31

126 12 10
                                    

Szósty grudnia - początek zimy oraz osiemnaście dni do świąt. Śnieg zaczął już prószyć od kilku dni bez przerwy, co przyprawiało Jisunga do szwedzkiej pasji. Nienawidził chłodu przeszywającego ciało, a jego uzależnienie nikotynowe, nie pomagało w unikaniu kontaktu z mrozem. Jak zawsze przy podobnych warunkach atmosferycznych, jego ulubiona brokatowa zapalniczka, sprawiała mu ogromne kłopoty z odpaleniem papierosa. Palce narażone na zimno zaczynały powoli zamarzać, a malutka zębatka jedynie pogarszała ból, spowodowany dotkliwym mrozem.

— Pomóc? — Usłyszał za sobą osobę, za którą zaczął już tęsknić.

Obrócił się przodem do właściciela przyjemnej barwy głosu, z zamiarem spławienia go, lecz gdy tylko spojrzał w brązowe oczy, zaniemówił. Nie spodziewał się swojej reakcji, był pewny, że gdy tylko go zobaczy, będzie w stanie go zignorować. Jednak mylił się i to bardzo. Przez rozmowę z Hynjinem zorientował się, co powoli zaczyna w nim kwitnąć i jak cały czas jedynie wmawiał sobie, że Lee Minho tak naprawdę jest mu obojętny, a w rzeczywistości to nawet go nie lubi. Chciał, aby była to prawda. Próbował, ale z marnym skutkiem.

Usłyszawszy ciche westchnienie, całkowicie znieruchomiał, kiedy ręka chłopaka powędrowała do jego twarzy, wyjmując z ust papierosa, a muśnięcie cieplej dłoni zabierającej zapalniczkę, sprawiło szybsze bicie serca. Patrzył się jak zahipnotyzowany w zielonowłosego, który odpalając używkę, wypuścił po chwili kłębek dymu, lekko chrząkając, przez niekomfortowe drapanie w gardle. Zaskoczył się tym, że ten sam chłopak, który nie raz komentował jego głupie uzależnienie, będzie w stanie zręcznie odpalić mu papierosa jakby robił to od zawsze.

— Mówiłeś, że nie palisz. — Wymamrotał, trzęsącymi się dłońmi odbierając od starszego papierosa wraz ze swoją zapalniczką.

— Bo nie pale. — Uśmiechnął się zakłopotany, tym jak w prosty sposób został przyłapany. — Znaczy, kiedyś chociaż raz w tygodniu musiałem, ale po tym jak Felix zaczął się spotykać z Changbinem, rzuciłem fajki, żeby nie miał do nich aż tak łatwego dostępu.

— Mhm... — Mruknął, nie mając pojęcia jak inaczej odpowiedzieć na jego wyznanie. Stali w ciszy, patrząc na ludzi idących do szkoły. W końcu gdy Han wypalił używkę, gasząc ją swoim martensem, zebrał się w sobie do rozpoczęcia ciężkiej dla obojgu rozmowy.

— Chyba musimy pogadać. — Odezwali się w tym samym czasie, nawiązując kontakt wzrokowy. Różowowłosy zestresowany dalszymi słowami Minho, pokazał ruchem dłoni, aby zaczął pierwszy.

— Słuchaj, tamta noc... — Zaczął, nie będąc pewnym, jak przejść do konkretów. — No wiesz... Uh co o niej myślisz?

— Będąc szczerym, to sam nie wiem. — Wyjaśnił, co tak naprawdę siedzi mu w głowie - a przynajmniej próbował tak myśleć. — Byłem- Um... Po prostu pijany i to wszystko jak cię sprowokowałem, nie powinno mieć miejsca.

— Oh... — Tyle był w stanie z siebie wydusić. Oczywiście przygotował się na takie słowa, lecz nie wiedział, że tak bardzo go zabolą, a szczególnie "prowokacja". — Jisung, nawet tak nie myśl. — Zmarszczył brwi, srogo patrząc w jego oczy, przez co nastolatek wystraszony przełknął ciężko ślinę. Oddech stawał się powoli nierówny, lecz dalsze słowa, w mniejszym stopniu uspokoiły jego czarne myśli. — Nie sprowokowałeś mnie i to absolutnie nie była twoja wina. Nie byłem na tyle najebany, żeby nie rozróżniać rzeczywistość.

— M-Minho, ale to prawda, sprowokowałem cię. Tak samo jak Woochana. — Przyciszył pod koniec głos, modląc się, żeby chłopak nie do końca usłyszał jego wypowiedzi. Nie był pewny, co tak naprawdę powinien sądzić o tamtej sytuacji. Wiedział, że gwałt nie ma usprawiedliwienia, ale nie potrafił inaczej niż tylko w sobie szukać winy.

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz