15⁵⁰

319 14 3
                                    

⊱ ⋄  Lee Felix ⋄ ⊰

Changbin od kilku dni nie miał czasu nawet na sen. Parę dni nie było go w szkole lub przychodził tylko na godzinę, aby zaliczyć sprawdziany. Nie rozmawiałem z nim od ostatniej kłótni, która swoją drogą jest jedną z naszych najdłuższych. Byłem okropnie zły na siebie, za to jak lekkomyślnie podchodzę do tematu, w czasie, gdy on przechodzi przez stresujący okres. Wynajem mieszkania, upadający Jisung oraz zbliżające się egzaminy wstępne na studia. Do wszystkiego jeszcze dochodziłem ja z moimi nieobecnościami.

Powinienem coś robić, a nie unikać problemów nie tylko z językiem, ale całą edukacją.
Sprawiam mu więcej stresu, nic nie dając od siebie.
Nie powinienem zgadzać się na ten związek.
Mogłem zostać w Australii i tam żyć swoim wcześniejszym życiem, nie robiąc pod górkę osobie, która darzy mnie tak wielkim uczuciem.
Nawet nie wiem, czy ja coś czuje...

— Hej Felix! — Rozmyślenia przerwał mi Hyunjin, który od kilku dni częściej do mnie zagaduje. Usiadł przede mną w ławce, opierając ręce o tył krzesła.

— O Hej... — Zawiesiłem się na chwile, zastanawiając, jak nazwać drugiego. Jest tylko trochę starszy, ale chodzi też do wyższej klasy, chociaż mimo to kilka razy spędziliśmy razem imprezę, gdy Jisung polazł ćpać z innymi, a Changbin pomagał Chanowi. — Em.. Hyung.

— A przestań, mów do mnie po imieniu. — Uśmiechnął się miło, przymykając przy tym oczy. — Felix, słuchaj bo jest sprawa.

No tak, czego mogłem się spodziewać.
Hwang Hyunjin nigdy nie jest zaciekawiony, jeżeli nie widzi z czegoś zysku.

— Nie wiem, co się dzieje z Jisungiem. — Zacząłem znudzony intencjami blondyna. Wziąłem do ręki telefon, głupio licząc na jakąkolwiek wiadomość od ukochanego. — Nie rozmawiam z Changbinem, więc musisz sam się dowiedzieć.

— Nie w tym rzecz. — Zaśmiał się niezręcznie, odwracając wzrok. — Potrzebuje korepetycji z angielskiego, ja i ty dobrze na tym skorzystamy.

— To znaczy? — Uniosłem lekko jedną brew do góry, będąc zaciekawiony jego słowami.

— Poznałem taką osobę, która jest z zagranicy i żeby lepiej z nim rozmawiał, chciałbym dowiedzieć się, jakie maniery są w Ameryce i takie tam. — Spojrzał głęboko w moje oczy, a ja jedynie się speszyłem, odwracając lekko głowę. Znane zagranie Hwanga podrywacza, który dostanie to co sobie zażyczy. — Takim sposobem, ja dowiem się coś o ich kulturze i poduczę się języka, a ty poćwiczysz Koreański.

— Nie chce cię martwić, ale jestem z Australii, nie Ameryki. — Westchnąłem, załamany tym jak chłopak nie wiedział nawet tak podstawowej wiedzy.

— Ale bywałeś na wakacjach w stanach co rok.

— Czekaj skąd ty-

— Okej, może już wcześniej gadałem z tym karzełkiem, ale to nie zmienia faktu, że oboje czegoś się nauczymy. — Będąc szczerym to początkowo, miałem ochotę rzucić się na niego, za nazwanie Seo karłem, lecz ostatecznie jedynie westchnąłem zirytowany.

Może i jest niski, ale to nie jest koniec świata...

W końcu po dalszych próbach przekonywania mnie do zawarcia umowy zgodziłem się, nie mając ochoty słuchać jego jęczenia. Tak jak myślałem, chciał dobić tylko targu i gdy już dogadaliśmy nasze pierwsze spotkanie, wyszedł z sali. Obejrzałem się po niej pierwszy raz dzisiaj, co okazało się błędem, gdyż parę osób mówiło coś szeptem do drugiej, patrząc centralnie na mnie. Zwykle nie przeszkadza mi wzrok innych, będąc do tego już przyzwyczajony, lecz od kiedy tylko zacząłem mieszkać w Korei, stało się to dla mnie uporczywe. Początkowo słysząc szepty, nie potrafiłem ich zrozumieć co, tylko powodowało nadmierne bezsensowne myślenie. Wszystko się poprawiło, dopiero gdy poznałem Changbina, który odwracał moją uwagę i zwykle zaczyna mówić żarty lub cokolwiek przyjdzie mu do głowy, zagłuszając innych.

Chłopak zrobił dla mnie tyle, a ja jedynie stwarzam kłótnie, czy też doprowadzam go do szybszego siwienia włosów.
Zawsze się troszczy i sprawia, abym miał jak najlepiej, samemu przy tym robiąc sobie podpórkę.
Powinienem to skończyć jak najszybciej, żeby uniknął większego cierpienia.

Przepraszam, to ty jesteś Felix? Usłyszałem kolejny raz, jak ktoś coś ode mnie chce. Spojrzałem się na osobę, która wydawała się znajoma. Potrząsnąłem głową, zastanawiając się, skąd mogłem go kojarzyć. Kazali mi z tobą pogadać, bo też jesteś z anglojęzycznego kraju.

— Chyba nie rozumiem? — Zapytałem, przechylając głowę w bok jak mały piesek. Nie często zdarza się, że ktoś do mnie mówi, a co dopiero po angielsku.

— Jakoś miesiąc temu przyleciałem tu na wymianę i okazało się, że mam trochę braki w koreańskim. — Zaczął niepewnie. Widać, że rozmowa go trochę stresowała. — Powiedzieli mi, że mam przyjść do ciebie i umówić się na jakieś korepetycje, czy coś takiego.

— Uh... No dobra... — Mruknąłem mało zaciekawiony. — Napisz mi numer telefonu i się zgadamy jeszcze w tym tygodniu.

— Dzięki. — Uśmiechnął się miło. Podał mi karteczkę z imieniem, nazwiskiem oraz proszonym numerem. — Jesteś z Australii?

— Tak, a co? — Zapytałem, chowając w kieszeń spodni podany mi papier. Szczerze byłem zdziwiony jego pytaniem, ale nawet w Ameryce zdarzało się, że musiałem słuchać setny raz, o moim akcencie.

— Nic... To znaczy, nigdy nie spotkałem na żywo kogoś z twojego kraju. Ludzie zawsze mi mówili, że macie tam twardy akcent i ciężko was zrozumieć tak jak Brytyjczyków, ale się mylili.

— Okej, dzięki to miłe. — Wymusiłem uśmiech, nadal będąc sceptyczny co do zachowania chłopaka. — Skąd jesteś?

— Z Ameryki.

Oh...
Ciekawe...


///
Krótki, ale jakże zapowiadający przyszłe poboczne rozdziały. Czy Changlixy zerwą? Kto wie? Zobaczymy co wybierzecie xD

1 czy 2

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz