Rozdział 11

615 45 41
                                    

To nie była pierwsza randka od śmierci Lawrence'a, na której była Scarlett, ale większość z nich, właściwie to żadna z nich nie dawała jej nadziei na długi i trwały związek. Przez chwilę Scarlett nawet myślała, że to z nią jest problem, że ona po prostu nie potrafi już randkować. A potem poznała Billa, przypadkowego chłopaka w klubie, które kojarzyła jeszcze ze szkoły. I jak dobrze pamięta to od zawsze był przystojny i niektóre dziewczyny robiły do niego maślane oczka, ale nie pamiętała by miał jakąś stałą dziewczynę. Był z kilkoma na randce w Hogsmeade, tego była pewna, ale najwyraźniej żadna nie wypaliła. Dziewczynie zależało, żeby randka poszła dobrze, żeby może nawet miała nadzieję na stały związek. Czuła się na to gotowa od dłuższego czasu ale nie spotkała odpowiedniego chłopaka.

— Chyba się za bardzo wystroiłam. — powiedziała Scarlett wychodząc ze swojego pokoju i stając przed lustrem.

Scarlett miała na sobie satynową sukienkę w kolorze brudnego różu, czarne buty na wysokim obcasie, jej brązowe włosy pokręciła za pomocą zaklęcia, nie chciało jej się bawić z mugolskimi metodami, bo zazwyczaj na jej włosy nie działały.

— Wyglądasz wspaniale. — powiedziała Sasha opierając brodę na ramieniu Lelani.

— Jesteście umówieni na randkę. On na pewno też będzie wystrojony. — powiedziała czarnowłosa.

— A jestem przekonana, że on będzie zachwycony twoim strojem. — powiedziała Sasha.

— On mi się tak podoba... — powiedziała Scarlett — Chciałabym aby to wypaliło.

— Myślę, że macie szansę. — powiedziała Lelani — Nie martw się o to teraz. Staraj się dobrze bawić. — dodała gdy rozległ się dzwonek do drzwi.

— To pewnie on. — powiedziała Sasha, gdy Scarlett szła w stronę drzwi.

— Cześć. — powiedział Bill uśmiechając się do niej szeroko znad czerwonych róż.

— Hej. — powiedziała.

— Dla ciebie.

— Dziękuję. — odparł przyjmując kwiaty — Włożę je do wazonu i możemy iść. — dodała.

Sasha i Lelani uśmiechnęły się znacząco do Scarlett. Miały rację, chłopak również się wystroił, miał na sobie  zwiewną koszulę w kolorze kości słoniowej, białe, elaganckie spodnie i marynarkę w kolorze również bieli, którą trzymał w ręce z powodu upały.

Gdy wyszli na Egipskie ulice poczuli jak robi się gorąco, a wcale nie było aż tak wcześnie, bo dochodziła już ósma wieczorem.

— Za każdym razem gdy opowiadasz jakąś historię mówisz o swoim rodzeństwie, a ja już się pogubiłam ile braci i sióstr ty masz. — powiedziała.

— Więc jest Charlie, drugi najstarszy, jest Percy, mądrala, jest Fred i George, bliźniacy, jest Ron i Ginny najmłodsza. — powiedział Bill — Ty masz rodzeństwo?

— Nie. — powiedziała Scarlett — Zawsze chciałam mieć młodszą siostrę, żeby się z nią bawić, a potem już jako dorosłe kobiety umawiać się na plotki w kawiarni. — dodała — Mam tylko jedną kuzynkę, która mnie nawet nie lubi. No i mam dziewczyny, które tutaj poznałam. Chciałbyś kiedyś wrócić do Anglii?

— Nie wiem. — wyznał — Może. — wzruszył ramionami — Wracam tam za tydzień na finał Turnieju Trójmagicznego, ale to raczej tylko na kilka dni. — dodał — Ale czasem mam ochotę wrócić, bo mam wrażenie, że wszystko mnie omija — A ty?

— Myślę, że kiedyś tam wrócę. Nie teraz. Nie w najbliższym czasie, ale na pewno tam wrócę. W końcu tam jest moja rodzina. — powiedziała Scarlett — Poza tym, sama nie wiem co mam zrobić z moją pracą...

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz