Rozdział 7

672 35 27
                                    

Bill ogarnął rude włosy, które wyleciały mu do oczu. Nie mógł się tego dnia skupić na pracy, bo cały czas wracał wspomnianiani do Scarlett i spotkania w klubie i na plaży. Nie wiedział jeszcze co w niej takiego było, ale ona bardzo go pociągała. Na szczęście dzisiaj nie było aż tak dużo do pracy, dlatego szybko wrócił do mieszkania, gdzie zastał Bena krzątającego się po mieszkaniu.

— A co ci się tak spieszy? — zapytał Bill rzucając kluczami o blat stołu.

— Idę na randkę...

— Ben... błagam Cię, jeszcze wczoraj była tu Sakura...

— Idę na randkę z Sakurą. — powiedział Ben.

— Czyli... to coś więcej? — zapytał Bill z uśmiechem na twarzy.

— Chyba się w niej zakochałem. — wyznał chłopak — Naprawdę nie mam pojęcia jak to się stało, tak się pilnowałem. — odparł.

— Przykro mi Ben, ale nie masz wpływu na to w kim się zakochasz i kiedy. — powiedział Bill.

— Na mądrości cię wzięło... — powiedział Ben patrząc na Billa z uśmiechem — Gdybyś sam się nie zakochał uznałbym, że zwariowałeś. — odparł.

— Nie zakochałem się w Scarlett. — powiedział Bill.

— A kto mówił o Scarlett? — zapytał Ben wychodząc z mieszkania.

Bill długo rozważał czy jest w niej zakochany czy też nie. Przez wiele czasu nawet nie myślał o tym, że kiedyś powinien się z kimś na stałe związać i założyć rodzinę. Dopiero od jakiegoś czasu, a konkretnie odkąd jego rodzice zaczęli zadawać pytania, to zaczął się nad tym zastanawiać. Wiedział jednak, że jeśli Bill powie mamie, że oświadczył się dziewczynie, która przejęła jego serce, ta zacznie dramatyzować, że chłopak nie pojawi się już nigdy w domu. Na tę chwilę nie czuł się gotowy na ślub, ale... nie ukrywał, że był gotowy się z kimś związać. Nie chciał szukać na siłę. Czasem jak patrzył na Valerio i Fallon, którzy byli o krok od zaręczyn, czuł się dość dziwnie i robiło mu się wręcz przykro, że on jest coraz starszy a nie ogląda się za dziewczynami. Oczywiście, że miewał dziewczyny. Zdawał sobie sprawy, że dla wielu uchodził za najprzystojniejszego chłopaka w Hogwarcie, gdy był na ostatnim roku, ale były to nastoletnie związki, które mijały, miewał też złamane serca, miewał rozterki, ale nigdy jego serce nie wyrywało się do jakiejś dziewczyny, jeszcze nigdy nie czuł potrzeby, żeby zacząć coś trwalszego. Zazdrościł swojemu bratu, Charliemu, który od jakiegoś czasu spotykał się ze swoją wieloletnią przyjaciółką, Josephine. Ostatnio dostał nawet list, że Fred się zakochał w jakiejś dziewczynie i, że sprawa jest dość poważna. Chciałby poczuć cokolwiek. Jakiekolwiek silniejsze uczucie, które sprawi, że będzie w stanie zrobić wszystko dla dziewczyny, którą kocha. Wiele razy mu powtarzano, że jest bardzo troskliwy i najczęściej tę troskliwość okazywał młodszemu rodzeństwu, bądź co bądź czuł się za nich odpowiedzialny, ale chciałby okazać ją też dziewczynie.

Pierwszy raz od dawna miał mieszkanie całkiem dla siebie, ale sam nie wiedział co robić, bo rzadko bywał sam. W domu zawsze ktoś był, a jak już to panował chaos. Nawet we własnym pokoju ciężko było się skupić. W Hogwarcie miał współlokatorów, tak samo jak w Egipcie. Więc jedynie poczytał książkę w łóżku.

W końcu mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Bill odłożył książkę i przyłożył słuchawkę do ucha.

— Słucham. — powiedział nieco zachrypnięty, przez cały dzień mało się odzywał.

— Bill? To ty?

— Znamy się tyle lat a ty wciąż nie poznajesz mojego głosu? — zapytał lekko oburzony — Coś się stało Fal?

— Nie! Absolutnie! —zawołała śmiejąc się — Ale szykuj się bo zaraz do ciebie przyjdziemy!

— Nie jestem dziś w humorze na imprezy, Fallon. — powiedział.

— Spokojnie! Nie idziemy na imprezę. — powiedziała — Będziemy za dwie minutki.

I dosłownie dwie minuty później się pojawili, a Fallon już wręcz w wejściu, gdy Bill chciał ją objąć, pokazała mu swoją prawą ręką, a na jej serdecznym palcu widniał srebrny pierścionek z małym diamentem.

— Zaręczyliśmy się! — zawołali w tym samym momencie, a Bill zauważył, że na policzkach Valerio i Fallon były łzy.

— O mój Boże! — krzyknął — Naprawdę? To cudownie! Gratulacje! — powiedział przytulając mocno dziewczynę — Tak się cieszę. — wyznał.

— No mamy nadzieję! Bo jak już będziemy mieli dzieci to będziesz ojcem chrzestnym. — powiedział Valerio wchodząc do środka mieszkania.

— W życiu Ben nie dotknie naszego dziecka, nawet nie ma opcji, ale za to wujek Bill... — odparła Fallon.

— Niesamowite, że jesteście zaręczeni! — zawołał Bill uśmiechając się — Nie chcieliście świętować tego sami?

— Nie... — odparł Valerio.

— Nie musieliście przychodzić tylko dlatego, że byłem sam. — powiedział.

— Przez telefon brzmiałeś tak smutno. — powiedziała Fallon.

— Gdzie w ogóle jest Ben? — zapytał Valerio.

— Na randce! NA POWAŻNEJ RANDCE Z SAKURĄ! — odparł Bill.

— Nie! — krzyknęła Fallon — Poważnie?

— On się w niej zakochał...

— Dobrze, że Ty też długo sam nie będziesz. — powiedział Valerio.

— Nie będę zły, że znów mi wróżysz, tylko dlatego, że się jesteście zaręczeni, ale przestań. — powiedział Bill.

— Ale... ja nie żartuję Bill... może parę razy sobie z tobą pogrywałem, ale...

— Nawet nie kończ. — odparł rudzielec kręcąc głową.

— Cieszę się, że nie będziesz sam. —powiedziała Fallon — Mam nadzieję, że to Scarlett... bo widziałam jak na nią patrzysz. — dodała.

— Niby jak...

— Ona ci się podoba, to jasne. — powiedział Valerio.

— Nie mogę się skupić na własnym życiu romantycznym, gdy mój młodszy brat, Freddie, się zakochał. Nie wiem czemu... ale to dla mnie trochę dziwne. — wyznał — On... kochał żarty... a teraz... pokochał dziewczynę. Ale Ron, Ginny i Ron ją lubią, więc ja pewnie też ją polubię.

— Czujesz się tak bo sam nikogo nie masz a jesteś od niego starszy... O wiele starszy niż od Charliego — powiedziała Fallon biorąc lampkę wina od narzeczonego.

— Może... może tak jest. Może czuję się trochę samotny i głodny miłości...

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz