36

1.3K 84 2
                                    

Kamila siedziała na kanapie obok Basi i obserwowała jak chłopcy bawią się w rogu pokoju. Widać, że dużo czasu spędzają u dziadków bo mieli tu więcej zabawek jak u siebie w domu.
- Twoja mama mnie nie lubi.

- Moja mama cię nie zna.

- Ciekawe, czy będzie w ogóle chciała poznać...

- Skarbie, jak cię pozna to cię pokocha. - Basia uśmiechnęła się ciepło do swojej dziewczyny.

- Tak jak ty...

- Już do was idę dziewczynki. - Adam przerwał wypowiedź Kamili. - Kamilo, może coś mocniejszego?

Uśmiechnęła się. - Nie, dziękuję. Prowadzę.

- Mam nadzieję, że masz lepszy i przede wszystkim bezpieczniejszy samochód niż moja uparta córka.

- Uparta? Mam bezpieczniejszy...

- Kama ma super furę! - Krzyczał Mateusz. - Możemy oglądać bajki na siedzeniu!

- To super. Uparta bo chcieliśmy jej dołożyć do samochodu ale nie chciała.

- Tato, daj spokój. Każdy ma swoje wydatki. Sam cały czas biadolisz, że w domu ciągle trzeba coś robić.

- Ale ja moje dziecko, wydaję tylko na materiał. Dobrze wiesz, że znam się na budowlance i wielu innych rzeczach.

- A gdzie Pan pracuje, jeśli mogę zapytać?

- W tartaku. Ciężka praca, ale przynajmniej niczego nam nie brakuje i córkom możemy coś pomoc.

Pani Bożena weszła z kawą i herbatą oraz dwoma pucharami lodów dla wnuków. - Mateusz, Filip lody!

Chłopcy rzucili się na swoje porcję i zniknęli gdzieś przy zabawkach na podłodze.

- O czym rozmawialiście? - Zapytała mama

- O życiu. - Ojciec odpowiedział.

- W takim razie kontynuujmy. Jakie macie plany na przyszłość? Jakie ty masz w stosunku do mojej córki?

- Mamo!

- Przepraszam, że o to pytam tak od razu. - Zwróciła się w stronę kamili. - Ale musisz zrozumieć, że nasza córka jest po przejściach i ma swoje lata. Pewne rzeczy powinny dziać się szybciej a nie jak przy szczeniackim zauroczeniu czy zakochaniu.

Kamila starała się być spokojna. Inaczej wyobrażała sobie rozmowę z jakby nie było przyszłymi teściami bo na to liczyła, ale to co się działo przypominało raczej słowną szermierkę niż konwersację.
Uprzedzając wyrywającą się do krzyku Basię, spokojnie odpowiedziała starszej kobiecie.
- Mam wobec Państwa córki poważne plany.

- Czyli?

- Mamo dosyć! Nie jestem dzieckiem tylko dorosłą kobietą. Przywiozłam Kamilę, żebyście ją poznali a nie sprawdzali, czy się nadaje na moją partnerkę.

- Dziecko...

- Nie! Rozmawiałyśmy już na ten temat ostatnio. Daj spokój.

Bożena westchnęła. - Dobrze, już nic się nie odezwę... - Zwróciła się w stronę Kamili. - Ostatnie pytanie. Co twoi rodzice na to, że związała się ze starszą kobietą z dwójką dzieci?

- Moi rodzice nie żyją.

- Oh, przepraszam...

- Nic się nie stało. To było dawno. Wracając do tematu Państwa córki, to...może zabrzmi to ckliwe, ale ja na prawdę ją kocham i bardzo mi na nich zależy. Nigdy nie byłam w poważnym związku bo nie miałam na to czasu. Zawsze najważniejsza była praca, rozwój osobisty i pieniądze. Moi rodzice nie zdążyli mi przekazać czy nauczyć pewnych rzeczy, rodzeństwa nie mam więc... cóż...- Kamila przełknęła ślinę i uśmiechnęła się lekko. - Mam Basię.

Basia odchrząknęła. - Przepraszam na chwilę. - Wyszła z pokoju.

- I może dużo pracuję, ale waszej córce przy mnie nic nie zabraknie.

- Mi to wystarczy. - Ojciec się uśmiechnął. - Musisz nauczyć ją prowadzić twój samochód to się napijemy.

Kamila zaśmiała się. - Prędzej kupię jej samochód niż pozwolę usiąść za kierownicą mojego.

- Jedziemy? - Basia weszła ponownie do salonu.

- Tak. - Kamila wstała z kanapy. - Panowie, zbiórka.

- Możemy spać u dziadków? - Podbiegł Mateusz
- Możemy? Proszę! - Filip stanął prz Basi.

- Zostaw ich, mają ostatni tydzień. - Adam przytulił chłopców.

- Proszę! - Krzyczeli.

- Ja jutro muszę jechać do szkoły...

- Ja po nich przyjadę. - Przerwała Kamila.

- Nie pracujesz?

- Pracuję, ale mogę wieczorem albo we wtorek. Zorganizuje sobie.

- No to dobrze.

- Jeeest! - Krzyczeli.
Chłopcy dostali po buziaku i ruszyli ponownie do zabawek.
Kobiety pożegnały się z Bożeną oraz Adamem i wyszły z domu.

- Było ciekawie... - Mruknęła Kamila.

- Mhmm...

- Nad czym myślisz kochanie?

- Nad niczym...

- Mam cię odwieźć do domu?

- Nie. Jedziemy do ciebie. - Odpowiedziała tonem wręcz rozkazującym.

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz