35

1.3K 84 12
                                    

Basia położyła rękę na nodze Kamili
- Nie denerwuj się tak.

- Nie denerwuję.

- Mhmm. Za chwilę wyrwiesz kierownicę. - Zaśmiała się.
Kobiety jechały z chłopcami do rodziców Basi na obiad. Choć Kamila twierdziła, że absolutnie się nie przejmuje, to im bliżej domu były, tym bardziej zaczynała się stresować.

- Babcia z dziadkiem są fajni. - Z tyłu samochodu odezwał się Mateusz.

- Nie wątpię... - Mruknęła pod nosem Kamila.

- Ej, przestań. - Zrugała ją Basia.

- Przepraszam... - Popatrzyła w lusterko i krzyknęła do chłopaka. - Na pewno są super! - Następnie popatrzyła na Basię. - Pasuje?

- Jak się denerwujesz to jesteś okropna... - Basię zabrała rękę i zwróciła głowę w stronę okna.

- Dobra, nic już nie będę mówić. - Położyła swoją rękę na udzie kobiety. - Przepraszam....po prostu nigdy nie byłam na takim obiedzie i nigdy nie musiałam a raczej nie zależało mi na tym, aby wywrzeć dobre wrażenie.

Basia popatrzyła na Kamilę. - Odpowiadaj na pytania, bez popisywania się i bez głupich żartów proszę.

- Dobrze mamo. - Zaśmiała się.

Brama była otwarta, więc od razu wjechały na posesję. Kamila wyciągnęła bukiet kwiatów oraz butelkę bardzo dobrego koniaku.
Chłopcy już wbiegli do domu.
Kobieta wzięła kilka głębokich wdechów i weszła zaraz za Basią do środka.

- Mamo, Tato to jest właśnie Kamila.

- Dobry wieczór Państwu. - Kamila podała rękę Pani Bożenie i Panu Adamowi przy okazji wręczając podarki.

Pan Adam dokładnie studiował etykietę trunku. - Ciekawe...nie piłem.

Kamila już chciała powiedzieć, że nic dziwnego, że nie pił bo butelka kosztuje siedem tysięcy ale za wczasu ugryzła się w język. - Bardzo dobry, ale polecam na chłodne jesienne wieczory.

- Bardzo dziękuję. To miłe. - Ojciec uśmiechnął się i wskazał ręką na jadalnię

- Idziemy? - Basia pociągnęła kobietę za rękę.

Kamila wsadziła Filipa do krzesełka i usiadła obok swojej dziewczyny.
- Nie ma twojej siostry?

- Nie tym razem.

- Oh...nie wiem, czy coś przełknę...

Basia położyła rękę na jej kolanie w geście pokrzepienia. - Dobrze ci idzie.

- Podobno pracujesz z Gosią? - Adam zaczął rozmowę, gdy żona kończyła podawać jedzenie.

- Tak, od pewnego czasu. Razem przygotowujemy pewien projekt.

- Co to za projekt? - Zapytała Bożena.

- Gabinety piękna, fryzjer, kosmetyczka, masaż. Wszystko w jednym miejscu.

Bożena odłożyła sztućce. - Czy to będzie w miejscu tego zaniedbanego pałacyku na obrzeżach miasta?

- Tak

- Przecież to ruina. - Wtrącił Adam. - Mnóstwo pracy i pieniędzy trzeba włożyć w to miejsce.

- Ale będzie ładnie.

Bożena prychnęła. - Tylko czy opłacalnie...kogo stać na takie luksusy w dzisiejszych czasach...

Kamilę irytowało takie gadanie. Zacisnęła dłonie na sztućcach. - Jeśli coś jest skuteczne, przynosi korzyści dla ciała i poprawia nastrój, to warto co jakiś czas zrobić coś dla siebie.

- Wystarczy dobry krem i zdrowe odżywianie.

Kamila delikatnie uśmiechnęła się. Nie skomentowała jej wypowiedzi. Nie miała zamiaru pouczać starszej kobiety, na pewno nie w tej chwili.

- Mamo... - Basia w kocu odezwała się. - Gdyby ludzie nie korzystali z tego, firma by tak dobrze nie prosperowała. Sama wiesz, że odkąd Gosia tam pracuje, to o wiele lepiej im się żyje.

- Wiem też ile nie ma jej w domu i ile czasu Damian spędza u nas bo Tomek również pracuje. Czas goni, kiedy będzie mieć drugie dziecko?

- Jako samotna matka daję sobie radę...

- Samotna z własnego wyboru...

- Bożena... - Przerwał jej mąż. - To nie jest odpowiedni moment na takie rozmowy. Chcieliśmy poznać bliżej partnerkę naszej córki. - Zwrócił się do Kamili. - Pracujesz na miejscu?

- Nie, póki nie otworzymy gabinetów dojeżdżam do siedziby firmy lub pracuję w domu. Czasami wyjeżdżam gdzieś dalej.

- Czyli ile jesteś w miesiącu w domu? - Ponownie zadała pytanie Bożena

- To zależy od miesiąca...

- Dokładniej?

- Mamo, wystarczy. - Basia odłożyła głośniej sztućce na talerz.

- Spokojnie. - Uspokoiła ją Kamila i zwróciła się w stronę starszej kobiety.
- W tej chwili więcej mnie nie ma jak jestem, ale zmieni się to, gdy będę miała swoje biuro na miejscu. Moja praca zawsze będzie wiązać się z wyjazdami ponieważ jestem prawą ręką Prezesa, który jest już starszym człowiekiem i czuję się w obowiązku mu pomóc gdy tylko tego potrzebuje.

- Jeszcze są tacy pracownicy? - Uśmiechnął się Adam.

- Pewnie nie za darmo... - Bożena nie dawała za wygraną w dogryzaniu Kamili.

- Tak się składa, że za darmo. Za wiele im zawdzięczam.

Ojciec wstał od stołu. - Dobrze, może ja już pozbieram naczynia, a wy dziewczynki idźcie na kanapę, zaraz mama zrobi kawę. Panowie, proszę o pomoc.

Kamila wyciągnęła Filipa z krzesełka i razem z Basią udały się do salonu.

Stara Miłość Nie RdzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz