80

1.1K 76 6
                                    

Kamila leżała w swoim łóżku i czekała, aż jej kobieta wróci z łazienki. Było już późno, chłopcy dawno spali. We dwie, przy kilku lampkach wina wybrały projekt łazienki, zamówiły kafelki przez internet, wybrały stół z krzesłami do jadalni i kanapę do salonu.
Basia weszła do sypialni w opiętym podkoszulku i koronkowych figach podkreślających jej wyćwiczone pośladki, kończyła rozprowadzać sobie balsam po przedramieniu.
- Nie wiem, czy ja nie zwracałam wcześniej uwagi na to, jeśli tak, to błagam wybacz, ale czy ty przez te kilka dni tak schudłaś i wyrzeźbiłaś swoją sylwetkę?

- Fajnie wyglądam, nie? - Uśmiechnęła się szeroko.

- Fajnie? Dziewczyno, ja wzroku od ciebie nie mogę oderwać. Jesteś taka laska, że chyba muszę dokładnie przestudiować kadrę nauczycielską w twoim liceum.

Basia weszła na łóżko i usiadła okrakiem na Kamili. - Daj spokój. Panowie tam nie mają mniej jak czterdzieści.

- No a kobiety? Sabina ci się podoba, więc inne też mogą. - Położyła dłonie na pośladkach. - Masz piękna bieliznę. Boże...ależ mi się trafiła dziewczyna...

- Sabina jest pociągająca, ale to też przez jej charakter i postawę...

- Dobrze... - Pocałowała Basię w szyję.
- Już skończmy temat Sabiny.... Ty jesteś pociągająca, piękna, inteligentna, kochana... - Każde kolejne słowo było poprzedzone pocałunkiem. Kamila podwinęła kolana i oparła na nich kobietę. Podniosła odrobinę jej koszulkę i zaczęła składać na jej brzuchu delikatne pocałunki. - Piękna. Kocham cię. - Przyciągnęła ją do pocałunku. Przerzuciła pod siebie i przycisnęła nogę do jej krocza. Jęk Basi stłumiła głębokim pocałunkiem.

- Mamo... - Głos Filipa dobiegł sprzed drzwi do sypialni.

Basia odepchnęła od siebie kobietę i obciągnęła szybko swoją koszulkę.

- Dobrze, że mnie nie zrzuciłaś z łóżka... - Skomentowała młodsza.

- Przestań... - prawie zabiła Kamilę swoim spojrzeniem i rozłożyła ręce.
- Chodź kochanie, co się dzieje?

- Gardło mnie boli i źle się czuje... - Filip wtulił się w mamę i zakaszlał.

Basia przyłożyła rękę do czoła syna sprawdzając, czy ma gorączkę. - Jesteś rozpalony. Przynieś termometr. - Powiedziała do Kamili.

- Nie mam takich rzeczy...

- Paracetamol?

- Baśka...ja leczę się alkoholem z cytryną i imbirem... - Sprawdziła czoło chłopca. Było bardzo rozpalone. Wstała i wyszła do kuchni. Po kilku minutach wróciła z żółtym napojem w szklance i podała Basi. - Daj mu to, to witaminy. Ja pójdę do apteki. Dziesięć minut stąd jest całodobowa. Kupię co trzeba. Zarzuciła na siebie dres i wyszła z domu. - Kurwa...tego jeszcze nie grali... - Narzuciła kaptur na głowę i przyspieszyła kroku.
Pół godziny później weszła do mieszkania. Mateusz dalej spał w salonie. Na wszelki wypadek sprawdziła jego czoło, ale było normalne. Oddychał przez nos więc z nim nie działo się nic.
Gdy weszła do sypialni, Basia siedziała oparta o wezgłowie z synem na kolanach, delikatnie go bujała i nuciła jakąś piosenkę. Kamila uśmiechnęła się na ten widok. Wyglądali uroczo, choć po minie Basi wiedziała że jej niewygodne.
- Termometr, syrop na kaszel, żelki na gardło, paracetamol, witaminy dla dzieci, choć wolałabym aby przyjmował te ode mnie, plasterek na piżamę gdyby miał katar i krople do nosa. Masz w domu inhalator? Bo tam był ale nie wiedziałam, czy kupować, bo pani mówiła o inhalacjach, ale nie wiedziałam czy będzie musiał je robić... - Zmarszczyła brwi gdy zobaczyła minę Basi. - Co?

- Nic. - Zaśmiała się. - Aż tak chory nie jest, ale dziękuję. To pewnie jakaś trzydniówka, albo chwilowe osłabienie. Sprawdź temperaturę.

Kamila przybliżyła termometr do czoła chłopca. - trzydzieści siedem i dwa. - Wzięła do ręki paracetamol i sprawdziła ile kropel podać. - Ile on waży?

- Nie będziemy zbijać takiej gorączki.

- Nie?

- Nie. Niech organizm walczy sam. Co to za witaminy od ciebie?

- Skoncentrowany zestaw witamin na odporność.

- To podaj jeszcze raz to samo, niech zje żelka na gardło i zobaczymy za kilka godzin.

- Kilka godzin? - Zapytała zaskoczona.

- No a co ty myślisz? Dziecko chore i nocka z głowy moja droga. - Kamila spojrzala na Basię jak na kosmitkę i wstała po witaminy. Kobieta podała chłopcu napój, żelka i przykryła go dobrze kołdrą.
Kamila położyła się do łóżka, widząc to Filip zszedł z kolan mamy i kazał się przytulić kobiecie do jego pleców.
Ona oczywiście zrobiła to, o co ją poprosił. Z drugiej strony wtulił się w rękę Basi i po chwili już spał

- I co teraz? - Zapytała Kamila nie mogąc się ruszyć.

- Dobranoc.

- Co?

- No co? Tak wygląda spanie z chorym dzieckiem. Przyzwyczajaj się.

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz