25⁵⁰

254 12 1
                                    

⊱ ⋄ Seo Changbin  ⋄ ⊰

Niski chłopak od dobrych dwudziestu minut biegał po całej szkole. Chciał mieć już to wszystko za sobą. Stres oraz strach przed utratą najważniejszej osoby, co sekundę stawał się większy. Naprawdę miał dość ciągłych kłótni ze swoim chłopakiem, ale każda ich próba "niekłócenia się" kończyła się właśnie tym - kłóceniem się. Kochał go i wiedział, że to ten jedyny, lecz nie raz i nie dwa, jego obawy co do uczuć drugiej połówki względem niego, napastowały go w myślach nawet nocą. Wtedy najczęściej wymykał się pod osłoną nocy z domu, aby ćwiczyć i w ten sposób dać upust emocjom, zamiast robić to tak jak kiedyś, czyli biorąc narkotyki. Można stwierdzić, że taka aktywność była jego nieodłączną częścią nocy, ewentualnie dnia, ale w tym bardzo skuteczną na zwalczanie w nim wszelkiej złości. Wraz z Felixem próbowali wielu rzeczy, aby ten mógł wyładować wszelkie dotkliwe dla niego przejścia w najzdrowszy sposób. Dziękował niebiosom za tak wspaniałą osobę, jaką jest słodki, piegowaty Lee Felix, który poświecił dla niego więcej niż ktokolwiek kiedykolwiek. Niestety ten czas poświęcony dla niego przez blondyna, był jak cicha trucizna, która uaktywnia się, podczas gdy jej ofiara nie spędza czasu z jej twórcą. To blondyn był dla niego powietrzem, krwią, muzą i ostoją bezpieczeństwa. Bez niego nie wyobrażał sobie życia, lub to, co by z niego pozostało. Miłość uratowała go przed mrocznymi łowcami, a jego chłopak oświetlał każdą najmroczniejszą cząstkę dając mu przestrzeń do życia.

Chociaż, czy to nie brzmi... Toksycznie?
Uzależnienie się od drugiej osoby.
Chęć bycia z nią dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Czy Seo Changbin oraz Lee Felix byli od siebie uzależnieni, a wręcz i chorobliwie?
Kto wie...

Brak piegowatego przy sobie, sprawiał, że nie miał siły na wstanie z łóżka. Dni wyglądały dla niego ciągle tak samo, nikły sen, pobudka krzykami ojca, aby chłopak wstawał, szkoła, próba pracy nad muzyką, dom, siedzenie w pustym i ciemnym pokoju, do momentu aż nie zaśnie z wyczerpania, przebudzenie się nocą, aby poćwiczyć i omdleć na podłodze w pokoju lub łóżku. Weekendy różniły się tylko tym, że zamiast szkoły, jeździł po mieście, załatwiając z rodzicami papierkowości związane firmą, którą miał w przyszłości przejąć.

Wiedział, że jego samopoczucie było spowodowane tęsknotą, ponieważ gdy tylko mógł zauważyć Felixa w szkole, jego serce przyspieszało. Robił się żywszy i przede wszystkim milszy nie tylko dla innych, ale szczególnie dla siebie. Nie katował się w bezsenne noce zbyt ciężkimi ćwiczeniami, lecz nadal do utraty świadomości, będąc pewnym, że gdyby Lee się o tym dowiedział, to mógłby pożegnać się z czuciem w nogach, jeżdżąc do końca życia na wózku za karę. Uwielbiał w nim swoją dominację w sferach zdrowia oraz to jak nadopiekuńczy potrafił być. Uważał to za niesamowicie słodkie z jego strony i nie raz specjalnie prowokował nastolatka swoim zachowaniem, byleby ten mógł się choć na chwile uroczo wkurzyć i zacząć drygować starszym, tak jak chciał.

Przez każdą napotkaną rzecz Felixa, przypominał sobie, obietnice, jaką złożył dyrekcji - pomoże młodszemu w nauce oraz języku, w zamian za zaliczenie do następnej klasy, a nawet samo pozostanie w szkole. Sam Bang Chan wstawił się za tą dwójką, mówiąc, iż oboje są w sobie szaleńczo zakochani i to, co zrobi jeden, to drugi też, mając na myśli, sytuacje, w której wyrzuciliby Changbina, a Felix bez większego problemu porzuciłby szkołę.

Placówka chciała nawiązywać międzyświatowe kolaboracje z innymi uczelniami, pokazując swoją otwartość dla wszystkich uczniów, nie patrząc na orientacje, kolor skory, czy pochodzenie, a jedynie na możliwości w rozwoju. Pech dla nich chciał, że to właśnie Seo był tym jednym z najlepszych muzyków, nie raz przewyższając zdolnościami oraz kreatywnością nauczycieli. Za to Felix był ważny, gdyż przy swoim chłopaku może się rozwinąć i pokazać, że nawet problem z językiem umożliwia naukę w tej szkole. W taki sposób para została w placówce, a w świecie międzynarodowych dyrektorów huczało, o tym jak pozytywną opinię ma szkoła. Tak to wyglądało z zewnątrz, lecz gdyby ktokolwiek poznałby prawdziwą historię, to na pewno nie pozwoliłby dziecku na pójście do tej szkoły. Nikt nie wiedział, co działo się za plecami i jak bardzo wiele osób musiało się nagimnastykować oraz ucierpieć, aby ukochani mogli przetrwać. Dlatego teraz Changbin nie mógłby wybaczyć sobie, za tak idiotyczne zepsucie związku, tylko z powodu nacisku na naukę, kiedy już zdążyli razem przeżyć naprawdę wiele złego.

Jednak ten miesiąc był równie ciężki dla blondyna. Codzienne kłótnie z kuzynem o papierosy, dwa razy więcej nauki, presja od strony nauczycieli, nieobecności, przygotowania do co półrocznego egzaminu z koreańskiego i najważniejsze - brak swojej miłości obok, która w takich chwilach zrzucała całe zło świata na drugi plan. Cholernie tęsknił nawet za ich głupimi sprzeczkami o wszystko i o nic. Mimo to strach oraz trudne dzieciństwo, nie pozwalały mu na zrobienie pierwszego kroku. Nie wiedział, co powinno się robić w takich chwilach, przez to jak został nauczony w domu rodzinnym rozwiązywania problemów przemocą. Ten fakt sprawiał, że gubiąc się w swoich niezrozumiałych emocjach, dawał robić ze sobą wszystko, czego chciał starszy jako przeprosiny. Wiedział, że ukochany nigdy nie zrobi mu krzywdy i ich seks po kłótni był dla niego czymś, czego też nie popierał, lecz obrazy w jego głowie przywołujące każdą karę cielesną, jaką dostał w domu, pojawiały się przed jego oczami za każdym razem, gdy dochodziło do przeprosin. Wolał uważać siebie za seks zabawkę i wręcz obowiązek oddania swojego ciała, niż kolejny raz czuć przeszywający ból spowodowany tylko i wyłącznie jego winą.

⊱ ⋄ ⋄ ⋄ ⊰

Próby Changbina okazały się jedynie syzyfową pracą. Nie mógł nigdzie znaleźć piegowatego, a zaszedł nawet do akademika. Musiał to wszystko zakończyć już dzisiaj, po czym wrócić do normalności. Ostatnim miejscem, w którym jeszcze nie szukał chłopaka, był dach głównego budynku. Ulga, jaką doznał, widząc po otwarciu zaniedbanych metalowych drzwi, uroczego blondyna, była niedopisania. W końcu mógł wziąć głęboki oddech i rozluźnić spięte od kilku dni mięśnie.

— Felix? — Zaczął niepewnie, podchodząc do ukochanego, który siedział niepokojąco blisko krawędzi. — Odsuń się, to niebezpieczne.

— Skąd wiedziałeś, że tu będę? — Zapytał, ignorując prośbę starszego, nadal siedząc z podkulonymi nogami, opierając na nich brodę i patrząc się w stronę miasta.

— Kocham cię i wiem, gdzie się chowasz przed resztą. — Skłamał. Nie chciał mówić, że właściwie to przeszukał cały teren szkoły, a przed przyjściem tutaj miał chwile załamania i próby odpuszczenia poszukiwań.

— Serio? — Prychnął, odwracając głowę w stronę Seo z rozbawioną miną. — Changbin, dosłownie widziałem, jak chodzisz na dworze i z wkurwienia jarasz fajki. Jesteś słabym kłamcą.

Śmiech blondyna dotarł do czarnowłosego, który w zadowoleniu szczerze się uśmiechnął. Atmosfera nie była już tak krępująca jak na początku. Mimo ich wielu kłótni, w końcu przychodził moment, w którym oboje śmiali się z samych siebie.

— Przepraszam. — Westchnął, siadając obok Felixa, po czym zawiesił rękę na jego barkach. — Jesteś bardzo zły?

— No nie wiem... — Zamyślił się sztucznie. Odwrócił głowę w stronę starszego, zatapiając się w jego ciemnych tęczówkach. W sekundę przybliżył się, łącząc ich usta do słodkiego, wypełnionego tęsknotą pocałunku. — Może troszeczkę.

— Nie kłóćmy się już tak długo. — Mruknął, chowając twarz w zagłębieniu szyi Felixa. — Za bardzo cię kocham, żeby kolejny raz przechodzić piekło.

— Pff jesteś idiotą. — Zaśmiał się, lekko uderzając chłopaka w udo. — Ale nawet słodkim.

— ALE kręci cię to. — Changbin złapał w swoje dłonie policzki młodszego, chytrze patrząc mu prosto w oczy. Poza nimi nie istniało nic innego, gdy tylko ich usta kolejny raz zetknęły się ze sobą. Tym razem jednak pocałunek był zachłanny, niedbały z powodu pożądania drugiego ciała blisko siebie. Temperatura wzrosła natychmiastowo, prowadząc dwójkę nastolatków do rozebrania siebie nawzajem i intensywnego zbliżenia.




///
Pisanie rozdziału było cholernie ciężkie i autentycznie jakieś dwa/trzy miesiące temu (tak rozdziały które publikuje, są minimum dwa miesiące wcześniej rozpisane/napisane) na szybko go wymyśliłem, żeby dalej popchnąć changlixy.
Nie mam w co grać jak przeszedłem fabułe gta V i vice city (zostało mi San andreas, ale narazie przeżywam depresje po skończeniu V), więc mam w planach ciekawy ff (skz), którego nie ma na polskim watt (No chyba ze jest, ale serio szukałem i nie znalazłem).
Czy to ma coś wspólnego z moją fazą na gta? Pf nie... ;)

Dziękuje też wszystkim za pomoc w przetłumaczeniu słowa <3

Ciekawe co by się stało gdybym rozdział zrobił jako chat.... ;)
Spokojnie nigdy nie zrobię czegoś takiego, sam bym nie przeżył, przez atak serca xD

(Zdjęcie, piosenkę ogarnę później)

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz