47. Ciężkie wybory

30 6 0
                                    

Trudno dokonać wyboru wiedząc, że żaden nie uczyni szczęśliwym,

a trzeba wybrać mimo to.

Znalezione gdzieś w necie


Mamoru Chiba zamordował jej rodziców.

Przez tyle lat patrzyła w oczy mordercy. Powierzyła mu swoje życie. Zbezcześciła pamięć rodziców. Odwróciła się od nich plecami, aby związać się z ich mordercą. Przez długi okres czasu spała z nim w jednym łożu, jadła z nim posiłki, wychowała Chibiusę z myślą, że ten morderca jest jej ojcem.

To była jej wina. Śmierć jej rodziców była jej winą. Miała ich krew na swoich dłoniach. Miała ich na swoim sumieniu. Ona była powodem tego, że nie żyli. Ona odebrała Chibiusie dziadków. Ona. Ona była winna. Mimo że nie podniosła na nich dłoni, nie życzyła im śmierci, a jednak ona była powodem, dlaczego Mamoru postanowił poświęcić ich życia dla własnych celów. A może nie tyle ona była powodem, co jego chore ambicje i urażona godność, jakby miało to umniejszyć jej winy, ułagodzić sumienie.

Egoistycznie wolała nie poznać tej prawdy, która okazała się tak toksyczna. Była trucizną, która trawiła ostatki złudzeń wobec tego człowieka. Paliła żywym ogniem, odbierała dech, przyprawiała ją o mdłości. I nie mogła uczynić nic, aby przywrócić rodzicom życie. Nie mogła cofnąć czasu. Była bezsilna. Była taka słaba. Jak zwykle.

Pozwoliła, aby krajem rządził morderca jej rodziców. Sprawiła, że ludzie go wielbili, obsypywali czerwonymi różami, symbolem Tuxedo.

Odruchowo zgniotła przeczytany list. Czytała go wielokrotnie, aż mogła cytować jego treść z pamięci. Analizowała go, rozkładała na czynniki pierwsze.

Nie potrafiła zrozumieć, jak mogła nic nie zauważyć. Jak mogła być tak ślepa. Litości! Śmierć dwojga bliskich jej osób w tak krótkim odstępie czasu.

Ten człowiek składał przysięgę, choć chwilę wcześniej uszkodził części w samochodzie, doprowadzając do śmierci jej ojca. To było niewyobrażenie cyniczne i podłe. "Samobójstwo matki", które bała się nazywać czynem egoizmu. Podświadomie miała do niej pretensje, że zostawiła ją samą. Choć gdzieś tam w umyśle majaczyło, że matka ją kochała, nie zrobiłaby tego własnej córce, skazując na organizację pogrzebu bliskiej osoby w tak krótkim czasie. Jej matka była tak wielkoduszną osobą. Dlaczego uwierzyła w jej samobójstwo? Łatwiej było mieć pretensje i ślepo wierzyć w ten egoistyczny czyn, niż szukać odpowiedzi.

Zawsze myślała, że jej życie jest pechowe, że los podkłada jej kłody pod nogi. Jednak to nie zły los był jej wrogiem. Jej nieszczęście nazywało się Kakyuu i Mamoru Chiba. Nie miało znaczenia, czy nazywał się Mamoru Chiba, Tuxedo, czy Endymion. Był mordercą. Odebrał jej rodziców, a Chibiusie dziadków.

W tej chwili nie potrafiła docenić jego poświęcenia. Czuła wobec niego obrzydzenie.

Pragnęła wymazać go z pamięci, wymazać jego imię i nazwisko z wszelkich rejestrów, zniszczyć pamięć o nim, sprawić, aby przestał istnieć w czyjejkolwiek pamięci. Aby Mamoru Chiba, Tuxedo i Endymion sczeźli w próżni.

Niech będzie przeklęty dzień, kiedy go poznała! Niech będzie przeklęty dzień, kiedy się w nim zakochała!

Wyciągnęła z szafy zakurzone albumy. Wyjęła każde zdjęcie i zaczęła rwać na kawałki. Następnie zeszła do kaplicy i splunęła na jego trumnę, nie zaszczycając go wzrokiem. Bojąc się, że jeżeli na niego spojrzy, to po prostu rozerwie go na kawałki, nawet jeśli trumna ją by powstrzymywała. Cofnęła się do gabinetu i zaczęła metodycznie wszystko niszczyć. Każdy mebel, pamiątkę, którą on wybrał.

Wirujące serca 回転するハートOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz