Rozdział 26

566 47 26
                                    

Bill wygrzebał się z łóżka i wyszedł z pokoju do kuchni by zobaczyć co ze Scarlett, stała przy kuchence robiąc sobie herbatę.

— Scar? — mruknął lekko zachrypnięty idąc podchodząc do niej, a ona natychmiast położyła głowę na jego klatce piersiowej — Co się dzieje?

— Zaczęła mi się miesiączka i czuje się okropnie. — powiedziała — Masz coś słodkiego?

— Nie, ale rano pójdę ci kupię. — obiecał odgarniając włosy z jej twarzy.

— Idź spać. — mruknęła.

— Nie zasnę myśląc, że się źle czujesz. — powiedział zalewając jej herbatę — Posiedzę z tobą.

— Bill, nic to nie zmieni. — powiedziała.

— Może i nie, ale przynajmniej będziesz miała towarzystwo. — powiedział Bill uśmiechając się do niej.

— Chyba będziesz musiał iść do twoich rodziców sam...

— Rozumiem. Nic im jeszcze nie powiedziałem. — wyznał Bill.

— To dobrze. — powiedziała — Może w przyszłym tygodniu ich odwiedzę z tobą.

— Bez presji. — powiedział — A... czujesz się już lepiej po spotkaniu z rodzicami?

— Niezbyt. Rozumiem, że się o mnie martwią, ale minęło już wiele lat od śmierci Lawrence'a, chyba mogę się spotykać z innymi chłopakami... chyba nie spodziewali się, że będę sama do końca życia. — powiedziała — Próbowałam im wytłumaczyć, że wtedy nie byłam nawet gotowa na ślub i, że pewnie był żałowała swoje decyzji. — dodała biorąc oddech — Nie wyszło, są zdania, że nie będę miała już lepszego faceta od Lawrence'a, więc nawet im nie mówiłam, że spotykam się z tobą...

— Nie szkodzi. — stwierdził od razu Bill — Gdyby moi rodzice tak by powiedzieli to bym zareagował tak samo jak ty. — wyznał gładząc ją po plecach.

— No ale, na razie im powiedziałam, że znalazłam pracę i, że od Nowego Roku zaczynam pracować. — dodała — Byli zdziwieni, że porzuciłam Egipt i tamtą pracę. Nie jestem na nich zła, ale nie sądziłam, że będą myśleć, że będę cały czas sama. — powiedziała Scarlett opierając się na ramieniu Billa.

— Wydaje mi się, że jako twój chłopak nie powinienem tego komentować, ale... jeśli kiedyś ich poznam to raczej mnie nie polubią. — powiedział Bill.

— Na pewno cię polubią, teraz są uprzedzeni, bo nie widziałam ich tyle lat a pierwsze co mówię to, że mam chłopaka. — powiedział mocniej przytulając się do Billa.

— Czujesz się lepiej?

— Wnioskujesz to po tym jak zaciskam zęby czy po tym jak ściskam twój nadgarstek? — zapytała, a on się roześmiał.

— Rozumiem, więc chyba będę musiał coś zdziałać. — stwierdził wstając z kanapy, wyjął z szafki buteleczkę eliksiru, wlał odrobinę do kubeczka i dał swojej dziewczynie.

— Nie mogłeś od razu?

— Nie. Mojej siostrze też nie dawałem od razu. Siedziałem z nią chwilę, a potem gdy wciąż się źle czuła dałem jej eliksir. — powiedział Bill.

Obudzili się dość późno opierając się o siebie nawzajem na kanapie, Bill zrobił im szybkie śniadanie, a Scarlett wzięła prysznic.

— Już chyba się czujesz lepiej. — zauważył kładąc telerze na stoliku.

— Jak się ma takiego faceta to nic dziwnego. — powiedziała całując go w usta, a on pogłębił pocałunek i przyciągnął ją bliżej, jego ręce zjechały niżej, ona zaś objęła jego twarz dłońmi.

Przerwało im trzaśnięcie drzwiami, na które oboje lekko podskoczyli. Spojrzeli, w kierunku drzwi, Scarlett się natychmiast zawstydziła, a Bill uśmiechnął się krzywo i niezręcznie w kierunku zdezorientowanej matki.

— Cześć mamo, nie mieliśmy się zobaczyć później? — zapytał.

— Tak, ale przyniosłam Ci obiad, skoro powiedziałeś, że przyjdziesz po południu. — powiedziała — Kto to jest?

— To moja dziewczyna. Scarlett, to moja mama. — wymamrotał speszony.

— Dzień dobry. — wymamrotała Scarlett uśmiechając się krzywo.

— Zobaczymy się później, okej, mamo? — zapytał.

— Tak, i żebyś nie myślał, że zostawię to co widziałam bez komentarza. — powiedziała wychodząc.

— Boże.

— Przepraszam. Nie powinienem dawać jej klucza. — powiedział — Zrobiłem to gdy nie byliśmy jeszcze razem...

— Coś czuję, że Twojej mamie się nie spodobały okoliczności w jakich mnie poznała. — powiedziała Scarlett.

— Przynajmniej nie byliśmy nadzy. — powiedział.

Po południu Bill czuł się trochę niezręcznie, gdy wszedł do Nory, ale nie zastał w kuchni swojej mamy, a swojego tatę czytającego gazetę.

— Molly już jest! — zawołał Artur — Słyszałem, że nieźle się już rano zabawiłeś ze swoją dziewczyną.

— Boże, tato. — powiedział Bill siadając na krześle.

— Twoja matka omal nie dostała ataku serca. Nawet nie wiedziała, że masz kogoś...

— A ty wiedziałeś? — zapytał — Nie powiedziałem Ci, że zaczęliśmy się spotykać.

— Nie, ale widziałem sposób, w jaki spojrzała na moje biurko w pracy, a przypomnę ci, że tak jest zdjęcie moich dzieci. — powiedział — Więc wróciła i zaczęliście się spotykać?

— Mniej więcej tak było. — powiedział Bill.

— Billy, powinieneś ją tu przyprowadzić. — powiedziała Molly wchodząc do kuchni.

— W poniedziałek wracam do pracy. — przypomniał jej Bill.

— To w weekend. Chętnie poznam ją w innych okolicznościach niż gdy miałeś zamiar ją rozebrać. — powiedziała.

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz