36

203 14 2
                                        

— Minho! — Usłyszeli kobiecy krzyk, gdy tylko wyszli z samochodu. Młodszy odrazu odwrócil sie w stronę źródła dźwięku z zagubionym wzrokiem, chwilowo przepełnionym strachem. — Minho! — Kolejny krzyk, tym razem dużo bliżej osadzony, sprawił że Han w mngnieniu oka znalazł się przy starszym oplatając rękę o jego ramię, najciaśniej jak mógł. — Minho- Oh...

Prawie pięćdziesięcioletnia Pani Lee z nie małym zaskoczeniem stanęła przed nastolatkami. Pierwsze co jej się rzuciło w oczy, to nie ich bliskość, a to jak przeraźliwie wyglądał Jisung. Spodziewała się wiele, ale ten widok kompletnie ją przygniotł. To nie tak, że Minho nic jej nie mówił - bo mówił, aż za dużo. Wiedziała, że różowowłosy jest szczuplejszy, od reszty rówieśników; ma podkrążone oczy, przez siedzenie po nocach nad muzyką; oraz bladą cerę, ze względu na życie głównie nocą. Mimo tylu zapewnień iż młodszy nie jest patologiom, która sprowadzi jej syna na złą drogę, zaczęła się odrobinę martwić o syna.

— Ty musisz być Jisung. — W mgnieniu oka, założyła maskę pogodnej kobiety, uśmiechając się w jego stronę. — Chodźcie do środka, zimno jest.

Ruszyli w stronę domu, a Han co jakiś czas próbował złapać kontakt wzrokowy z kochankiem, aby niemo przekazać mu jak się czuję. Oczywiście na próbach się skończyło, gdyż Lee zawzięcie zaczął opowiadać rodzicielce o ich podróż. Nie mając już żadnej nadziei, młodszy po prostu rozejrzał się dookoła i dopiero teraz zauważył jak bardzo się mylił, co do miejsca zamieszkania rodziny Lee. Wielki teren pokryty głównie dzikimi krzewami, gdzie w lato najpewniej rosły wysokie trawy, a w nich różne żyjątka; wydeptane długie drogi w stronę sąsiadów, przystanku autobusowego, czy również niedaleko położonego bujnego lasku. Cały teren, który należał do rodziny Lee, był odgrodzony za pomocą ciemnego metalowego płotu wraz z trochę wyższymi, zrobionymi z betonu i pomalowanymi na biało filarami. Na posesji od furtki do domu, prowadziła kamienna beżowa ścieżka,
obok której zostały zasądzone małe krzewy, a przy nich znajdowały się wbite w ziemię latarenki, oświetlające drogę po zmroku. Sam dwupiętrowy budynek, był pomalowany na biało z ozdobnie wyłożonymi jasnymi cegłami na poszczególnych ścianach.

— Czuj się jak u siebie Jisung! — Odezwała się wesoło kobieta, zaraz po tym, gdy przeszli przez ciemne drzwi wejściowe, na których zawieszono własnoręcznie zrobiony wieniec.

Dwójka chłopaków w ciszy ściągnęła wszystkie niezbędne warstwy odzienia, odrazu po tym wychodząc z przedpokoju. Starszy bez słowa złapał chłodną dłoń Hana, prowadząc go do swojego pokoju. Różowowłosy poczatkowo wzdrygnął sie na nagły dotyk, ale bez żadnych oporów poszedł za kochankiem. Piętro nie odznaczało się jakoś mocno od tych, które można naleźć w innych domostwach. Zwykłe jasnoszare w chłodnym tonie ściany, na których zawieszone zostały zdjęcia rodzinne. Delikatnie beżowe, a wręcz prawie białe panele oraz już całkowicie białe drzwi, przez które po lewej stronie końca korytarza, przeszli do pokoju dwudziestolatka.

— W końcu! — Jęknął Minho, upadając na miękkie łóżko. Zamknął ucieszony oczy, nie kryjąc swojego zadowolenia z powrotu. — Boże, już nigdy nie prowadzę samochodu tyle godzin z samego rana!

— Pff... Słaba psycha. — Prychnął różowowłosy, siadając obok chłopaka z uśmiechem na twarzy. Spojrzał na niego, mimowolnie zapamiętując każdy szczegół idealnego ciała. Zazdrościł mu tak pięknej sylwetki, wykutej wręcz przez samego Michała Anioła. — Ile spałeś?

— Ymm... Nie wiem, ale wystarczająco, aby skupić się na tobie. — Mruknął, otwierając oczy i odrazu łapiąc kontakt wzrokowy z Hanem, który speszony odwrócił głowę, ukrywając lekkie rumieńce twarzy. — Słodko.

— Boże zamknij się. — Jęknął, lecz Minho jak na złość, zaczął komplementować kochanka. W końcu nie wytrzymał i odwrócił się przodem do chłopaka, po czym przyłożył dłoń do jego ust. — Jesteś nieznośny!

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz