30

123 11 1
                                    

— Masz jakieś plany? — Zapytał dwudziestolatek, przytrzymując drzwi dużo wyższemu blondynowi.

— Mhm... — Mruknął, wczytując się w wiadomości na telefonie. — Mam iście męski wieczór z Jisungiem.

— Czyli malowanie paznokietek, ploteczki i mini spa? — Zaśmiał się, na wyobrażenie dwójki chłopaków w szlafrokach oraz maseczkach na twarzy. Chociaż widokiem Hana w takim stroju by nie pogardził.

— Śmiej się, śmiej, ale to ty później będziesz mi dziękował za tak gładką skórę tego wiewióra. — Prychnął, nie chowając urazy.

— Między nami nic nie ma. — Mruknął, wywracając oczami. Nie chciał okłamywać Hwanga, tym bardziej gdyż w ostatnim czasie zbliżyli się do siebie, będąc dobrymi kolegami, a nie zwykłymi znajomymi z zajęć pozalekcyjnych. Mimo dobrej relacji blondynem, też nie miał zamiaru drugi raz przechodzić przez podobną sytuację z Jisungiem co ostatnio.

— Minho proszę cię, a ja jestem prawiczkiem, który nawet nie miał nigdy trójkącika-

— Serio mówię...- Czekaj co? — Stanął na środku chodnika z obrzydzoną twarzą. — Trójkącika?

— No tak, a co. Ty nigdy nie miałeś? — Zapytał, kpiąc ze starszego.

— Nie no-

— Minho! — Przerwał mu krzyk Changbina, który zaraz podbiegł do dwójki chłopaków. — Idziesz do Chana?

— Ta, musi mi pomóc z egzaminem końcowym. — Jęknął wymęczony samym myśleniem o pracy, która go czeka.

— Jadę z tobą. — Minho jedynie mruknął na zrozumienie pod nosem i wszyscy razem ruszyli w stronę przystanku autobusowego, nie kontynuując wcześniejszego tematu.

Rozmawiali głównie o głupotach związanych ze szkołą i jej zakończeniem, aż w końcu przyjechał autobus zabierając ze sobą powoli denerwującego Minho Hyunjina. Pozostała dwójka wspólnie stwierdziła, że przejdą się na piechotę do starszego z racji, że mieli jeszcze godzinę do zakończenia jego wykładów.

Idąc zielonowłosy chłopak, miał powoli wszystkiego dość. Zaczynał już przygotowywać się na końcowe egzaminy, a dodatkowo udało mu się dogadać z dyrektorem, aby również zdawał z tańca na tym samym poziomie co klasa artystyczna. Był niezmiernie wdzięczny wszelkim bogom za zesłanie mu tak wspaniałego człowieka, jakim jest Bang Chan, który z chęcią zrobi specjalnie dla niego podkład muzyczny. Jak zwykłe przedmioty nie były dla niego problematyczne i wiedział, że nie będzie musiał się do nich nie wiadomo jak uczuć, tak taniec nagle szedł mu opornie — a zwłaszcza dzisiejszy trening. Musiał zacząć już dietę, aby choć trochę zdrowo schudnąć i nabrać mięśni, aż do czerwca. Zmiana nawyków żywieniowych okazała się trudniejsza niż zakładał, a problem ze skupieniem się na czymkolwiek innym, co nie było związane z Jisungiem, wcale nie nie pomagał. Ciągle gubił rytm, źle stawiał nogi, a nawet kilka razy upadł, cudem uchodząc bez żadnej kontuzji. Powoli zaczynał żałować, wcześniejszej przerwy w tańcu.

— Co bierzemy? — Zapytał Seo, gdy weszli do alejki ze słodyczami. Przechodząc obok supermarketu, młodszy zaproponował wejść i kupić parę przekąsek, a półprzytomny Lee jedynie przytaknął na zgodę, nie zawracając sobie głowy treścią pytania.

— Cokolwiek... — Westchnął starszy, wiedząc, że i tak nic z tego nie będzie mógł zjeść. — Niedługo będą praktyki, wiesz gdzie pójdziesz?

— Weź nic mi nie mów. — Jęknął dziewiętnastolatek, wrzucając do koszyka paczkę "zdrowych" ciastek. — To dla ciebie słonko. — Pokazał na słodycz, śmiejąc się pod nosem z markotnej miny przyjaciela. — Nie mam nawet pojęcia gdzie iść. Najchętniej to poszedłbym do Chana, ale on nawet nie ma firmy, a co dopiero pozwolenia.

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz