Jak na grudzień dzień był dość ciepły. Śnieg, który w nocy spadł, zdążył się roztopić i wyparować. Wiatru nie było już dobre kilka dni, co tylko uszczęśliwiło siedemnastolatka, dając mu możliwość spokojnego palenia papierosów - chociaż można się sprzeczać, co tak naprawdę było przyczyną jego dobrego samopoczucia. Od rozmowy z Minho minęły prawie dwa tygodnie, w których w szybkim czasie zdążył zejść z heroiny.
Nie tylko to zmieniło się przez ten czas. Wspólnie z zielonowłosym doszli do wniosku, że na razie będą ukrywać swój - jak to nazwał Jisung - związek bez większych zobowiązań. Oczywiście tylko formalnie nie mieli żadnych zasad, a w praktyce wręcz zachowywali się jak para nastolatków podczas swojego pierwszego związku. Starszy, gdy tylko mógł, przesiadywał z Hanem w prowizorycznym szkolnym studiu, obserwując jak ten z wielkim zaangażowaniem produkuje bądź po prostu bawi się muzyką. Lubił patrzeć na jego pracę, jednak w tym wszystkim miał wrażenie jakby różowowłosy za bardzo skupiał uwagę mając tysiące pomysłów na sekundę - jednym słowem, czuł, że mogły być brane pewne wspomagacze. Nie chciał w to wierzyć i za wszelką cenę karał siebie za tak głupie myśli.
Ale jaka była prawda?
Jisung w tym czasie brał narkotyki i to nie mało. Zszedł z jednych, na rzecz drugich, dużo bardziej potrzebnych mu w tworzeniu muzyki. Nie był z tego zadowolony, ale nie potrafił inaczej. Bardziej uzależnił się od pracy przy pomocy używek, niż od nich samych.
Oczywiście w doborze dawki oraz rodzaju narkotyków pomagał mu nie kto inny jak Seungbin, rozpisując mu kiedy powinien je brać, aby uzyskać najlepszy efekt. Małymi kroczkami zwiększał ich ilość, łącząc je z bardziej uzależniającymi substancjami bez wiedzy młodszego. Han myślał, że jest lepiej, gdy w prawdzie spadał jeszcze szybciej. Psychicznie był wykończony, nie mówiąc o jego stanie fizycznym. Przez dwa tygodnie spotkał się z dilerem trzy razy i za każdym razem kończyło się tym samym - seksem, po którym był zły na samego siebie. Czuł jakby zdradzał Minho, chociaż teoretycznie tego nie robił. Przez te natrętne myśli sięgał po narkotyk, aby zakryć swój umysł sztucznym szczęściem.
— Witam cię mój drogi. — Miły dla ucha ton przerwał pracę wkurzonemu różowowłosemu, zmuszając go do przywitania się ze starszym. Zaraz jednak cała irytacja wyparowała, gdy chłopak bez większych przeszkód ucałował czule jego popękane usta. — Nad czym dzisiaj tak siedzisz?
— Nad utworem, który zostanie puszczony podczas twojego pogrzebu, gdy znowu mnie tak przywitasz w szkole. — Odpowiedział kąśliwe, klepiąc Lee w ramię.
— Oj no przestań! — Jęknął, śmiejąc się z reakcji młodszego, po czym usiadł na obdartej już kanapie. — Nikogo tu nie ma.
— Co nie zmienia faktu, że w każdej chwili może tutaj wejść Changbin, a wtedy nie będzie za wesoło. — Prychnął, podjeżdżając fotelem do kanapy i jak gdyby nigdy nic rozłożył nogi po obu stronach Minho. Zielonowłosy od razu ułożył dłonie w pobliżu jego kolan, masując szczupłe uda, co chwilę drocząc się z nastolatkiem, kiedy jego ręce przesuwały się zbyt wysoko. — Nie zapędzaj się tak.
— Mhym... — Mruknął, ignorując to, co powiedział mu chłopak. Przez czas ich "związku" zdążył już upodobać sobie miejsce do trzymania rąk, co sprawiało, że Han zwyczajnie się peszył. Uważał to za super słodkie, a jednocześnie widział, jaką sprawia to przyjemność młodszemu, gdy jego spięte przez cały dzień mięśnie mogą odetchnąć. — Niedługo wyjeżdżam do rodziny na święta.
— Ouu... Kiedy? — No tak. Kompletnie zapomniał, że ten nie mieszka z rodzicami i w tym momencie naprawdę zrobili mu się smutno.
— Jeszcze w tym tygodniu. — Westchnął po części załamany. Chciał zostać z Jisungiem i spędzić z nim jak najwięcej czasu, ale również chciał spotkać się z całą rodziną. Myślał nawet o tym, aby wrócić już w pierwszy dzień świąt, lecz wiedział, że wyjdzie z tego jedna wielka kłótnia z rodzicami. Musiał spędzić tam chociaż trzy dni, które wydawały się wiecznością. — A ty? Co będziesz robił w święta?
CZYTASZ
∗ i smile ∗ | minsung
Fanfic"Umieram niezwykle długo, mam nadzieje, że mi to wybaczycie" Opowieść o chłopaku, który z dnia na dzień przestawał wierzyć w kłamstwa oraz z dnia na dzień coraz bardziej pragnął zakończyć egzystencje. W tym samym czasie przypadkowy uczeń coraz częśc...