04

609 35 13
                                    

Lee Minho  

— Co się mu stało do jasnej anielki!? —  Wykrzyczał Changbin, wbiegając do łazienki. Na szczęście szybko się zjawił, bo niecałe pięć minut od mojego telefonu. — Minho kurwa. Lepiej, aby to nie była twoja wina, bo nie ręczę za siebie!

— Uspokój się, to po pierwsze. — Wziąłem głęboki oddech, układając sobie całe zdarzenie w głowie. — Widziałem go na korytarzu i wtedy już nie wyglądał dobrze, a-ale... zamiast podejść i się spytać, jak się czuje, poszedłem do toalety i gdy już chciałem wychodzić, z kabiny usłyszałem jego nerwowy głos. P-próbował się uspokoić, ale nie wyszło i w końcu wyszedłem i zapytałem się o jego stan, a w-wtedy... — Zamyśliłem się chwile nad jego imieniem. No tak nie znam jego imienia. — Um... Ten chłopak ledwo mógł chodzić z-z moją pomocą. Położyłem go pod ścianę i g-gdy do ciebie dzwoniłem, właśnie zemdlał. — Dlaczego mój głos tak drży? Sam widok stanu chłopaka kreował u mnie łzy w oczach. Nie znam go, a to, że od pewnego czasu zachowuję się jak stalker, specjalnie przychodząc do szkoły kilka godzin później tylko po to, aby bezkarnie oglądać jego otrute ciało, jest co najmniej dziwne.

— Oj już spokojnie. — Czarnowłosy podszedł do mnie i przytulił. Od razu wtuliłem się w jego ciało, z trudem powstrzymując łzy. Ten chłopak ewidentnie za mocno na mnie działa i to mnie nie pokoi. — Wszystko będzie dobrze. Jisung... Jisung czasami nie potrafi dobrze zadbać o swoje zdrowie, a wtedy wychodzi szydło z worka.

A więc Jisung?

— Co teraz mamy zrobić? —Zapytałem, będąc co raz bardziej zainteresowany młodszym nastolatkiem. — Czuć od niego papierosy, a jak wyczują je w takim stanie, będzie miał problemy.

— Cóż... Musimy zawiść go do domu. — Changbin podszedł do Jisunga i z dziwną łatwością podniósł jego ciało jak pannę młodą. — Trzymaj go i zanieś do mojego auta, zawiozę was do jego domu. Powiem jeszcze Hyunjinowi i Felixowi, by wzięli nasze rzeczy, a później po nich przyjadę.

16:30  

Spojrzałem na zegarek w kuchni i westchnąłem zniecierpliwiony. Od trzech godzin siedzę w domu chłopaka, którego obserwuje od kilku miesięcy. Seo jak powiedział, tak uczynił i gdy już dojechaliśmy do ciemniejszej dzielnicy Seulu, postawił mnie pod szarym blokiem, mówiąc tylko numer mieszkania oraz kod. Na moje szczęście w środku nikogo nie było, a jak zakładałem, pokój Hana mocno się odznaczał od innych pomieszczeń. Beżowe ściany miały gdzieniegdzie dziury po gwoździach, przy wejściu po lewej znajdowało się biurko i pozawieszane różne plakaty oraz zapisy nutowe, czy też teksty... chyba piosenek? W rogu tuż obok okna stało podwójne łóżko chłopaka, a naprzeciwko stara ciemnobrązowa szafa ze złotymi zdobieniami. Po całym pokoju były wszędzie porozrzucane ubrania, kubki po kawie, przypadkowe zapiski, zeszyty, jakieś rysunki i inne tego typu rzeczy. Jedyne miejsce, gdzie czystość była zadziwiająco dobrze zachowana, było naprzeciwko biurka tuż obok starej szafy. Cały kącik był wypchany różnymi poduszkami, kocami, pluszakami, a ścianach były powieszone lampki w kształcie malutkich gwiazdek. Tuż obok leżała piękna czarna gitara ozdobiona różnymi naklejkami w zwierzątka oraz keyboard ze wzmacniaczem. Mimo że w pokój nie był duży oraz panował w nim chaos, to posiadał magiczny urok.

  

Wszedłem do pokoju Jisunga, chcąc sprawdzić jego stan. Jak się okazało, chłopak jeszcze spał i szczerze przyznam, że strasznie mnie to martwi. Podszedłem bliżej, kładąc na jego czoło rękę, by sprawdzić, czy przypadkiem nie ma gorączki. Odsłoniłem kilka kosmyków różowych włosów, które wpadały mu do oczu.

Wygląda tak spokojnie, a jednak jest lekko rozpalony. Czy powinienem zadzwonić do Changbina?

— K-kim jesteś? — Usłyszałem lekko zachrypiał głos Jisunga. Od razu zabrałem rękę z jego głowy, trzymając się za szybciej bijące serce. — Gdzie j-ja jestem?

— Ja... — Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Nie ważne co bym powiedział, wyszłoby to okropnie, a nie sądzę, żeby uwierzył mi w całą historię. — J-jestem Lee Minho.

Podałem chłopakowi rękę, jednak po spojrzeniu na jego stan od razu ją cofnąłem. Podrapałem się po głowie, lekko zawstydzony spuszczając wzrok na swoje stopy.

— To jesteś ty. Ten co złapał mnie za dupę? — Wypowiedziane słowa, jeszcze bardziej mnie pogrążyły.

Naprawdę nie mogłem wybrać sobie innego miejsca, tylko dupę, by mu pomóc?
Jestem kurwa idiotą...

— Przepraszam cię, ja nie chciałem, żebyś się przewrócił i jakoś tak wyszło. — Nie byłem gotów na spojrzenie mu w oczy. Wzrok latał mi po całym pokoju, tylko aby nie natrafić na nastolatka.

— Powiedzmy, że ci wybaczam. — Zaśmiał się niższy. Poklepał materac, wskazując miejsce obok niego, bym mógł usiąść. — Han Jisung, miło mi.

Han Jisung  

Siedziałem z Minho od pół godziny rozmawiając na różne tematy. Nasze zainteresowania dość mocno się różniły, ale koniec końców po trzeciej kłótni stwierdziliśmy wspólnie, że oboje mamy trochę w swoim przekonaniu racji. Fakt dość ciężko było mi to przyznać, jednak gość był ode mnie dużo silniejszy dodatkowo, był całkowicie sprawny, a ja nadal leżałem w łóżku może raz, czy dwa siadając na chwile. Kto wie, czy mógłby mi czegoś nie zrobić, będąc na mnie wkurzonym.

W mojej głowie wszystko wirowało, nawet gdy leżałem. Nie mogłem czasami złapać dobrej ostrości na twarz mojego towarzysza, a każda próba dłuższego siedzenia kończyła się odruchami wymiotnymi oraz wcześniej wspomnianymi zawrotami.

— Changbin mi napisał, że jest przed wejściem... — Powiedział Minho z widocznym smutkiem zbierając się do wyjścia. Stanął przed drzwiami pokoju i spojrzał się w moje oczy. — No to chyba... chyba do jutra?

— Um tak... — Mruknąłem, speszony jego wbijającym się we mnie wzrokiem. Sam za to patrzyłem się gdzieś w przestrzeń. — D-do jutra i dzięki za wszystko.





///
Ocena rozdziału: gówno, gówno, gówno, sraka, pora się zabić, gówno.
Jestem nim totalnie wymęczony, pisałem to tak ciężko, jakby się chciało włożyć giga kutasa do stalowej mini dziurki. Jeśli rozdział ma jakieś ręce i nogi, to bądźcie szczęśliwi, bo na początku wszystko nie trzymało się kupy.

I tak możliwe, że zapomniałem go wstawić w zeszłym tygodniu heh..

Próbowałem też coś pisać przez majówkę, ale nic z tego nie wyszło i ledwo jeden rozdział jakoś powstał. Dlatego też na razie updatey będą nieregularne i nie tak dobrze sprawdzone. Kiedyś odrobię wszystkie te tygodnie i zrobię wam maraton, ale to muszę już być pewien w 100%, że zdam do następnej klasy.

Piosenki na koniec będą najprawdopodobniej zmieniane. Nie jestem ostatnio w stanie ich szukać, by pasowały do historii, ale akurat jestem pewien, że coś z hotelu maffija (idk czy z 1, czy 2) będzie miało znaczenie ;) a narazie posłuchajcie sobie Kinnyego

Zdania: ~88
Słowa: ~1037
znaki: ~6597

∗ i  smile ∗ | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz