Rozdział 25

558 41 16
                                    

Scarlett tego dnia już w pół do szóstej wymknęła się z łóżka. Bill nie dawał jej spać, bo przez całą noc się kręcił, jak naciągając na siebie kołdrę i zwijając na pościeli jak szczeniak, a potem zaś się odkrywał i rozwalał na pół łóżka. Co chwilę wstawał by się napić wody, albo wydmuchać nos. Parę razy sama wstała by zobaczyć czy wszystko w porządku, a wtedy on jak mały dzieciak przytulał się do niej zwyczajnie szukając pocieszenie, a ona nie miała serca mówić mu, że nie daje jej spać. Dlatego więc gdy mu się udało spokojnie zasnąć, Scarlett już wstała, wzięła prysznic i zrobiła sobie kawę i śniadanie, przesiadywała na kanapie czytając wszystkie gazety, które się jej nawinęły, a gdy dochodziła siódma wyszła z domu, na którki spacer, kupiła bukiet kwiatów i wróciła do domu. Wrzosy włożyła do wazonu, który położyła na ich stole, a Bill wtedy wyszedł z pokoju pocierając twarz dłońmi. Jego nos był teraz jaskrawoczerwony, a pod jego oczami ciągnęły się fioletowe wory.

— Rozumiem, że źle się czujesz, ale to nie jest powód by ubierać mój szlafrok. — powiedziała spoglądając na swój jasnofioletowy szlafrok, który ledwo był zawiązany w talii, Bill spojrzał w dół i zrobił minę.

— Scar... mam za dwa dni urodziny. — powiedział siadając na stołku i patrząc na nią miną zbitego psa.

— Wiem, kochanie. Napisałeś to w kalendarzu. — powiedziała.

— Nie chcę być chory, a nie zapowiada się by te twoje sposoby zadziałały... nie miej mi tego za złe, cudownie się mną opiekujesz i gdyby nie ty chyba bym tu wyzionął ducha, ale wciąż czuję się tak samo źle...

— Dostaniesz dziś eliksir pieprzowy. — powiedziała wyciągając owy z torby, Bill otworzył usta by coś powiedzieć, ale natychmiast je zamknął i uszy zapłonęły mu taką samą czerwienią jak jego nos.

— Dziękuję. — wymamrotał, Scarlett objęła dłońmi jego szyję.

— Nie myślisz chyba, że bym cię zostawiła takiego cierpiącego w twoje urodziny. Mam o wiele ciekawsze rzeczy zaplanowane na ten dzień, kochanie. — powiedziała.

— Jestem ciekaw jakie...

— Będziesz zadowolony. Tak mi się przynajmniej wydaje. — powiedziała, a on ją przyciągnął by ją pocałować — Najpierw zjesz, potem dostaniesz eliksir i gdy będę miała pewność, że już jest w porządku to będziesz mógł mnie całować. — dodała.

Gdy wypił eliksir wrócił do łóżka, w którym natychmiast zasnął, a gdy się obudził już był w formie, wziął prysznic, a Scarlett przebrała pościel łóżka, gdy Bill wyszedł z łazienki objął ją w talli i pocałował lekko w szyję.

— Dziękuję. — powiedział.

— Nie ma za co. — odparła obracając się do niego.

— Pozwól mi teraz zrobić coś dla ciebie. — powiedział.

— Bill...

— Niańczyłaś mnie przez te parę dni, a wiem, że mój katar i kaszel nie dawały ci spać, tylko nie chciałaś nic mówić. — powiedział.

— Bo to nie twoja wina. — powiedziała.

— Ale tak czy inaczej jesteś zmęczona.

— Bill, nie zamierzasz się kłaść spać. Odkąd przyjechałaś nie mieliśmy całego dnia całkiem dla siebie, bo albo byłeś w pracy albo chorowałeś. — powiedziała — Z pracy wracałeś zdenerwowany i bardzo zmęczony, w przyszłym miesiącu też zaczynam pracować i sobie tylko wyobraź jak mało czasu możemy dla siebie mieć, a ja za tobą tak tęskniłam... jak się wtedy wysłali do domu i dostałeś tydzień urlopu to byłam w siomym niebie.

— Nie wiedziałem, że tak bardzo...

— To nie tak, że nie lubię twojej pracy i, że nie chcę byś pracował, nie będę Ci niczego zabraniała, wiem, że lubisz swoją pracę nawet jeśli wracasz zdenerwowany, ale... potrzebowałam cię trochę więcej, ten okres przeprowadzki był dla mnie ciężki...

— Kochanie, mogłaś powiedzieć. — powiedział — Poprosiłbym o mnie godzin. — dodał — Chcę cię wspierać i...

— Ja ciebie też kocham, Bill. — powiedziała — Wiem, że cały dzień chciałeś to powiedzieć i za każdym razem zmieniasz zdanie. — dodała.

— Nie wiedziałem jak zareagujesz. Nie jesteśmy razem długo...

— Ale długo już jesteśmy w tej relacji, którą teraz po prostu oficjalnie nazwaliśmy. — dodała.

— Kocham cię. — powiedział Bill — I chcę byś była szczęśliwa, jeśli uważasz, że powrót był złą decyzją...

— Nie uważam tak. — powiedziała — Po prostu... potrzebowałam cię i bałam się powiedzieć.

— A ja byłem idiotą i tego nie zauważyłem. — dodał — Ale do końca tygodnia jestem cały twój. — powiedział — A jak wrócę do pracy to będę starał się być lepszym chłopakiem.

— Z nieba mi spadłeś. — powiedziała.

Scarlett długo myślała co by dać Billowi na urodziny i nic nie mogła wymyślić, ale w końcu stwierdziła, że nie będzie kombinowała i po prostu wyjdą do restauracji. Bill poinformował szefa, że czuje się lepiej i wyzdrowiał, ale bierze wolne do końca tygodnia aby mieć parę dni oddechu. Specjalnie na tę okazję Scarlett kupiła nową sukienkę. Nałożyła na siebie jasnoróżową satynową sukienkę do połowy uda z dość głębokim dekoltem i na to beżową mieniącą się marynarkę i wysokie szpilki.

— Zabijasz mnie. — powiedział Bill, gdy wyszła z łazienki, a ona uśmiechnęła się do niego figlarnie.

— Idziemy? — zapytała.

— Wolałbym zostać w domu. — wyznał obejmując ją w talii.

— Dojdziemy do tego, William. — powiedziała całując go w usta.

— Nie możemy udać, że już zjedliśmy i przejść do innych... niespodzianek? — zapytał.

— Nie jesteś Ty aby za bardzo narwany? — zapytała.

— Ano, jestem. — powiedział — I co do tego nie jestem też cierpliwy. — szepnął jej w ucho gdy już wychodzili a ona się roześmiała.

Tego dnia wiał zimny wiatr co nieco pokrzyżowało plany Scarlett i rozważała czy nie powinna się przebrać, ale w drodze do restauracji, nie było jeszcze tak źle, jak gdy z niej wracali. Bill oddał jej swój długi płaszcz i sam rzucił. Na siebie zaklęcie rozgrzewające. Nie mógł się na nią napatrzeć, wciąż był nią zachwycony o każdej porze dnia. Aż sam nie wierzył, że w końcu poznał dziewczynę, z którą chciałby się związać do końca życia. Miał jednak wrażenie, że ich związek toczy się bardzo szybko, a mu to nie przeszkadzało i miał nadzieję, że jej też nie.

— Poczekaj. — powiedziała zdejmując z siebie płaszcz i znów weszła do łazienki, a wyszła po kilku minutach w samej marynarce.

— Mówiłem Ci już, że nie jesteś cierpliwy, prawda? — zapytał obejmując ją w talii.

— Oczywiście. — powiedziała uśmiechając się do niego.

— Robisz mi to specjalnie. — powiedział, a Scarlett się roześmiała — Scar, jeśli nie chcesz znów tego robić...

— Przecież tylko się z tobą drażnię, Bill. — powiedziała.

— Tak, ale może jednak nie chcesz i... nie będę wtedy zły, bo nie chce byś się źle czuła... dobrze nam ze sobą, ale naprawdę nie musimy...

— Bądź już cicho. — szepnęła całując go.

— Okej. Zrozumiałem. — powiedział unosząc ją w powietrze.

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz