"Umieram niezwykle długo, mam nadzieje, że mi to wybaczycie"
Opowieść o chłopaku, który z dnia na dzień przestawał wierzyć w kłamstwa oraz z dnia na dzień coraz bardziej pragnął zakończyć egzystencje.
W tym samym czasie przypadkowy uczeń coraz częśc...
— Mogę się dowiedzieć, dlaczego nie ma w szkole mojego najcudowniejszego siostrzeńca i nawet łaskawie nie przeczyta wiadomości, abym się, chociaż mniej martwił? — Wypowiedział zirytowany Hyunjin wpadając od razu do sali muzycznej, gdzie zwykle odbywane są zajęcia dodatkowe, a w czasie wolnym najczęściej Chan wraz z Changbinem i Jisungiem zajmują się swoimi piosenkami. Sala nie była wielka, aczkolwiek posiadała specjalne pomieszczenie wyciszające do nagrywania głosu. W samej szkole było kilka specjalnie urządzonych pomieszczeń dla różnych rozszerzeń, lub aktywności pozalekcyjnych. Przeważnie sale były przypisane do klas bądź nauczycieli. Ta, w której się znajdowali, należała do klasy Jisunga, i jako jedyny z całej trójki miał do niej dostęp bez żadnych utrudnień. Mimo że pomieszczenie było dostępne dla każdego, to jednak najczęściej była używana, właśnie przez trójkę przyjaciół. — Halo!
Seo oraz Bang nic nie odpowiedzieli, tylko spojrzeli na siebie nawzajem, wracając wzrokiem do wysokiego nastolatka. Nie wiedzieli, co mogą mu powiedzieć, Hyunjin zwykle nie pokazywał tego wprost, ale cholernie się martwił o zdrowie swojego przyjaciela, kuzyna, ewentualnie siostrzeńca. Był jedną z nielicznych osób, która nie mówiła swojego zdania na temat używanych przez Jisunga narkotyków. Nie chciał nakładać na niego presji, widząc po samym sobie, jak może to zepsuć człowieka i doprowadzić do nieszczęśliwego upadku.
— Serio? — Westchnął, siadając obok Australijczyka na ciemnej kanapie. W ramiona włożył sobie jedną z poduszek, które sam Han kupił dla swojej własnej wygody. Często przychodził przysypiać na godzinnej przerwie, aby jego szare komórki, jakie jeszcze pozostały, mogły odpocząć. Nie przeszkadzało mu towarzystwo swoich znajomych z klasy, którzy korzystając z jego obecności, prosili o pomoc w niektórych piosenkach, czy też zadaniach. — Chłopaki powiedzcie, chociaż jak się czuje ta mała gnida, bo nie ręczę za siebie.
— Cóż... Jakby to powiedzieć. — Zaczął najstarszy, patrząc na Seo, którego twarz pokazywała zmieszanie.
— Eh... Przećpał cały weekend i teraz zajmuje się nim, mój zaufany przyjaciel. — Odpowiedział wreszcie Changbin, nie mogąc wytrzymać tego całego ciśnienia.
— Czekaj co?! Jaki przyjaciel?! A CO JEŻELI-
— Nie wykorzysta go Hwang. — Warknął czarnowłosy. Minho był jedyną osobą, której dałby do zaopiekowania nawet własne dziecko. Aspirujący tancerz był kimś, komu można zaufać. — Znam go bardzo dobrze, tak samo, jak Felix.
— No to mogę się pożegnać z kuzynem... — Wypłakał drugoklasista. — Skąd wiesz, że chce dla niego dobrze? BA! Felix widzi we wszystkich choć trochę dobra i akurat on to ostatnia osoba, której bym się poradził w kwestii innych.
— Hyunjin... — Westchnął Seo, słuchając już tysięczny raz o tym, że nie powinien tak wierzyć swojemu chłopakowi i jego opinii o ludziach. Faktycznie młody Lee widział dobro w każdym człowieku, bez żadnego oporu co nie jedną osobę martwiło. Changbin pasował do niego idealnie, gdyż równoważył jego idealizowanie innych swoim nie ufnym podejściem. — Mówię serio.
— No dobra zaufam tobie. — Zrezygnował niechętnie z ciągnięcia dalej tematu. — Tak ogólnie to sporo mnie ominęło? Nie macie pojęcia, jak strasznie nudno spędzać weekend samemu, gdy wszyscy piją.
— Szczerze? Nic ciekawego. No, chyba że pytasz, bo jesteś ciekaw co odpierdolił Jisung. — Zaśmiał się Chan, biorąc łyk zimnej herbaty. Miał aktualnie przerwę pomiędzy wykładami, a wracanie do mieszkania nie opłacało się chłopakowi. Wolał przychodzić do swojej byłej szkoły i spotkać się ze znajomymi oraz nauczycielami, którym zawdzięczał zdobycie stypendium jak też całą swoją wiedzę. Miał dobre kontakty z pracownikami tej szkoły, a więc nie mieli nic przeciwko względem jego odwiedzin. — Hymm... Jisung miał dość ciekawe przygody tego weekendu, jeżeli nie bierzemy pod uwagę tego że...
⊱⋄⋄⋄⊰
— No, No.. Nie powiem, ale fajnie bawił się chłopaczek w ten weekend. — Zaśmiał się Hyunjin po tym, jak wysłuchał całej historii, zaczynając od piątkowej imprezy, a kończąc po przetransportowaniu naćpanego Jisunga do domu. Nie opowiedzieli wszystkiego szczegółowo, gdyż nie byli w stanie być z nim dwadzieścia cztery godziny na dobę, tak jak zielonowłosy chłopak.
— Niech ta kara szybciej się kończy, bo chociaż ty "nie" bierzesz niczego i ktoś będzie mógł być obok tego idioty, gdyby chciał wrócić do zarabiania kasy w ten sam sposób jak ostatnio. — Wyjęczał z wycieńczenia Chan i przeciągając się na krześle obrotowym, po czym wstał na nogi, biorąc w rękę pozostałości herbaty. Nie wiedział, jak bardzo się mylił w kwestii zarobku młodego Hana i mimo że podejrzewał, jaka jest prawda to dla własnego spokoju, nie wkraczał na ten temat. — Ja spadam. Muszę zawieść Minho do centrum, a potem wracać na uczelnie i próbować nie zasnąć na Historii muzyki.
— Powinieneś więcej spać. — Mruknął niezadowolony Hwang, kręcąc na boki głową.
— Postaram się. — Uśmiechnął się sztucznie, kłamiąc. Próbował wiele razy, lecz nic to nie dawało. Niechętnie pomachał dłonią na pożegnanie i wyszedł z pomieszczenia.
— Nie zrobi tego. — Powiedział Changbin, gdy nie minęło nawet pięć sekund od wyjścia przyjaciela.
Hyunjin chcąc nie chcąc, musiał przyznać mu racje. Zna Chrisa od ponad dziesięciu lat i mimo, że nie byli ze sobą blisko tak jak on z Jisungiem to wiedzą o sobie wszystko. Tym bardziej kiedy blondyn czyta z ludzi jak z otwartej książki.
///
Chciałem opublikować 12 rozdział (plus pare innych) na święta jako prezent, ale nie wyrobiłem się (głównie przez szkołę oraz moje lenistwo) i taki mały podrozdzialik mi wyszedł dla was. <3
W ogóle... czy u was też starzy są tak podkurwieni, jak nigdy wcześniej? Tak że nawet do kibla, jak wejdziesz, to jest problem, bo oni muszą coś zrobić i my mamy im pomóc.
Dobra fajnego roku i tego typu
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.