Zdjęcie posiada cenzurę, ale wyobraźcie sobie, że jej nie ma pzdr
Było już po szesnastej, temperatura spadła, również i śnieg zaczął prószyć na dworze. Chłopcy wraz z pięćdziesięcio-parolatką spędzali razem czas, a Pan Lee właśnie wrócił do domu z odwiedzin swojego bliskiego pracownika, mieszkającego z miłą i niestety chorą już mamą. To właśnie wtedy, gdy w trójkę siedzieli przed telewizorem oglądając fatalną komedię, drzwi otworzyły się. Ciężarna kocica, która upodobała sobie do spania uda nastolatka, jedynie uniosła łeb wąchając z daleka przybyłego mężczyznę, po czym wróciła do wcześniejszego zajęcia. Reszta kotów nawet nie zamierzała przychodzić na powitanie, grzejąc się w ciepłej kotłowni.
— Ah kolejny raz się ze mną nie przywitasz? — Zaśmiał się starszy mężczyzna, czekając na reakcję syna, która jeszcze bardziej go roześmiała, gdyż ten jedynie pomachał ręką na uciszenie, będąc w pełni skupionym na rozgrywającej się scenie w telewizorze. — Jak zawsze miano najmniej lubianego rodzica ląduje właśnie do mnie.
— Świetnie, przekaż Panu Choi, że też go pozdrawiam. — Mruknął Minho jakby z automatu, choć tak naprawdę, cały czas jego uwaga była skupiona na ojcu, który prychnął niby urażony. — O jezu, przecież cię słucham.
— Niewdzięcznik. — Westchnął, po czym przerzucił wzrok na chłopaka obok. Han przez cały czas rozmowy ojca z synem, obserwował ich nawzajem i właśnie, gdy wrócił do patrzenia na Pana Lee, spotkał się z jego zimnymi jak lód oczami. Zrozumiał już po kim zielonowłosy odziedziczył swój oceniający do bólu wzrok. Miał zamiar się przedstawić, aby uniknąć jeszcze większego stresu, lecz chłodne spojrzenie zamroziło go. — Jisung tak? — Pokiwał słabo głową, chcąc już wstać i ukłonić się na drżących nogach, jednak mężczyzna go wyprzedził. — Nie wstawaj, niech Lulu sobie spokojnie śpi. Niedługo powinna rodzić, więc musi zbierać siły na następne miesiące opieki.
— Oh... Ona jest w ciąży? — Zapytał zdziwiony, patrząc na brzuch kotki. Nie widział nigdy okocianej samicy, więc naturalnie pomyślał, że ta przytyła na zimę.
— Już od początku wakacji. — Wtrącił się Minho, zbywając na drugi plan film, co nie umknęło uwadze jego rodzica, jednak nie skomentował tego w żaden sposób, widząc iż sam Han z uśmiechem wysłuchiwał chłopaka. — Zniknęła nam na parę dni, a po jakimś czasie wzięliśmy ją na drugie badania i wtedy się okazało, że musiała się migdalić z jakimś przypadkowym nie wartym jej przybłędom.
— Minho! — Zwróciła mu uwagę matka, patrząc na niego ostrzegawczym wzrokiem.
— No co? — Wyrzucił ręce do góry. — To nie moja wina, że nasza najsłodsza księżniczka powinna mieć dostojnego, wyrafinowanego i dobrego kocurka! Ona zasługuje na wszystko co najlepsze.
W tym momencie uśmiech z twarzy Jisunga zniknął. Odrazu ta sytuacja skojarzyła mu się z tą w jakiej on i dwudziestolatek się znajdują. Minho - przystojny książę z dobrego domu, bez żadnej skazy oraz... Po prostu Jisung - biedak, narkoman i dziwka za głupie parę wonów.
— Dobra mała, zbieraj się lepiej, bo nie będę czekać. — Westchnął ojciec, zwracając się do swojej żony.
— Minho skarbie, pamiętaj, aby nie być jak twój niewychowany i wieśniacki ojciec. — Zaśmiała się kobieta, wstając z kanapy, po czym ruszyła na piętro.
Chłopcy zaczęli rozmawiać z mężczyzną, który mimo chłodnego wyrazu twarzy oraz całej aury sprawiającej dyskomfort, okazał się bardzo miłą i wygadaną osobą. Cięgle żartował oraz interesował się tym co ma dopowiedzenia Han. Dziwnie się z tym czuł, ponieważ jego właśni rodzice zwykle jedynie słuchali o tym co opowiadania, nie mając siły, a nawet chęci na kontynuację tematu.
CZYTASZ
∗ i smile ∗ | minsung
Fanfiction"Umieram niezwykle długo, mam nadzieje, że mi to wybaczycie" Opowieść o chłopaku, który z dnia na dzień przestawał wierzyć w kłamstwa oraz z dnia na dzień coraz bardziej pragnął zakończyć egzystencje. W tym samym czasie przypadkowy uczeń coraz częśc...
