63. I'm Floating around in Ecstasy

83 3 73
                                    

Przejeżdżamy obok kolejnego małego miasta, podczas naszej drogi do Woodbridge. W zasadzie, dochodzi już czwarta, mimo że, jak Jon stwierdził, zgadywanie poszło mi za szybko. Nie wiem, którą godzinę przyjechania do Woodbridge zakładał najgorszy scenariusz. No chyba że po prostu go nie było. Chociaż szczerze w to wątpię, bo widać, że mój chłopak planował praktycznie wszystko. Sam fakt, że musiał policzyć, o której mniej więcej musiał trafić pod Hard Rock Cafe, żeby cała akcja w ogóle się rozwinęła. Do tego musiał pewnie wydać trochę pieniędzy, a żeby tego było mało, jeszcze zaangażować w to kilka osób. Z pewnością Steph, strzelam też, że moi rodzice, siłą rzeczy, musieli mieć w tym jakiś udział. Nie zapominajmy też o Richiem, który zapewne wygonił swoich rodziców z domu, żeby jakkolwiek zorganizować ostatnią część niespodzianki, o której jeszcze nic nie wiem.

Szczerze, kompletnie nie mam pojęcia, w jaki sposób mu się za to odwdzięczyć.

- Jon? - zaczynam wreszcie rozmowę - To o tym rozmawialiście przedwczoraj z Richem? Wiesz, wtedy, kiedy wyszliście z kawiarni.

- O tym, w sensie o czym? - dopytuje.

- W sensie o tej całej niespodziance - rozwijam, a po chwili widzę jego lekki uśmiech - Wcale nie gadaliście wtedy o teledysku - stwierdzam, a nie pytam.

- Nie no, gadaliśmy trochę... - próbuje to powiedzieć z powagą.

- Dwa zdania? - droczę się.

- No, może trzy - chichocze pod nosem - A tak serio, gadaliśmy o niespodziance - dodaje, już poważniej - Przez to, że wrócił później, niż miał, to bałem się, że to nie wypali.

- To, w sensie co? - staram się wyciągnąć od Jona cokolwiek.

-Zobaczysz za parę minut - puszcza mi oczko, po czym znowu skupia się na drodze. Dzisiaj zdecydował się na trochę dłuższą, przez co unikamy płacenia za przejazd. Jednak do Woodbridge został jeszcze kawałek drogi, a ostatni utwór na kasecie Duran Duran właśnie się kończy.

- Czego słuchamy potem? - zmieniam temat, bo właśnie słyszę powoli wyciszający się instrumental.

- Czego tylko chcesz - wzrusza ramionami - Na całe szczęście, nie mam w aucie Depeche Mode - żartuje, nawiązując do moich zeszłorocznych urodzin.

- Może warto to zmienić? - chichram się, kiedy otwieram schowek i zaczynam w nim grzebać.

- A może warto kupić więcej Springsteena? - ripostuje, na co teatralnie wywracam oczami. Jon parska śmiechem i chyba spogląda na mnie - Po prawej są jakieś składanki - zauważa. Najwidoczniej próbuje mnie nakierować, bo nie jestem w stanie się zdecydować na żaden konkretny album, a obydwoje nie cierpimy jechać bez muzyki w tle. Z tego powodu moja decyzja powinna być względnie szybka.

Wreszcie znajduję kasetę, której tracklista najbardziej mi się podoba i to ona trafia do napędu, zamiast Duran Duran. Po chwili z głośników rozbrzmiewa Rebel Rebel Bowiego, przez co zarówno ja, jak i Jon lekko się uśmiechamy. Mimo że nie znamy tekstu aż tak dobrze, to i tak próbujemy wyśpiewać cokolwiek, czasem po prostu wymyślać tekst na bieżąco. Z różnym skutkiem.

W międzyczasie znowu zaczynam myśleć o niespodziance, którą szykuje dla mnie Jon. Cały czas żywię nadzieję, że to nie jest coś wielkiego. Zresztą, nie potrzebuję już czegoś dużego. Już jestem szczęśliwa.

A do pełni szczęścia brakuje mi tylko wiedzy, co wydarzy się w Woodbridge.

Po kilkunastu minutach jazdy, podczas której dalej nie udało mi się wyciągnąć czegokolwiek z mojego chłopaka, wreszcie trafiamy pod rodzinny dom Richiego. Moja głowa już praktycznie eksploduje od myśli, co mnie tu czeka i nie mogę przestać się ekscytować.

Lifeline | Jon Bon JoviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz