54. Wspomnienie

36 5 0
                                    

Powrót na Ziemię nie był wcale radosnym wydarzeniem. Usagi nie czuła nawet ulgi, stawiając stopy na płaskiej powierzchni planety. Czuła się pogrążona w żałobie i tak naprawdę nie wiedziała, co ją teraz czeka.

Przede wszystkim była osowiała, markotna, wyssana z emocji. Jej ciało stało się manekinem, który ruszał jej stopami bez jej woli. Nie odzywała się do towarzyszy. Odkąd opuścili Księżyc, nie zająknęła się ani słowem. Nawet teraz nie pytała, dlaczego jako miejsce lądowania wybrali Hamburg, tyle kilometrów oddalonego od Srebrnego Millenium, tyle kilometrów od jej domu. Tyle że... Pałac już nie mógł być jej domem. Wyrzekła się wszystkiego, a więc została jedynie z szatą, którą miała na sobie i to pożyczoną.

Nigdy nie myślała, że do tego dojdzie. Znała każdy zakamarek Pałacu, ale... to nie był szczęśliwy dom. Jednak mieszkała tam tyle lat... jakoś zżyła się ze ścianami, z pięknymi widokami na otaczający kompleks park z piękną fontanną. Tam Chibiusa spędziła prawie całe swoje dzieciństwo. Miała tam wszystkie swoje wspomnienia. Jednak teraz już nie było miejsca na wątpliwości. Nie żałowała, że zrezygnowała z bycia Serenity. Nigdy nie była jako ona szczęśliwa. Teraz mogła poświęcić całą uwagą swojemu życiu. Naprawić to, co zostało zrujnowane, kiedy jako nastolatka naiwnie przyjęła cały ciężar swojego dziedzictwa, choć nikt nie pytał, czy tego naprawdę chce, nikt jej nie ostrzegł, że jej życie będzie takie smutne i tak zniszczone. Przyjmując dziedzictwo, nie znała konsekwencji, nie wiedziała, na co się decyduje. Otrzymała dziedzictwo ubrane w piękny, szeleszczący prezent z kokardką, kiedy go otworzyła, było już za późno.

Teraz musiała na nowo poznać samą siebie, na nowo siebie nakreślić , ukształtować. W tej chwili znała jedynie delikatne kontury tej nowej, obcej Usagi Tsukino. Nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby nazywać siebie Chiba po Mamoru. Nie wiedziała czy Akuma chciałby aby przyjęła Hoshi, skoro ono było fałszywe, a Kou było teraz nie na miejscu, skoro nie wiedziała, czy naprawdę jest Seiyą. Jakież to było absurdalne, całe jej życie było farsą, tylko dlatego że jako nastolatka zainteresowała się losem maltretowanego kota. Gdyby wtedy zignorowała to całe wydarzenie, jakie życie byłoby teraz proste.

Nieco zaskoczona nie skomentowała starej kamienicy ani spróchniałych schodów, choć ten widok ją przerażał. Wiedziała, że w niektórych zakamarkach świata, ludzie biedni mieszkali w ruinach, ale sama nawet w XX wieku nie miała co narzekać na swój dom. Zastanawiała się jedynie, dlaczego Taiki i Yaten ją tu sprowadzili. Azuro nie odstępował jej nawet na krok, a Sailor Fighter trzymała dystans, tak jak obiecała.

Dopiero kiedy przekroczyła próg nieznanego mieszkania, usłyszała znajomy krzyk i poczuła słodkie ramiona swojej córki, zrozumiała, że odnalazła swój dom. To nie wynajęty domek po ślubie z Mamoru ani Pałac nie byli jej domem. To ramiona jej Chibiusy i zapewne Akumy były jej domem. Bo to nie ściany, a ciepło bliskich opatulało jej serce, nawet wtedy kiedy czuła się pusta w środku, nawet kiedy wydawała się sobie obca, jej serce odnajdywało siebie przy jej najbliższych.

- Tak tęskniłam – szepnęła z głośnym westchnieniem, nie chcąc puścić córki ze swojego uścisku. Bała się, że jak ją puści, to ona znów ucieknie.

- Mamusiu, przepraszam. Tak bardzo przepraszam – szlochała jej słodka Chibiusa. – Miałam taki mętlik w sobie. Ojciec mówił, że grozi mi niebezpieczeństwo. Powinnam pomyśleć, jak mocno cię to zaboli i jak mocno będę za tobą tęsknić. Już nigdy cię nie zostawię.

Usagi zachichotała cicho. Odzyskanie Chibiusy wprowadziło w nią trochę życia. Wreszcie czuła jak tlen wraca do jej płuc, znów mogła oddychać. Kiedy zniknęła Chibiusa, poczuła się, jakby wycięto jej część ciała, teraz ta część wróciła na swoje miejsce.

Wirujące serca 回転するハートOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz