03

625 40 11
                                    

Zdenerwowany Jisung wbiegł drugi raz w tym dniu do szkoły, kierując swoje kroki w stronę szafki. W szafce zawsze posiadał zapasowe słuchawki, gdyby tamte się zepsuły. Nie potrafił normalnie żyć bez muzyki, która od zawsze wypełniała jego rodzinny dom.

Wyciągnął mały srebrny kluczyk i wkładając go do dziurki, przekręcił w prawo. Agresywnie pociągnął drzwiczki do siebie, aby jak najszybciej spojrzeć do środka.

Pusto.

Zamknął spowrotem szafkę opierając o nią czołem. Stres zapanował nad jego ciałem, nie mając żadnej kontroli nad ruchami. Czuł się jak w cutscenie gry, gdy postać robi niezależne od gracza ruchy. O ile w grach miało to cień sensu, to w życiu prawdziwym było irytujące. Gdzieś z tyłu głowy usłyszał stłumiony dźwięk dzwonka oznaczającego iż najdłuższa przerwa się skończyła.

Tylko dlaczego teraz?
Tak szybko?

Przed chwilą dopiero co skończył uwielbianą przez niego lekcje historii muzyki, a teraz minęło 60 minut i znowu ma wracać do nauki.

Skrócili lekcje dzisiaj? A co jeśli to już koniec?
Chwila, czy dzwonek był tylko raz, czy może trzy razy?
A co jeśli się pali, a ja tu stercze jak debil?
Czy to oznacza, że zginę?
Nawet nigdy się nie całowałem, nie wspominając już o seksie i innych zbliżeniach!
No tak jakby...
Zależy jak to interpretujemy-
NIE STOP!
Nawet w takiej sytuacji nie potrafię się ruszyć.
Pewnie wyglądam jak debil i każdy zacznie się śmieć.
Będę już kompletnym pośmiewiskiem...

Różowo włosy złapał się za głowę, na oślep idąc do łazienki. Momentalnie poczuł jak płuca wręcz go palą i każdy minimalny wdech jeszcze bardziej rozżarza ogień. Był świadom, że przechodził przez atak paniki. Nie raz takowe występowały w szkole, aczkolwiek zawsze miał ze sobą te zakichane różowe słuchawki. Z muzyką potrafił się uspokoić, odciągały go od całego zewnetrznego świata i pozwalała na skupienie wszystkich czarnych myśli do szuflady, zamykając ją znowu na kluczyk.

Oparł się o stary zardzewiały zlew, skupiając się na gdzie nie gdzie pożółkłej już bieli. Próbował opanować swój oddech, mimo iż w tym samym czasie miał wyrażanie, że teleportował się do kosmosu i nie miał nawet czym oddychać. Głowa rozbolała go już dobre kilka minut temu, ale dopiero teraz miał tego świadomość. Włączył wodę z kranu ustawiając ją na najbardziej lodowatą jaka mogła być. Przemył, dość agresywnie, kilka razy twarz mocząc przy tym kilka kosmyków włosów.

Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Lekkie since pod oczam z niewyspania ozdabiały, jego zaczerwienioną od zimna buźkę, lecz nadal nienaturalnie bladą. Stres jaki przeżywał na codzień pozbył go części włosów przez co stały się o wiele rzadsze i słabsze. Usta przez ciągłe podgryzanie miały na sobie strupy, a jego oczy straciły ten blask, który jeszcze zaledwie dwa lata temu utrzymywał się niemal codziennie. Dwa lata by zniszczyć sobie życie teraźniejsze oraz przyszłe. Dwa lata by stać się wrakiem człowieka, który tylko czeka, aż zginie nie mając nawet siły na przyspieszenie tego samowolnie.

Gdybym tylko wiedział że...

— Um... Wszystko okej? — Rozbrzmiał głos z prawej strony, gdzie znajdowały się kabiny. Oznaczało to nic innego, jak to że nie był sam gdy podejmował próby uspokojenia się.

— Uh t-tak jest d-dobrze. — Han chwile nie odpowiadał na zadane mu pytanie. Nie był pewien co do swojej odpowiedzi, ale pomoc od strony jakiegoś chłopaka nie była mu teraz potrzebna. Chciał zostać sam, poczuć nawet to nie prawdziwe "poczucie bezpieczeństwa". — Nie masz się o co martwić.

Chwila przecież on mnie nie zna.
Po co ma się martwić o jakiegoś głupiego nastolatka?

— Nie wyglądasz najlepiej, a wręcz przypominasz śmierć. — Drugą cześć zdania najwyraźniej miał nie usłyszeć, gdyż nieznajomy ściszył ton głosu do minimum. Jisung niestety podczas ataków paniki miał bardzo dobry słuchanych, więc szept brzmiał dla niego jak normalnie wyłowione zdanie podczas rozmowy. Tak też teraz zbliżające sie kroki drugiego chłopaka rozrywały jego głowę, automatycznie łapiąc się za nią oraz ściskając przy tym oczy. — Zaprowadzę cię do pielęgniarki.

Nie miał siły na odmowę. Wszystko wokół niego wirowało, światło nagle stało się sto razy jaśniejsze, zimny pot pokrył jego całe ciało, a uczucie płynącej z nosa krwi pogarszyła próbę okiełznania myśli.

Ręce nieznajomego ucznia oplotły Jisunga w tali. Wyższy chłopak nie był dokońca pewien, czy powinien iść do szkolnej higienistki. Domyślał sie, że uroczy nastoletni palacz nie był pełnoletni przez sam fakt, że przyjaźnił się z Changbinem. Nie chciał robić mu kłopotów, a woń papierosów była od niego bardzo dobrze wyczuwalna. Chociaż z drugiej strony skoro nie dbał o zapach to znaczy, że istnieje szansa na jego pełnoletność. Malutka, ale nadal jest.

— Pierdole. — Jęknął przy uchu różowowłosego, chwile później cichutko przepraszając za tak głośny dźwięk. Usadził go pod ścianą i zasłaniając okno własnym ciałem, sprawił by na chłopaka padał cień. Wyjął czarny telefon ozdobiony na tyle naklejkami kotów, zaraz dzwoniąc do jedynej osoby, która mogła poradzić w tej sytuacji. — Changbin potrzebuje pomocy... Teraz.



///

Tak wiem jest krótki, ale nie wiem jak mogę go bardziej rozbudować, by nie był zbyt nudzący. Narazie musicie przeboleć mój niski poziom dobrego opisywania.
Ostatnio mi psycha siada totalnie, ale jakoś próbuje iść dalej tylko aby zdać następną klasę... zdechnę niedługo chyba jak dalej ma to wszystko tak wyglądać.

Kochajcie się czy coś<3


Felix w czarnych włosach >>>> Felix w blond włosach
🫦

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz