09

535 28 6
                                        

   Han Jisung  

Powiedzenie, że po zapaleniu jointa i odczekaniu kilku minut, było złym pomysłem to tak jakby powiedzieć, że rów mariański jest po prostu głęboki. Uczucie, jakie przechodził teraz Jisung, było dużo gorsze niż te wcześniejsze. Dźwięk nie tyle, co mu przeszkadzał, a jedynie prowadził do paniki. Nie wiedział, co się działo wokół niego. Kompletnie nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że pewien chłopak obserwował go, popijając spokojnie różowego drinka. Był jedną wielką kulką bałaganu, która sama siebie nie ogarnie i nawet wcześniej doświadczone ataki paniki, nie mogły się równać z tym co teraz przechodził.

Tak więc Han nie miał już nic do stracenia i jedyne wyjście, jakie widział to pójście do znienawidzonego dilera po pomoc. Zebrał całą swoją siłę, jaka mu pozostała, aby się podnieść i ruszyć do pokoju, w którym nieświadomie podjął najważniejszą decyzje w życiu.

Wszedł do pokoju jak do swojego własnego, zyskując tym drugi raz tego wieczoru całą uwagę. Nikt nic nie mówił, a nastolatek jedynie tępo wpatrywał się w drewniano beżową podłogę. Nie minęło długo, aż Seungbin pociągnął różowo włosego za drzwi. Spojrzał w jego oczy i bez żadnego pytania mógł stwierdzić, co takiego chłopak chciał. Zbyt dobrze znał wzrok osób potrzebujących pomocy przez zmieszanie narkotyków i zbyt dobrze wiedział ile takich osób straciło życie za tak idiotyczny pomysł.

Jisung był po prostu oderwany od rzeczywistości. Posadzony przez Kima w łazience nie był pewien, ile czasu zajęło mu, aby w końcu cały stan odszedł. Niestety, odpoczynek nie potrwał długo, gdyż zjazd po wcześniej podanych substancjach, był nie do zniesienia. Chciał płakać nie z bólu, sztywnego jak kamień ciała, a faktu, że pierwszy raz przeżywał coś takiego.

— Masz, to pomoże. — Starszy podał mu biały proszek, zaraz przynosząc lusterko oraz kartę kredytową. Otworzył pakunek, wysypując zawartość na szkło. Wydzielił odpowiednią porcję, jedną dla samego siebie, a drugą dla Hana. Bez zbędnych ceregieli wciągnął swoją kreskę, zachowując się jak profesjonalistą.

— N-nie — Wydusił z siebie siedemnastolatek, gdy takowa tacka zbliżyła się do jego twarzy.

— Oj Hannie — Zachichotał Seungbin kręcąc na boli głową. — Zaufaj mi.

Nastolatek spoglądał to na proszek, to na dilera. Nie wiedział, co ma zrobić. Nigdy nie chciał zajść tak daleko, aczkolwiek ból, jaki teraz  przechodził, ledwo wytrzymywał.

Raz się żyje.

Zdecydowanie nie myślał trzeźwo.

     

Schodząc po schodach, wydawało mu się jakby chodził po puchowych chmurach. Miał więcej niż zwykle siły. Czuł, że jest w stanie zrobić wszystko i nie ponieść żądnych konsekwencji.

Seungbin miał racje. Wciągnięcie pomogło ze złym stanem, a wręcz postawiło go na nogi jak nowo narodzony.

Całe to szczęście zaćmiło jego umysł, gdyż nieświadomie wpadł na tego jednego chłopaka, którego nie chciał dzisiaj spotkać. Znów był blisko upadku, jednak teraz to on sam sobie pomógł przyklejając się do tułowia starszego jak miś koala. Policzek, który wtulił w zagięciu szyi, szybko spłoną żywym ogniem. Dopiero po chwili jego umysł za kalkulował, co dokładnie się stało. Wtulał się w Lee Minho. Opuszki palców bardzo dobrze wyczuwały umięśnione plecy, a zapach, jaki Minho emanował, został nieświadomie zakodowany w pamięci.

Szerokie, umięśnione, lecz nadal smukłe, ramiona mocno zaciśnięte na talii podtrzymywały chłopaka, by tylko nie spotkał się z podłogą. Minho bez problemu poczuł nieprzyjemny smród marihuany oraz papierosów. Wiedział gdzie chłopak, najprawdopodobniej wcześniej przebywał. Głupi by się nie domyślił. Na myśl o tym co mogło się tam wydarzyć, przyprawiało go o nieprzyjemne ciarki pomieszane z zimnym potem. Spojrzał na niższego nadal przyklejonego Hana, próbując zauważyć jakieś zmiany, przez które, chociaż znałby prawdę związaną ze stanem różowo włosego.

Kurwa... Jak ja mam to zauważyć?
Nic nie wiem o narkotykach!
Na chemii nie przerabialiśmy tego... BOŻE NO TAK!
OCZY!

Odepchnął Sunga na niewielką odległość, patrząc mu prosto w oczy. Nie zauważył zmiany. W półmroku ciężko cokolwiek ocenić, aczkolwiek udało się zauważyć zaczerwienione gałki oczne. To był już jakiś trop. Nie wiedział, co miał zrobić. Gdyby Changbin lub Chan się dowiedzieli to Jisung byłby martwy.

Kurwa dlaczego...

— Hyung! — Wykrzyczał siedemnastolatek, a serce Minho zabiło mocniej przez zwrócenie się do niego w taki sposób. Nie wiedział, czy się cieszyć, czy płakać. Fakt Han teraz poniekąd okazał szacunek, ale z jakiegoś powodu, nie chciał być tak nazywanym. — Chodźmy coś zrobić.

Różowo włosy nie tyle, co zmniejszył, a usunął dzielący nastolatków dystans. Zarzucił ręce na kark starszego, udając ślamazarnie przypadkowe ocieranie się udem o męskość starszego. Zamruczał sprośnie do jego ucha, dodając słowa zachęcające na przejście w bardziej ustronne miejsce.

— Jisung... — Westchnął Lee, pogubiony. Ruchy Hana pobudzały jego potrzebę seksualną, lecz mimo przytłumionego alkoholem umysłu, czerwona lampka zdążyła się zaświecić.

— H-hyung proszę... — Zajęczał młodszy, ciągnąc za końcówki zielonych włosów. Jak nigdy wcześniej nie potrzebował jakoś specjalnie takiej bliskości, to aktualnie wręcz bez niej umierał. Wcześniejszy strach przed seksem wyparował, tak jakby nigdy go nie było.

Tymczasem Minho w zaledwie chwilę zdążył podjąć decyzje. W sekundę ułożył swe dłonie, na pośladkach Sunga ugniatając je i wywołując u niego uwodzący uśmiech. Zaczął całować go od ucha do obojczyków, pozostawiając po sobie ślady w formie subtelnych malinek. Złapał dłoń młodszego, zgrabnie prowadząc do wyjścia. Dziękował sobie, że wcześniej zabrał kluczyki od samochodu Changbina. Zamierzał postawić wszystko na jedną kartę.

Wiedział, że tym sposobem wykorzysta chłopaka...

///
Sytuacja na samym początku w 100% jest wyimaginowana. Pierdolnąłem się na samym początku z narkotykami i by fabuła szła dobrze, musiałem jakoś to naprawić, przez co wyszło coś takiego. Czasowo też jest strasznie pokręcone, ale to tylko jedyny taki mój wybryk i w dalszej części będę się trzymał tych realnych rzeczy.

Rozdział krótki, ale gdybym ciągnął go dalej nie byłoby tej ciekawości co zrobi Minho ^^

Ogarnijcie to, że początek tego rozdziału pisałem około dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego. Teraz jak myślę, ile czasu minęło, to chce mi się ryczeć z powodu szkoły i tego, że już trzy lata uczę się zawodu, a tak naprawdę nic nie potrafię i jedyne co osiągnąłem to prawie 58 lvl w genshinie (co prawda w genshina gram rok i +/- trzy miesiące, jak był pierwszy baner zoghila)
EDIT 18.02.24: mam 59lvl jestem w 4 klasie i brakuje mi 1/5 do 60lvl xD

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz