— Nie mogę uwierzyć, że jutro o tej porze będziesz znów w Anglii. — powiedziała Fallon opierając się o ścianę trzymając kieliszek wina — I to na stałe.
— Tak, ja też. — przyznał Bill — Mimo wszystko się cieszę. Pojutrze rozmawiam z gościem, który ma mi sprzedać lokum. Jakoś to będzie. — dodał.
— To dziwne, że nie będziesz w Egipcie. — powiedział Valerio.
— Akurat gdy zaczęło się między tobą a Scarlett układać. — powiedział Ben.
— Wiem. Ale Scarlett sama nie wie czy zostanie w Egipcie. Poza tym, będziemy się odwiedzać. Nie jesteśmy... jeszcze w związku. — powiedział Bill — Ale oboje traktujemy to na tyle poważnie, że jesteśmy pewni, że nic się nie zepsuje. Przynajmniej do momentu, w którym Scarlett podejmie decyzję.
Była to duża decyzja w jego życiu i kilkukrotnie zastanawiał się czy robi dobrze, ale zawsze dochodził do takiego samego wniosku. To jest to coś chce. Czuje to samo co czuł przeprowadzając się do Egiptu. Ekscytację. Różniły się te dwa wyjazdy, bo teraz przecież wracał do domu rodzinnego. Zanim się obejrzał musiał się ze wszystkimi pożegnać i w pojechać na lotnisko. Ze Scarlett pożegnał się dzień wcześniej. Bał się, że widząc ją tuż przed wyjazdem sprawi, że zmieni zdanie.
Jego rude włosy były spięte w kucyka żeby nie przeszkadzały mu podczas lotu, a on ze swoim bagażem dążył do punktu odpraw.
— Bill? — zapytała Scarlett łapiąc go za ramię.
— Co tu robisz? — zapytał patrząc na nią, musiała go gonić od dłuższego czasu.
— Chciałam Ci życzyć miłej podróży. — odparła.
— Okej... dzięki. — powiedział ze śmiechem — Zadzwonię do ciebie gdy tylko dotrę do mieszkania. — obiecał.
— Uważaj na siebie, dobrze? — powiedziała — Kupiłam Ci książkę na drogę. — dodał podając mu prezent.
— Bardzo Ci dziękuję. Przyda mi się. — powiedział chowając ją do bagażu podręcznego.
— Nie ma za co. — powiedziała przytulając go i całując w policzek.
— Muszę już iść, ale mam nadzieję, że się niedługo zobaczymy. — powiedział odsuwając się od niej.
Po długich godzinach opóźnienia lotu i wysłania kłótni starszej pani, że ma już tego dość i chce jak najszybciej wejść do samolotu był w drodze do Anglii. Wszystko wyglądało tak pięknie o zachodzie słońca, że zapominał nawet o siedzącym obok niego mężczyźnie, który nie przestawał marudzić i dziecku za nim, które kopało go w fotel. Myślami odbiegał do Scarlett. Było dla niego nieco uciążliwe, że już nie mieszkają w tym samym kroku i w dodatku kilka bloków dalej ale musiał się z tym pogodzić.
Do domu dotarł w środku nocy, więc nie sądził, że jego rodzina będzie na niego czekać. A mimo to wszystko wręcz rzucili się na niego, gdy wszedł do domu. Nawet jego tata, który rano miał iść do pracy. Nie chciał dzwonić od razu do Scarlett by ją budzić, więc postanowił do zrobić jak tylko wstanie. Spał w swoim starym pokoju, który przywodził na myśl tyle wspaniałych wspomnień i zdecydowanie tyle wspaniałych rozmów z Charliem. Miał małą nadzieję, że młodszy brat również wróci ze swoją dziewczyną, ale nie mieli gdzie ich przenieść.
Gdy rano wstał jego taty i Percy'ego już nie było, jego mama wyszła, a jego rodzeństwo było w swoich pokojach, dlatego mógł spokojnie zadzwonić do Scarlett bez zbędnych pytań. Wykręcił jej numer i przyłożył słuchawkę do ucha siadając na kanapie.
— Słucham? — odezwał się jej delikatny głos w słuchawce, który sprawił, że Billowi serce podskoczyło.
— Cześć. Tu Bill. — powiedział.
— Bill! — krzyknęła — Jesteś już w domu? — zapytała.
— Tak, dotarłem do domu w środku nocy więc chciałem się już położyć. — wyjaśnił.
— Rozumiem, pewnie byłeś zmęczony. — powiedziała — Zaraz będę musiała się zbierać więc...
— Nie będę Ci przeszkadzał. — powiedział — Zadzwonię do ciebie później, Scarlett. — dodał.
— Do zobaczenia! — powiedziała, a on się rozłączył.
— Kim jest Scarlett? — zapytał Fred, który zszedł po schodach z kopertą w ręce, na której było imię i nazwisko jego dziewczyny.
— Nikim. — powiedział Bill wpatrując się jak Fred przywiązuje list do nóżki ich rodzinnej sowy.
— Daj spokój. To twoja dziewczyna? — zapytał.
— Nie, to nie jest moja dziewczyna. Moja bliska... przyjaciółka. — powiedział.
— Jak bliska? — zapytał Fred.
— Nie wtrącasz się za bardzo w życie innych ludzi? — zapytał Bill.
— Nie. — Fred wzruszył ramionami — Podoba Ci się?
— Może mi się podoba. — odparł Bill.
— Wiedziałem. Dziwnie się już zachowywałeś jak przyjechałeś do szkoły. — powiedział Fred.
— Bo Ty zachowywałeś się super normalnie jak zaczynałeś zakochiwać się w Shey. — powiedział George szturchając brata — Więc Bill ma dziewczynę, ha?
— To nie moja dziewczyna. — powiedział Bill.
— Nie jestem pewny czy Ci wierzyć. — powiedział George nalewając sobie soku do szklanki.
— Nie powinniście się zacząć pakować? — zapytał — Jutro wyjeżdżacie do kwatery głównej. — przypomniał im, a Fredowi pojawił się grymas na twarzy i natychmiast wrócił do swojego pokoju — Co mu?
— Chodzi o Shey. — powiedział George — Rodzice nie są pewni czy reszta wyrazi zgodę na to by przyjechała. — odparł.
— Jestem pewny, że sposób się znajdzie, bo jak on ma się tak zachowywać przez całe wakacje to naprawdę trzeba się uzbroić w cierpliwość. — powiedział Bill.
— Ciesz się, że nie słyszałeś mamy jak mu to mówiła. Nigdy w życiu tak się nie rozpływała nad Fredem jak wtedy. — powiedział.
— No co ty? Jak się urodziliście to się nad wami rozpływała... a potem zaczęliście... no być tacy jacy jesteście, a mi i Charliemu kończyły się wymówki, które by was obroniły. — powiedział Bill.
Bill oczywiście rozumiał co Fred miał na myśli, bo on po prostu tęsknił za Shey, mu również zaczynało brakować Scarlett i sama myśl, że musi do niej dzwonić i nie wie kiedy znów się zobaczą go nieco denerwuje. Na razie nie zamierzał nic mówić rodzinie, bo sam nie był pewny do czego to zmierza, a nie chciał zapeszać. Gdy przyjdzie czas wszystkiego się dowiedzą.
CZYTASZ
The Night We Met | Bill Weasley
FanfictionScarlett wiedziała co to znaczy strata swojego ukochanego, dlatego od tej pory uważała i bardzo się zmieniła. Po czasie jednak dochodziła do wniosków, że ona i jej były były narzeczony są bardzo się spieszyli a jej ona pokochała długowłosego rudziel...