mnie z tym zostawisz... - Powiedziała z wyrzutem Basia. - Będziesz pracować z domu. Nawet nie myśl o biurze. Mój były mąż ze wszystkim mnie zostawiał. Tobie nie daruję.

- Kochanie, przecież żartuję. Oczywiście, że ci pomogę. - Podeszła i pocałowała Basię w policzek. Przybliżyła usta do jej ucha i szepnęła. - Dla ciebie wszystko moja Pani. - Kamila spojrzała na Basi ręce, które pokrywała gęsią skórka. Dobrze wiedziała o czym pomyślała jej narzeczona w tej chwili. - Dziś powtórka?

- Przestań, ludzie nas słyszą...

- Dobrze, już nic nie wspomnę o twoim uzależnieniu od seksu w ciąży.

Basia odwróciła się przodem do Kamili. - Zwariowałaś?

- Nie chcesz, żeby mama dowiedziała się, dlaczego poszłaś na chorobowe? - Zaśmiała się.

- Grabisz sobie....

- Dobrze, nic już nie będę się odzywać w temacie zadawalania ciebie na twoim biurku w klasie podczas przerwy.

- Może podzielicie się z nami? Nie wypada w towarzystwie mówić szeptem. - Wtrącił Tomek.

- Nie twój interes mój drogi kolego. - Zwróciła mu delikatnie uwagę Kamila i razem z Basią usiadła na kanapie.

- Dobrze, nie gorączkuj się już tak. Co tam u Dagmary? Dawno jej nie widziałem.

- Jest zajęta nowym biznesem. - Krótko odpowiedziała mu kobieta.

Basia z Kamilą  i chłopcami spędziła u siostry jeszcze godzinę, po czym wrócili do domu. Kamila nie pokazywała tego, ale była przerażona.
Dziecko albo spało, albo płakało i tak na zmianę. Kompletnie nie wiedziała co miałaby zrobić. Bała się zostać z nim sama, nie wzięła go nawet na ręce.
- Wszystko w porządku? - Zapytała Basia, kładąc się do łóżka

- Tak. Dlaczego pytasz?

- Widzę, że jesteś zdenerwowana. Tomek cię wkurzył?

- Nie...

- To co się dzieje? - Usiadła na nogach Kamili. - Mów kochanie.

- Ja nie czułam potrzeby wziąć tego dziecka na ręce. Ja byłam przerażona nim. Nie wiedziałam co chce gdy płakał. Nie mam pojęcia skąd Gośka wiedziała, że jest głodny, kiedy trzeba zmienić mu pieluchę. Ja się nie nadaje.

- A ty myślisz, że ja przy Mateuszu nie byłam przerażona? Byłam sama. Mama przychodziła jak tylko mogła. Ten dupek mi nic nie pomagał bo to ja chciałam dziecko, i jeszcze musiałam zająć się domem. Dałam sobie radę, i ty też dasz. Masz przecież mnie.

- Wiem, ale...

- Żadne ale. Obie się na to zdecydowałyśmy, nie pamiętasz? Mówiłaś, że to przemyślałaś.

- Bo tak było, ale im bliżej rozwiązania, tym bardziej wątpię w swoje umiejętności.

- Ja za to wątpię w to, że skończysz na czas pokoik naszej córki. Masz duże zaległości.

- Wiem... - Usiadła prosto i położyła ręce na brzuchu Basi. - Wszystko będzie gotowe na czas skarbie.

_________________

Jutro rozdziału nie będzie.
Miłego tygodnia 🌼

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz