— Czekaj Minho... Jeszcze raz. — Seo po raz pierwszy od kilku godzin odezwał się do niego, nie każąc mu czegoś zrobić. — Kurwa! — jęknął z bezsilności, chowając twarz w dłonie. Czarnowłosy nie często płakał, a jednak teraz gdy on, Minho i Chan siedzieli u najstarszego w domu z nie wiadomo jakiego powodu nieprzytomnym Jisungiem, miał przy w oczach. Był świadkiem kilku załamań Hana i zawsze planował wszystko z Chanem, tak aby ktoś zaufany był w pobliżu najmłodszego i mógł go pilnować. Nie ważne jak bardzo chcieli go chronić, to nie mogli tego robić przez całe życie. W końcu przyszedł ten moment, w którym brakowało tej jednej osoby.
— Minho co znalazłeś przy Jisungu? — Bang zadał najwyraźniej trudne, lecz jak na złość bardzo istotne pytanie.
— Chyba nic... — Po chwili dostali upragnioną odpowiedz. Nie była ona pocieszająca, a sam dwudziestolatek modlił się, aby w końcu dać jakiś pożytek ze swojej osoby w tej sytuacji. To on go uratował i zadzwonił po chłopaków, aczkolwiek po ich przyjściu wszystko pamięta jak przez mgłę. To był pierwszy raz kiedy widział osobę... No właśnie. Jaką osobę? Co może być Jisungowi? — Nie wiem, przepraszam j-ja po p-prostu-
— Spokojnie Minho, będzie dobrze, tak? — Changbin położył rękę na ramieniu Lee, próbując go jakoś pocieszyć. Nigdy nie była to jego mocna strona, lecz po kilku latach znajomości z chłopakiem oboje wiedzieli, co chciał przez to przekazać.
⊱ ⋄ ⋄ ⋄ ⊰
Trzecia w nocy. Bezchmurne i rześkie powietrze, mimo tego, że przebywają w stolicy pełnej smogu. Lekki wiatr rozdmuchiwał pojedyncze włosy na wszystkie strony świata, a jego przyjaciel z Australii mimo to chodził w puchowatej bluzie. Niedawno znów wrócił do Korei. Zawsze co pół roku jeździł spotykać rodzinę, lecz w tym był to pierwszy i ostatni raz. Nic dziwnego skoro, jego rodzice w mniejszym lub większym stopniu nie akceptowali jego orientacji, a starsze pokolenie żartowało o tym kiedy przyprowadzi jakąś dziewczynę. Chan mając dość ich docinek, wrócił do Korei, w której to aktualnie dochodziła późna jesień. Dla większości osób tegoroczna pogoda była ciepła, lecz dla Chrisa, który przyleciał prosto z innego kontynentu położonego na strefie zwrotnikowej, pogoda była okropnie zimna. Z desperacji, żeby się ocieplić osiemnastolatek, kupił paczkę papierosów i palił je, gdy tylko czuł jak chłód, przeszywa jego ciało. Han oraz Changbin, którzy byli już dawno przyzwyczajeni do temperatury, nie potrafili nie popłakać ze śmiechu. To jak komicznie wyglądał ich Hyung niezmiernie ucieszyło samego Jisunga, który od kilku miesięcy nieprzerwanie czuł jakby coś, chłonęło go od środka. Uczucie pustki niezmiernie go denerwowało, gdyż nie mógł się skupić na niczym. Wszystko go powoli przerastało, bez czasu na odpoczynek.
⊱ ⋄ ⋄ ⋄ ⊰
Chłód, jaki panował w ciemnym pokoju niemalże od razu wybudził Jisunga z głębokiego snu. Chłopak nienawidził, gdy w dniu prażyło słońce, a nocą zaczęło robić się nieprzyjemnie zimno. Niestety często zapominał zamykać okna, co równało się, z tym że zrywał się w nocy, na oślep je zamykając. Niekiedy nie mógł pozwolić sobie na dalszy sen gdyż ta czynność rozbudziła go na tyle, by myśli przejęły jego głowę, a ukryty pracoholizm pobudzał to wszystko, zmuszając do dalszej pracy nad muzyką. Ostatnimi tygodniami dzień w dzień sytuacja powtarzała się, przez co chłopak przyzwyczajony wstał z łóżka i nie myśląc za wiele nad ruchami, pewnym krokiem podszedł w stronę, w której zwykle jest te znienawidzone okno.
— Kurwa. — Syknął pod nosem, uderzając biodrem o komodę. — Kto to tu postawił?! — Otwierając oczy, spojrzał na dziwnie znajomy obiekt. Nie posiadał takiej rzeczy w swoim pokoju, a to od razu wzbudziło w nim strach. Nie trwał on specjalnie długo, gdyż szybko przypomniał sobie, kogo własnością jest ta rzecz, już kompletnie ją ignorując i zapominając o tej sytuacji, po której zostanie sporych rozmiarów siniak. Po szybkim podejściu we właściwe miejsce oraz zamknięciu okna usiadł z powrotem na łóżku w siadzie skrzyżnym. Próbował ogarnąć to, jakim sposobem się tu znalazł.
Ostatnią rzecz, jaką pamiętam to ucieczka do toalety przed Minho oraz-
W tym momencie żołądek sam podszedł mu do zaciśniętego gardła, oczy w sekundę się zaszkliły, a ręce zaczęły niemiłosiernie trząść.
Był pewien, że prędzej czy później ktoś go wykorzysta i nie raz przepracowywał w głowie taką sytuację, lecz gdy ona już nastała, nie mógł trzeźwo myśleć. Chodził wiele razy po ciemnych zakamarkach, cholernie obrzydliwych klubach, a mimo to nigdy wcześniej nie był nawet blisko tego co wydarzyło się kilka godzin temu.
Pech?
Może szczęście?
Albo własna głupota?— Nie śpisz? — Drzwi do pokoju otworzyły się, a w nich stał Chan wraz z butelką wody. Po chwili, w której Han nie zareagował, podszedł powoli, a wtedy zauważył, w jakim stanie był młodszy. — Jisung co się dzieje?
Rróżowowłosy spojrzał w końcu na przyjaciela, nie mówiąc ani słowa rozpłakał się, zaplątując najmocniej jak może ramiona wokół jego tali. W pewnym momencie starszy usiadł obok, tuląc do siebie go, dając mu możliwość do wypłakania się na wszech czasy. Ostatni tydzień był dla niego zbyt wybuchowy w porównaniu do jego normalnego trybu życia. Martwił się o niego w każdej milisekundzie, jaka istniała, modląc się, aby nic złego się nie stało. Traktował go jak młodszego brata, który dopiero zaczyna poznawać ciemną stronę życia, mimo to, że młodszy zbyt szybko zrozumiał jaki świat potrafi być okrutny. Miał żal do siebie za to, że nie był w stanie go chronić przed całym złem, niemo pozwalając mu, tonąć w narkotykowym szaleństwie. Od tego pierwszego razu, gdy w trójkę wzięli pigułki, nienawidził siebie za to, do czego doprowadził się nie tylko Jisung, ale również Changbin.
— Han? — Szepnął, gdy od dłuższego czasu nie słyszał od niego żadnego płaczu. Po równomiernie wznoszących i opadających plecach można było stwierdzić, że w końcu chłopak zasnął. Ułożył niższego w bezpiecznej pozycji pod kołdrą, przysiadając na krańcu łóżka. — Przepraszam... Z-za wszystko.
Wstał, upewniając się, czy w pokoju nie ma niczego, co przyjaciel mógłby wykorzystać w trakcie desperacji i wyszedł z pokoju, zamykając przy tym drzwi. Nigdy by nie opowiedział Jisungowi co wyszeptał mu na odchodne, trzymając to w tajemnicy. Tym razem nie musiał tego wspominać, gdyż różowowłosy, wcale nie spał, słysząc wszystko doskonale i próbując przy tym zachować spokój. Łzy kolejny raz tej nocy zlatywały po jego policzkach mocząc miękką poduszkę Banga.
///
Welcom welcom!
Mam w piątek egzamin, wiec stwierdziłem, że zamiast jakkolwiek się uczyć(xD gdybym jeszcze to normalnie robił) to napisze w końcu rozdział. Nie cały miesiąc minął od ostatniego, wiec czułem trochę presję, ale tylko przez kilka dni(później po prostu zapomniałem xD). Powoli wychodzimy z początku i zacznie się niezła zabawa. Changlix się niedługo pojawi, ale najpierw chyba skończę aktualny wątek. No chyba ze wolicie szybciej, bo mi bez różnicy.Powodzenia na egzaminach jeżeli jakieś piszecie! No i dzien gowniaka dzisiaj eza
Niestety tylko prawie 1k slow :/
CZYTASZ
∗ i smile ∗ | minsung
Fanfic"Umieram niezwykle długo, mam nadzieje, że mi to wybaczycie" Opowieść o chłopaku, który z dnia na dzień przestawał wierzyć w kłamstwa oraz z dnia na dzień coraz bardziej pragnął zakończyć egzystencje. W tym samym czasie przypadkowy uczeń coraz częśc...