63

1.1K 76 2
                                    

Kamila weszła do swojego mieszkania i rzuciła torbę na podłogę. Była zawieźć jedzenie i zakupy do Bożeny, żeby jutro przyjechać z Basią i dziećmi na gotowe.

Od Basia:
Wiesz, że możesz ze mną porozmawiać jak masz problem.

Kamila nie miała ochoty na rozmowę ze swoją dziewczyną. Ostatnie dwa dni z przyklejonym uśmiechem do twarzy ją wykończyły. Dziś spala u siebie. Musiała odpocząć bo przez kolejne trzy dni będzie musiała cieszyć się świętami i rodzinną atmosferą u Państwa Czajków.

Do Basia:
Wiem kochanie. Przepraszam. Nie bez powodu nie lubię świat.

Od Basia:
Wiem, nie oczekuje, że będziesz skakała z radości. Doceniam, że się starasz. Kocham cię.

Do Basia:
Dziękuję. Też cię kocham! Do jutra.

Wzięła prysznic, przyniosła sobie butelkę z nowym nabytkiem i nalała do szklaneczki. Upiła łyk dobrego, ale ostrego trunku i wzięła telefon do ręki.

- Drugi raz w tym tygodniu...co się dzieje kochanie? - Zapytała zmartwionym głosem Dagmara.

- Nie wiem....chyba nie pasuję do tego szczęśliwego obrazka.

- Przysłać ci dziewczynę? Na pewno jakieś zostały na miejscu.

- Dagmara, ja nie mam ochoty na seks. Ja chcę swoją normalność.

- Dla każdego normalność jest inna. Dla nich właśnie taka.

- Wolę moją....

- A jaka była, kiedy żyli twoi rodzice? Chyba właśnie taka...

- To było dawno. - Po policzku Kamili spłynęło kilka łez.

- Kochanie, zaproponowałabym, abyś przyleciała do mnie, ale pewnie mogłabyś pożegnać się ze swoim związkiem.

- Z pewnością...

- Jeśli nie chcesz z nią być, to po prostu ją zostaw. Dobrze wiesz, że mi to na rękę.

Choć nie widziała twarzy swojej przyjaciółki, to była pewna, że się szeroko uśmiecha. - To nie jest rozwiązanie. Ja ją kocham i chłopców też. Po prostu...nie lubię, gdy ktoś, coś mi narzuca...

- Wydaje mi się, że na tym polegają właśnie związki. Ty też narzucasz jej swój styl życia.

- Ja? Niby jak. Zawsze dostosowuje się do nich.

- Kama, jeśli chcesz, abym przekonywała cię do tego związku to źle trafiłaś. Jeśli szukasz u mnie pocieszenia, to oczywiście, ale jeśli chcesz ode mnie usłyszeć że jesteście dla siebie stworzone to wybacz, ale mam ciekawsze zajęcia.

- Jasne...dzięki. Zawsze można na ciebie liczyć. - Kamila rozłączyła się nawet nie żegnając.

Od Dagmara:
Zadzwonię po świętach, mam nadzieję, że będziesz w lepszym humorze.

- Pieprzona egoistka...
Kamila dokończyła to, co miała w szklaneczce i poszła się położyć. Zasnęła od razu.
Obudziła się siedem minut przed budzikiem. Wcisnęła głowę w poduszkę i próbowała nastawić się pozytywnie na to, co będzie się działo przez kolejne dni.
Obiecywała chłopcom, że będzie u nich spała więc spakowała swoje rzeczy, żeby nie musieć jeździć już do domu.
Wigilia była na godzinę szesnastą, ale Basia chciała być wcześniej, więc Kamila zjawiła się u niej po czternastej.

- W porządku? - Zapytała kobieta, gdy jej dziewczyna weszła do mieszkania.

- Tak. Przepraszam. Po prostu przytłaczające dla mnie są święta.

- Gdybym wiedziała, że tak to przeżywasz, nie wymuszałabym na tobie całych świąt wspólnie. Myślałam, że chcesz w końcu spędzi je rodzinnie a nie sama.

- Nic się nie stało...

- Stało. - Przerwała jej. - Nie jestem ślepa.

Kamila przyciągnęła kobietę do siebie i posadziła na kolanach. - Pięknie wyglądasz. - Dłonią przejechała po wewnętrznej stronie nagiego uda.

- Kochanie, nie zmieniaj tematu. - Basia przekręciła się i usiadła okrakiem na swojej dziewczynie - Jeśli po dzisiejszej kolacji będziesz miała dosyć, to jutro i pojutrze odpuścimy, dobrze.

- I mam zostawić cię tam samą?

- Co roku jestem tam sama. Nic nowego.

- W takim razie w tym roku będzie inaczej i dla ciebie, i dla mnie. W przyszłym zrobimy święta u nas.

- Noo, tak daleko to nie planuj. - Basia objęła Kamilę za szyję. - Nie będzie tak źle. Jutro napijesz się z moim tatem, Tomek też z pewnością do was dołączy. Będzie fajnie. Moi rodzice na prawdę cię lubią. Mojej mamie nawet nie przeszkadza, że sąsiadka z nią nie rozmawia.

- Czemu?

- Bo to zagorzała katoliczka. Prawie mieszka w kościele, a ja z kobietą i mama się na to godzi....katastrofa. - Zaśmiała się. - A jej syn po rozwodzie a córka ma dziecko bez ślubu, ale sąsiadki rodzina ważniejsza.

- Dobrze, że mamy dużą działkę. Odgrodzimy się od sąsiadów i będziemy mieć spokój.

- My nie mamy sąsiadów...

- Ale pewnie z czasem jacyś się pojawią.

- Na tym odludziu na pewno...

Kamila odsunęła się. - Podobała ci się.

- I dalej podoba. Źle mnie zrozumiałaś. Jestem w niej zakochana. Widok oszałamiający będziemy mieć. Nawet nie wiesz jak się cieszę i nie mogę doczekać aż tam zamieszkamy. - Przytuliła się mocniej.

- Ja też skarbie.

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz