32

227 18 5
                                        

Trochę minęło czasu, aż Han się uspokoił. Wypowiedziane przez starszego słowa, odwróciły jego uwagę od okrutnych wspomnień. Zastanawiał się, czy były one prawdzie, czy jego panika była na tyle wielka, że z różnych zdań wyłapał akurat te słowa, układając je pod wpływem wielkiego stresu. Początkowo chciał olać sprawę, lecz nawet nie zauważył kiedy jego ciało wróciło do normy, a zielonowłosy praktycznie na nim leżał, zamykając Hana w swoich ramionach. Naprawdę czuł jakby wszystko, co się działo przez ostatnie minuty, było po prostu zlepkiem przypadkowych wspomnień w ogóle niemających ze sobą nic wspólnego. Tak jakby zasnął i dopiero co się obudził.

— M-Minho? — Wyszeptał, będąc pewnym, że głośniejszy dźwięk przebije ich bębenki słuchowe na wylot. — Jest okej...

⊱ ⋄ ⋄ ⋄ ⊰

Dwudziestolatek był sceptyczny do dokończenia ich drugiego razu, jednak wszelkie zapewnienia przekonały go do dalszej zabawy. Przez cały ten czas w jego głowie pojawiały się okropne zarzuty względem samego siebie. Jego obawy się sprawdziły i nie tylko on o tym doskonale wiedział. Jisung od samego początku był świadom, że Lee ma rację, a on zwyczajnie boi się przyznać przed samym sobą prawdy.

A co jeżeli nic z tego nie miało miejsca?
Co jeżeli to tylko był sen?
Zaraz obudzę się dwie godziny przed lekcją i będę się siłować z zapaliczką, która zawsze mi sprawia kłopoty.
To jest niemożliwe, aby cała sytuacja tak na mnie wpłynęła.

— O czym tak myślisz? — Wyrwał go z własnego świata Minho, który siedział na łóżku, oparty o ścianę obok palącego Jisunga.

— O gównie, a co chcesz? — Zaciągnął się trującym dymem, zaraz wydmuchując go ze swojego organizmu. — Nudzi ci się?

— Wiesz co dzisiaj jest? — Zignorował pytanie, poprawiając szarą kołdrę, która okrywała od pasa w dół ich całkowicie nagie ciała. Spojrzał się ukradkiem na młodszego, wyczekując odpowiedzi.

— Wtorek? — Mruknął, mało zainteresowany tematem rozmowy.

— Nie taki zwykły, a szósty grudnia. — Poprawił od razu Hana, stresując się nad zaplanowanym już od kilku dni pytaniem. Czuł jak ręce stawały się powoli wilgotne, a racjonalne myślenie, karze mu odpuścić.

— Sorry, ale nie dam ci prezentu. Nie bierz tego do siebie, ale nie chce, abyś jeszcze bardziej truł mi dupę. — Prychnął rozbawiony, tym, że dorosły chłopak bez dziecka, nadal pamięta tak mało znaczącą, jak dla Jisunga datę. — Poza tym nie obchodzę świąt.

— Jesteś- — Chciał dokończyć pytanie, lecz wyprzedził go w tym młodszy, wiedząc, o co może zapytać.

— Nie, ale też nie wierzę w Jezusa. Myślę, że coś naprawdę istnieje, ale bez twardych dowodów, nie uważam, aby jedna z dziesiątek tysięcy innych wierzeń miała jakikolwiek sens. — Zaciągnął się dymem, patrząc się tylko cały czas w jeden punkt - oczy zielonowłosego. — Istnieją różne religie, na świecie. Są te mniej i bardziej restrykcyjne, ale sądzenie swojej wiary za tą prawdziwą i jedyną, jest dość szkodliwe.

— Mhm... — Tylko tyle na razie był w stanie odpowiedzieć, dokładnie analizując słowa siedemnastolatka. — Nie sądziłem, że... Um... Jakby to powiedzieć...

— Że jestem tak mądry? — Prychnął, trzęsąc głową na boki. Minho faktycznie chciał to powiedzieć, aczkolwiek nie miał złych zamiarów. Słowa Jisunga naprawdę go zaskoczyły i nie ukrywając, sprawiły, że ten buntowniczy nastolatek jeszcze bardziej go oczarował.

— Dałeś mi już prezent — Wypowiedział nagle po chwili ciszy.

— Ćpałeś coś? — Zaśmiał się krótko, nie rozumiejąc, o co może chodzić starszemu. — Gadasz jakieś głupoty.

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz