48

1.2K 78 6
                                    

Kamila weszła na taras, gdzie siedziały kobiety i piły zimne napoje. Widać było, że dobrze się dogadują bo od progu słyszała już śmiech.
Usiadła obok Basi. - Gdzie chłopcy?

- Biegają za psem. Wszystko w porządku? - Zapytała zmartwionym głosem.

- Tak. Pójdę ich poszukać. - Kamila wciąż zdenerwowana po rozmowie z Prezesem, wstała i poszła do ogrodu.

- Chyba jednak coś nie tak. - Odezwała się Elżbieta.

- Później ją wypytam...

Pan Wojciech wszedł na taras i przerwał Basi. - Jest zła...

- Coś ty jej zrobił? - Zapytała z wyrzutem Elżbieta.

- Nic. Kamila musi nauczyć się, że nie wszystko zawsze idzie po jej myśli. Czasami trzeba się poddać a ona tego nie umie.

Basia zaśmiała się. - Cóż...ona nigdy dobrze nie znosiła porażek.

- Czas się tego nauczyć. W życiu nie zawsze odnosimy same sukcesy.

- Myślałam, że akurat ty jej pomożesz. Wiesz, że dużo przeszła. - Elżbieta zwróciła się z wyrzutem do męża.

- Kochanie nie tym razem. Jej projekt, niech sobie radzi.

- Znając ją, na pewno was jeszcze zaskoczy. - Wtrąciła Basia.

- No widzisz, Basia zna ją i ma rację.

Na taras wpadł zdyszany Gucio i padł pod nogi Pani Elżbiety. - Moje biedactwo, ledwo żyjesz. - Pogłaskała psa po głowie.

Za psem wbiegł Mateusz a za nim Filip, po chwili weszła Kamila. - Panowie, wystarczy. - Powiedziała ostrym tonem i podała chłopcom szklanki z wodą. Sam usiadła w milczeniu na krześle obok Basi.

Pan Wojciech wstał od stołu. - Pójdę poprosić o obiad za kilka minut.

- Kamilo... - Elżbieta zwróciła się do niej łagodnie.

- Wszystko jest w porządku. - Przerwała jej i wstała. - Pójdę zanieść nasze rzeczy do pokoju.

Basia zerwała się za nią. Weszła do pokoju i zamknęła drzwi. - Co ty wyprawiasz? Czemu jesteś taka niemiła.

- Nie jestem nie miła! Po prostu jestem...wkurwiona i to strasznie. - Kamila chodziła po pokoju.

Basia podeszła bliżej i objęła ją w pasie. - Uspokój się. Po prostu powiedz co się stało.

Kamila pocałowała swoją dziewczynę. - Nie uda mi się otworzyć na święta. Od stycznia będę generować straty, dyrektor finansowy mnie zje. Będzie mi to wytykał przy każdej możliwej okazji. W dodatku muszę dojeżdżać do firmy dłużej niż planowałam i znowu nie będzie mnie w domu. To jest tak cholernie irytujące!

- Daj spokój. Z dojazdami sobie poradzimy. Pomyśl sobie, że jak dobrze pójdzie to w przyszłym roku będziemy mieszkać razem. - Mocniej przycisnęła do siebie Kamilę. - Będziemy mieć swoją sypialnię, zamykaną na klucz. - Pocałowała ją w szyję.

- Mmm... wiem. Ale to i tak mnie denerwuje.

- Przestań. Jeszcze utrzesz nosa temu dyrektorowi. Będziesz mieć takie zyski, że będą w szoku. Zobaczysz. Lepiej się przygotujesz do otwarcia. Może tak miało być.

Kamila popchała Basię w stronę łóżka i położyła się na niej. - Wyciszę w niej ściany... - Przyssała się do jej szyi. Wsadziła swoją nogę między Basi i docisnęła.

Kobieta zacisnęła uda na nodze Kamili i wysapała jej do ucha. - Musimy iść... - Następnie ugryzła ja i odepchnęła.

- Boże... - Powiedziała przez zaciśnięte zęby. - Kiedyś oddamy dzieci i zamkniemy się same na kilka dni.

- Trzeba było sobie poszukać takiej, co nie ma dzieci... - Basia wyminęła Kamilę, która tylko westchnęła ze zrezygnowania.
Dogoniła kobietę na korytarzu, klepnęła w pośladek a gdy Basia odwróciła się, żeby na nią nakrzyczeć, ta chwyciła ją za bluzkę i przyciągnęła do soczystego pocałunku.

- Ale TY masz dzieci. Innej nie chcę. - Wyminęła ją i zeszła na dół, prosto do jadalni.
Wszyscy już siedzieli przy stole i czekali na kobiety.
Po chwili Basia również dołączyła do wszystkich.
Po obiedzie Elżbieta zaprosiła gości do salonu, na kawę i deser. Na dworze już robiło się chłodno o tej godzinie a chłopcy z chęcią położyli się na dywanie ze swoimi zabawkami i psem między nimi.
- Wróciła Pani już do formy?

- Oczywiście, nawet powiem ci, że znowu zaczęłam ćwiczyć.

- Fantastycznie. Bardzo się cieszę. - Uśmiechnęła się Kamila

- Moja żona akurat wypoczęła, żeby znowu wyjść na ogród i przeciążyć organizm.

- Daj spokój. Jesień jest bardzo ważna w ogrodzie. Ty tego nie rozumiesz. Jak teraz przygotujesz go do zimy to później wiosną jest lżej.

- Ale ty ciągle coś tam robisz. Nie ważne jaka pora roku.

- Bo lubię!

- Mój ojciec ciągle coś robi, to w domu a to w ogrodzie. - Wtrąciła Basia dla rozładowania atmosfery.

- Widzisz? A ty ciągle się mnie czepiasz.

- A u nas kto będzie to robił? - Kamila spojrzała na swoją dziewczynę.

- U was? Chcecie mieć dom? - Zapytała zaskoczona Elżbieta.

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz