27

236 13 1
                                        

   Han Jisung

Wychodząc z domu o piątej trzydzieści, wiedział, że pomimo sprzecznych myśli oraz swojej niechęci, zajdzie do Seungbina. Nogi same zaprowadziły go pod stare poniszczone drzwi, skąd można było wyczuć zapach palonej marihuany. Wtedy też zrozumiał jak dawno, nie miał z nią do czynienia i jak bardzo jego mózg za nią tęsknił. Rozważając chwile nad wszystkimi za i przeciw w końcu odważył się zapukać. Minęło trochę czasu zanim usłyszał przekręcony zamek oraz widok młodszej dziewczyny ubranej jedynie w puchowy czerwony szlafrok.

— Oh to ty. — Uśmiechnęła się, otwierając szerzej drzwi, aby Han mógł na spokojnie przez nie przejść. — Wchodź, chcesz kawy?

— Nie dzięki. — Odwzajemnił niezręcznie uśmiech, zatrzymując wzrok na oczach brunetki. Fakt, że ta była jedynie w szlafroku niesamowicie go krępował. — Jest Seungbin?

— Ta w salonie. — Odpowiedziała, pokazując ręką, na drewniano podobne drzwi z matowym plastikiem jako okno.

Podziękował ciszej, ruszając w stronę dobrze znanego mu już pokoju. Łapiąc za klamkę, wziął głęboki oddech, aby uspokoić myśli mówiące o zawróceniu prosto do szkoły. Zignorował jednak swój zdrowy rozsądek i wszedł do środka. Od razu zauważył szczupłego chłopaka, leżącego na kanapie z w pół wypalonym jointem. Głośniej zamknął za sobą drzwi, zwracając tym samym na siebie uwagę.

— A kogo tu przywiało? — Prychnął starszy, siadając z uśmiechem na twarzy. Bardzo dobrze wiedział, co oznaczało jego przyjście i był zadowolony z tego jak uzależnił od siebie chłopaka.

— Potrzebuje drągów. — Westchnął Han, puszczając koło ucha pytanie. Podszedł do starej kanapy, stojąc naprzeciwko bruneta pomiędzy jego wychudzonymi nogami. — Może być to, co ostatnio, bez różnicy.

Seungbin na jego słowa jedynie zaśmiał się głośno, kręcąc na boki głową. Bez żadnego pośpiechu przeciągnął się i wstał na lekko ugiętych nogach, odpychając na bok różowowłosego. Zaciągając się skrętem, podszedł do jednej z szafek, wyciągając z niej sportową torbę. Postawił ją na kilkunastoletnim stole, przeszukując dokładnie każdy jej zakamarek. Chwile zajęło mu szukanie odpowiednich woreczków wraz z dwiema sterylnie zapakowanymi igłami, które pokazał drugiemu z daleka.

— Dostaniesz, ale najpierw wywiąż się z umowy. — Na twarzy Kima zawitał chytry uśmiech, przez który Jisung już wiedział, co musi zrobić.

Przełykając głośno ślinę, podszedł do starszego, kucając przed nim idealnie na wysokości jego krocza. Miał już zamiar ściągnąć jego spodnie, lecz silne pociągnięcie za włosy uniemożliwiło mu to. Skrzywił się z bólu, czując jak niektóre z włosków, zostało brutalnie wyrwanych. Spojrzał z przymrużonych oczu na dilera, nie rozumiejąc co źle zrobił.

— Myślisz, że tyle wystarczy? — Zapytał kończąc jointa i gasząc go o policzek chłopaka. Ten w sekundę się odsunął, powodując iż kolejne kosmyki zostały mu wyszarpane. Zwrócił swój wzrok wyżej chcąc już coś powiedzieć, ale ponownie zatrzymała go dłoń przeniesiona z włosów na policzki mocno je zaciskając. — Za ostatni towar powinieneś zostać moją prywatną dziwką, a nadal byś się nie wypłacił. — Warknął wbijając paznokcie w twarz Jisunga. — Ale luz lubię cię, więc wystarczy, że teraz dasz się grzecznie wyruchać.

— C-co... — Wykrztusił, jeżdżąc wystraszonym wzrokiem po twarzy starszego, głupio wierząc, że jest to tylko żart, który miał go jedynie wystraszyć.

Oczywiście mylił się i to bardzo. W sekundę został przeciągnięty na drugi koniec pomieszczania, gdzie znajdowała się kanapa. Rzucono nim na niezbyt miękki materac, od którego ulotnił się w przestrzeń stary kurz. Różowowłosy zaczął niemiłosiernie kaszleć, chcąc złapać oddech, lecz szorstka koścista dłoń znów prawie zmiażdżyła jego poliki, na których zaczynały się pojawiać skazy w postaci krwistych śladów od wbijających się paznokci.

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz