07

486 30 33
                                    

Lee Minho  

Nie chciałem jechać na melanż. Jedyne czego pragnę to spokój, cisza oraz moje cieplutkie łóżeczko. Po wydarzeniu z Jisungiem nie widziałem go ani razu, przez co martwiłem się o niego trzy razy mocniej niż normalnie.

Ten dzieciak zdecydowanie za bardzo mnie intryguje.
Skoro go nie znam, to dlaczego tak cholernie się o niego boję za każdym razem, gdy tylko znajdę chwile odpoczynku?

Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie. Jest chłopakiem i ja też! Nie mam rodzeństwa, które zaspokoi oczekiwania rodziców, by mieli wnuki, które przedłużą żywotność naszej rodziny. Oni tego pragnął jak niczego innego. Mam dopiero dwadzieścia lat i nie zamierzam użerać się z dzieckiem teraz, a tym bardziej w wieku dwudziestu paru lat.

A czy ja w ogóle chce mieć dzieci?
Chyba...
Chyba nie?

Nie mam nic do nich, ale nie jestem odpowiednią osobą do zajmowania się tak wymagającymi potomkami. Jeszcze skoro możliwość bycia gejem jest w pewnym procencie prawdopodobna, to nie mam żadnych szans, by zapłodnić takiego Jisunga.

Chwila czemu pomyślałem o nim jako-

— Minho wszystko dobrze? — Zapytał mnie Changbin, który próbował już czwarty raz znaleźć odpowiedni dom. — Kurwa Felix! Napisz do tego zjeba, bo zaraz mnie coś trzaśnie!

— Jezu... Uspokój się i nie krzycz! Zjedź tutaj na chodnik i się ogarnij, bo jak tak dalej będziesz się wnerwiał, to doprowadzisz szybciej do wypadku, niż byśmy doszli. — Młodszy sam krzyknął na swojego chłopaka, będąc wkurzonym na Seo za jego zachowanie. — Kurwa dojechali!

— Dojść też możemy, ale to później. — Uśmiechnął się znacząco starszy, przez głupie przejęzyczenie drugiego. Położył rękę na wewnętrznej stronie uda Felka, wyraźnie ją zaciskając. Blondyn w sekundę zamienił się w dojrzałego pomidora.

— Weź... — Mruknął, odwracając wzrok na boczną szybę samochodu, niemo dając znak, by nie robił takich rzeczy przy mnie. Zaraz przyłożył telefon do ucha, dzwoniąc do wspomnianego nastolatka po adres. — Halo? Jisung?

Na to jedno imię mój oddech chwilowo się zatrzymał. Spojrzałem na przednie lusterko, w którym zauważyłem wpatrującego się we mnie czarnowłosego.

Wie.

— Yhym... Tak jasne... O! Serio? — Krzyknął kolejny raz najmłodszy ze zadowoloną miną. — Kocham cię Hannie! Będziemy czekać!

— Aha?! Czemu mu od razu mówisz, że go kochasz, a ja muszę najpierw cię wyru-

— CHANGBIN! — Blondyn zakrył ręką usta Seo, by tylko nie kończył wypowiedzi. Sam cicho się zaśmiałem na uroczą scenkę. Lix spojrzał na mnie z mordem w oczach, nie chcą już dłużej słuchać o ich życiu seksualnym, przy mojej osobie. — Jedź tam, gdzie ci wcześniej mówiłem i Han po nas przyjdzie. Chan już się rozkręcił, a jemu dobrze zrobi wyjście na świeże powietrze.

— Znając tę wiewiórkę, to siedzi z fajkami na dworze i tylko czeka, aż ktoś wyciągnie narkotyki. — Burknął Bin, zazdrosnym głosem. — Co ja mam z tym dzieciakiem... Mam nadzieje, że chociaż dzisiaj mnie posłucha. Nawet założył się z Hyun-

— Changbin przestań, proszę cię. — Westchnął Lee spoglądać w prawo na mijające przez nas otoczenie. — Nie rozmawiajmy o tym. Wiesz jak-

— Wiem, przepraszam słońce. — Odparł bezsilnie chłopak, zatrzymując się na parkingu stacji benzynowej. — Idę kupić sobie piwo bezalkoholowe, by nie czuć się jak odludek. Chcecie coś?

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz