16

320 17 3
                                    

Jisung nie spał za wiele od nocnej pobudki. Większość czasu przepłakał, wydrapując sobie naskórek, tak aby chociaż na chwile przestać czuć dotyk obrzydliwych rąk Woochana. Cały czas zastanawiał się, jakie cholerstwo podkusiło go, aby swoimi odzywkami sprowokować chłopaka do odebrania mu ostatniej ludzkiej rzeczy, jaką posiadał. Całe jego człowieczeństwo odszedło, tworząc z niego wyprutą z emocji narkomańską dziwkę. Han bardzo dobrze wiedział, że się stacza i jeżeli czegoś nie zrobi, to za kilka lat skończy śmiertelnie naćpany na starym dworcu kolejowym. Chciał to wszystko raz na zawsze zakończyć. Nigdy aż tak nie zaszalał z używkami jak przez ostatnie dwa tygodnie. Mimo świadomości o swoim zachowaniu to nie mógł teraz tak bezczynnie leżeć. Wstając, poczuł jak jego cały dół ciała, niemiłosiernie bolał przez co krzywił się za każdym krokiem.

— Kurwa... — Syknął. — Czyli dlatego Changbin, zawsze po ruchaniu jest niezwykle miły dla Felixa. — Wymamrotał pod nosem, przeszukując cały pokój. Chciał znaleść chociaż swój telefon i sprawdzić godzinę. — Pierdolony Bang. Gdzie to do chuja jest?

— Szukasz tego? — Zaśmiał się wspomniany blondyn, trzymając w dłoni własność młodszego i pomachał urządzeniem w jego stronę — Naładowany. Wiem, że byś mnie ukatrupił, a naprawdę nie chce przez to skończyć jak Changbin.

— Pff dramatyzujesz.— Zaśmiał się sztucznie, podchodząc do szatyna. Miał zamiar już zabrać telefon, lecz w tym samym momencie Chan schował go do tylnej kieszeni. — Ej!

— Najpierw wytłumacz, co się stało, że Minho znalazł cię w starej łazience i w dodatku nieprzytomnego. — Spoważniał nagle, wpatrując się intensywnie w puste oczy młodszego. — Wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej Han.

To był ten moment, w którym chłopak zrozumiał, że ostro przegiął. Starszy nigdy nie używał jego nazwiska w normalnej rozmowie. Nawet gdy dowiedział się o sposobie zarobku Jisunga, nie był w takim stanie jak teraz.

— Cóż... — Zawahał się, nad odpowiedzią. Nie chciał, żeby sytuacja z wczoraj miała miejsce, a jedyne czego pragnął to zapomnieć o tym na zawsze. — Przepraszam... — Spuścił głowę w dół, aby przyjaciel nie zauważył pojawiających się w oczach łez. — Ja... Ja chyba się uzależniłem.

— To wiemy nie od dziś... — Westchnął rozczarowany brunet, wiedząc, że drugi kłamie. Znali się na tyle długo, aby wiedział co siedzi w głowie Jisunga. — Jeżeli będziesz chciał, to mi powiesz, ale nie rób nic głupiego, okej? — Wyciągnął z kieszeni telefon, oddając go właścicielowi.

— Naprawdę nic się nie stało, a z uzależnieniem to żart- No okej... Być może jestem uzależniony. — Han widząc nadal niezadowolony wzrok Banga, przewrócił oczami. — Wiesz, że jesteś moim ulubionym hyungiem, ale naprawdę jestem teraz cholernie wymęczony. Od kilku dni nie wiem, co jest snem, a co rzeczywistością. Chce w końcu odpocząć i poukładać sobie w głowie co się wydarzyło.

— Dzwonię po Minho, to ciebie przypilnuje, żebyś poszedł prosto do domu. — Westchnął, biorąc swój telefon do ręki.

— Co? — Wypalił od razu Jisung, nie chcąc widzieć chłopaka, który od kilku dni ot tak wszedł sobie do jego życia. — Czemu nie ty?

— Muszę pomóc Jeonginowi. — Odpowiedział natychmiastowo, nawet nie spoglądając na przyjaciela.

— A Changbin?

— Załatwia sprawy z mieszkaniem. — Westchnął, pisząc wiadomość do wspomnianego chłopaka.

— Hyunjin?

— Ty jesteś poważny? — W końcu odwrócił wzrok znad telefonu, wpatrując się w młodszego, jakby był idiotą, z jedną brwią uniesioną do góry. — Wasza dwójka szybciej wyląduje na wytrzeźwiałce niż w twoim domu.

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz