167

1.1K 79 7
                                    

supermarionetka  mam nadzieję, że o to chodziło 😉
___________________________________

Marzec był o wiele zimniejszy w tym miejscu, a Dagmara zimna nie lubiła.
Niestety, ostatnie wydarzenia zmusiły ją do ponownego odwiedzenia miasta, w którym postanowiła jakiś czas temu otworzyć swoją restaurację. To właśnie z tych okolic ściągała do swojego lokalu w kraju najlepszą wołowinę.
W związku z tym, że jej dłużnicy nie zawsze mieli jak spłacać swoje należności, Dagmara często przejmowała ich interesy. Kilka gróźb, czy wizyty jej chłopców zawsze sprawiały, iż wierzyciele chętnie i bezproblemowo zgadzali się na podpisanie dokumentów związanych z przejęciem majątku. Tak to miało miejsce i tym razem. Dagmara stała się właścicielką pizzeri w centrum Londynu. Pizzy nie znosiła, a knajpa i tak zysków nie przynosiła. Postanowiła więc zamienić ją w coś, na czym się zna. W ekskluzywny lokal z najbardziej wykwintnym mięsem, jakie można zjeść.
Choć Dagmara nie lubiła wyjeżdżać, bo wiązało się to z brakiem spotkań z Kamilą, to w tym wypadku nie mogła się doczekać kolejnej swojej wizyty w deszczowym mieście.
Jeszcze nikt nigdy nie wywarł na niej aż takiego wrażenia.
Kamila była jej przyjaciółką, kochanką, niespełnioną miłością. Uwielbiała z nią spędzać czas, przekomarzać się, uprawiać seks.
Ale była już zajęta i mimo wielu prób, nie udało się jej uwieść. Kama była zakochana a Dagmara jej zazdrościła.
- Przepraszam za spóźnienie...korki. - Do jej stolika podeszła ciemna blondynka. Jak zawsze w sukience. Mała czarna, idealna na każdą okazję.
- Nie przepraszaj... - Przełknęła ślinę, próbując pozbyć się suchości w gardle. - Bardzo ładnie wyglądasz. - Dagmara próbowała być miła i...urocza. Nigdy nie musiała się starać o kobietę, to było dosyć dziwne uczucie.

- Dziękuję. Byłam na spotkaniu. Umieram z głodu. - Usiadła przy stoliku i chwyciła za kartę Dagmary.
- Masz tutaj rybę?

- Mam łososia.

- Może być. Z sałatką poproszę i do tego....wino białe, półwytrawne. - Odłożyła menu i spojrzała na Dagmarę. Uśmiechnęła się. - Co słychać?

- Bardzo się cieszę, że cię widzę.

- Tak?

Dagmara kiwnęła głową. Czuła się jak dziecko. Była tak bardzo zauroczona swoją rozmówczynią. Nie miała pojęcia o czym z nią rozmawiać, w głowie czuła pustkę. - Może porozmawiamy o tym, co zaszło po imprezie?

- Ale o czym tu rozmawiać? Miło spędziłyśmy czas. Ja tego potrzebowałam, ty było widać, że też.

- To wszystko? Miło spędziłyśmy czas?- Wyprostowała się na krześle wystraszona.

- Co chciałabyś ode mnie Dagmara?

- Czy ty nie uważasz, że to co między nami zaszło, że ta rozmowa....nie czułaś, że to ważne?

- Przyznam, seks z tobą był...nieziemski.

- Więc? To chyba dobry wstęp do czegoś więcej?

- Czego chciałabyś więcej?

- A ty?

- Zadałam pierwsza pytanie.

Dagmara zamyśliła się. Próbowała ubrać w słowa coś, czego doświadcza za każdym razem, gdy wchodzi do domu Kamili i Basi. - Chyba nie umiem tego teraz określić. To chyba coś...jakby spokój, stabilizacja, ciepło?
Sama nie wiem...

- Rodzina?

- To chyba za duże określenie, jak na pierwszą randkę, nie uważasz?

- To jest randka? - Zapytała zaskoczona. A gdzie kwiaty, kino?

- Kino w naszym wieku? - Zapytała z rozbawieniem.

- Lubię stare komedie. Oglądałaś Casablance?

- Nie.

- Żałuj... To przynajmniej kwiaty...

- Przepraszam. - Speszyła się. - Nie przygotowałam się.

- Dobrze, wróćmy to poważnych rzeczy....

- Tak?

- Dagmara, ja mam swoje lata. W moim małżeństwie nie doświadczyłam tego, o czym marzyłam. Nie będę tracić czasu na romanse na odległość. Potrzebuje....moja psychika potrzebuje stabilizacji. Ja potrzebuję związku, w którym będę mieć wsparcie, miłość, pożądanie. Potrzebuję rodziny. Chciałabym mieć dzieci. Jeśli nie możesz mi dać którejkolwiek z tych rzeczy, to nie traćmy swojego czasu.

- Na która z tych rzeczy muszę się teraz zgodzić, żeby móc się z tobą spotkać kolejny raz?

- Pożądanie. Pasuje?

- Bardzo...

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz